Harry's point of view:
-Zayn i Louis też? - zacisnął ręce na kierownicy.
-wracamy. - rozkazałem.
-nie ma opcji. Nie możemy odpuścić. To pułapka, Harry. Głupia gra. Ten idiota myśli, że w ten sposób Cię zwabi prosto w swoje sidła.
-on jej coś zrobi. O ile jeszcze nie zrobił! - Krzyknąłem i uderzyłem ręką w kolano. - musimy wracać.
-co Ci to da? Ich już na pewno nie ma w domu. Teraz nie odpuścimy, Harry. Nie ma opcji.
Przytaknąłem i czekałem aż dojedziemy do celu. Minęło jakieś dziesięć minut i byliśmy na miejscu. Dom James'a i Amandy. Wyszliśmy z samochodu i prawie w tym samym czasie założyliśmy kominiarki. Sprężystym krokiem podeszliśmy do drzwi, które otworzyłem. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do salonu.
-no nareszcie... Moglibyście chociaż odbierać telefony! - zaczęła Amanda i podeszła do nas. Najpierw przytuliła Liam'a a potem mnie.
-a jeśli Scarlett się dowie? - powiedziałem siadając obok James'a.
-mieliście trzymać ją na dystans. Coś się stało, Harry? - zapytał mężczyzna skupiając na mnie wzrok.
-bardzo źle ze mną będzie, jeśli powiem, że nie jest już dziewicą? - przygryzłem wargę i spuściłem wzrok, skupiając go na podłodze.
-seks z moją córką chyba nie był w planie, prawda Styles? - Phillou zacisnął pięści. Zdenerwował się.
Heloł, przecież nic nie zrobiłem, tak? Tylko zaliczyłem jego córkę...aaaaaaa, chyba rozumiem. Wtf, dlaczego on mnie jeszcze nie zabił?
-ona też nie była w planie. I to, dlaczego nie ma jej z wami chyba też nie było w planie, prawda? Przestań pieprzyć mi o jakiś planach, stary. Zawsze mogę jej coś powiedzieć...
-nie możesz. - wtrącił Liam. Posłałem mu pytające spojrzenie - Niall, on... Wysłał mi sms'a... Nie ma jej.
-JAK TO JEJ, KURWA NIE MA! - krzyknął James. Chciałem zrobić to samo, jednak on mnie wyprzedził - MIELIŚCIE JĄ DO CHUJA CHRONIĆ! - uderzył ręką w stół, zrzucając z niego wazon - moja Scarlett... - szepnął po chwili i opadł na kanapę. Oparł ręce na kolanach i spuścił głowę.
Amanda stała w bezruchu i pozwalała łzom spływać. Ja byłem kompletnie zrezygnowany. Tak cholernie się o nią bałem.
-plan. Jaki jest plan? Co robimy? - zapytała nerwowo Amanda.
-wy nie możecie nic zrobić, przykro mi Amando. Musicie zdać się na nas. Znajdziemy ją, obiecu...
-w dupie mam twoje obiecuje! Obiecaleś, że będzie bezpieczna, Styles. - wydyszał przerywając mi - nie jest bezpieczna. - spojrzał mi w oczy - o ile jeszcze żyje... - dodał i oparł się plecami o ścianę.
-żyje, nie ma innej opcji. - pokręciłem głową i zamknąłem oczy.
Spojrzałem na domowników i wyszedłem z domu. Wyjąłem papierosy z kieszeni i odpaliłem jednego. Przy pierwszym zaciągnięciu usłyszałem w głowie "dlaczego palisz? To Cię zabija... Zachowujesz się jak dziecko... traktujesz mnie jak swoją zabawkę. Tylko dzieci bawią się zabawkami."
- masz rację, traktuję Cię jak zabawkę. Jestem zwykłym dzieciakiem, który kocha swoją zabawkę i nie chce jej nikomu oddać. Czasem ranię moją zabawkę, wymagam od niej zbyt wiele, ale kocham ją najmocniej. Nie potrafię się nią dzielić. Mimo, że na świecie jest milion bardzo podobnych zabawek do tej mojej, ona jest wyjątkowa, moja ulubiona. I to właśnie ją kocham... Nawet, jeśli jest małą karteczką, Scarlett. - powiedziałem do siebie - nikomu Cię nie oddam, muszę Cię odzyskać.
CZYTASZ
niezwykła kartka //h.s.
ФанфикTajemnica. To słowo opisuje życie Scarlett. Jest nieświadoma tego, co wydarzyło się w jej życiu. Nie jest zwyczajną nastolatką. Jest niezwykłą kartką; ale co to znaczy? ××× unknown's point of view: Ona jest niesamowita. Jest śliczna, urocza, intelig...