Rozdział 2

52 6 1
                                    


 Przez cały czas miałam bardzo dobry humor, można by powiedzieć że jestem szczęśliwa. Eh.. od dawna nie miałam tak zajebistego humoru, nie wiem co jest tego przyczyną ale skutek jest powalający! Skończyła się właśnie 5 lekcja czyli matma i jest już 12;30- godzina obiadu. Stołówka jest na pierwszym piętrze, tak samo jak sala matematyczna. Byłam właśnie w połowie drogi gdy zobaczyłam jak idzie trzy metry przede mną! OMG to on! AAAAA taka moja sympatia. Chyba wyczuł że się na niego gapie więc szybko zaczęłam robić coś w telefonie w chwili gdy się odwrócił, zatrzymał i czekał aż dogonię go.

-Cześć James – J. też chodzi na obiady więc siedzimy na nich razem, z czego nie ukrywam jestem zadowolona!

-Hej Syd! Co taka szczęśliwa jesteś? - Pff.. mam tylko niesamowicie genialny dzień i w dodatku spotkałam ciebie i spędzimy razem pół godziny a każda chwila z tobą poprawia mi nastrój nawet w najgorszych dniach. No ale nie powiem ci tego przecież! Zamiast tego powiem mega skróconą wersje pff...

-Mam dzisiaj dobry dzień. O której dziś kończysz? – Byłam bardzo ciekawa ponieważ uwielbiam jak kończymy o tej samej godzinie! Wczoraj odprowadził mnie do domu co było mega słodkie z jego strony!

-Eeee.. chyba o 14:35 a ty? – Oczywiście ja i moja klasa kończymy najpóźniej z całej szkoły, ponieważ mamy 12 h nadprogramowych. ( 10 godzin treningów siatki i 2h edukacji europejskiej- no przecież to klasa sportowo-europejska)

- Jak zwykle o 16:30! Kocham zaczynać o 7 rano i kończyć o 16, to po prostu spełnienie moich najskrytszych marzeń! – Nie ukrywam że często posługuje się ironią, szczególnie gdy mowie o moim nadzwyczaj niesamowicie odprężającym planie lekcji...

- O 7 rano?! Przecież nikt nie ma wtedy lekcji, są tylko konsultacje z nauczycielami. –No i oczywiście Etyka moi mili! Ale tego praktycznie nikt nie wie mimo iż jest wielkie ogłoszenie zachęcające do uczęszczania na Etykę ale wszystkich zniechęca poranna godzina.. ale no cóż to oni tracą!

- James hello! Przecież o 7 we wtorki jest Etyka, od 3 lat nic się nie zmieniło nawet godzina!

- No tak, od teraz będę już pamiętał. Obiecuje! * teatralnie kładzie rękę na piersi, prostuje się i wzdycha* - Czy on musi mieć tak słodkie oczy?!

- Trzymam cię za słowo! – Duszony śmiech nas obydwu nagle rozniósł się echem po całym korytarzu, sporo osób się na nas krzywo patrzyło /głownie dziewczyny/ ale niezbyt mnie to obchodziło.

- Wow! Jesteśmy chyba pierwsi na stołówce! Nareszcie nie trzeba stać ¼ przerwy w kolejce. – Gdy odebraliśmy nasze talerze ruszyliśmy wzdłuż pomieszczenia na „nasze miejsca" na których już siedzimy od pół roku / połowę 2 klasy/ gdy zauważyłam że jednak nie jesteśmy sami. Przy ostatnim stoliku siedziała wysoka, szczupła blondynka z 3 klasy która powtarza teraz rok, obok niej mój stary znajomy z szkoły podstawowej i naprzeciwko koleżanka z James'a klasy- po prostu supcio!

- Chodź, usiądziemy koło nich. Tak ładnie proszę.. Nie izoluj się od reszty to będą cie lubić...- Szepnął mi do ucha, był tak blisko że nie mogłam się nie uśmiechnąć. Chciałam się nie zgodzić ale poczułam jak blisko mnie się znajduje. W ostatniej chwili przeszłam między stolikami i zajęłam miejsce, zobaczyłam jak się uśmiecha i aż zrobiło mi się cieplej.. Jak zwykle zajął miejsce naprzeciwko mnie i chwile potem poczułam jak jego nogi oplatają moje. Niby zwykła rzecz ale jak cieszy!

-Hej Syd! Hej James! – Byłam tak zapatrzona w A. że nie zauważyłam jak Carla do nas podeszła i zajęła miejsce po mojej lewej.- Carla to moja przyjaciółka/ koleżanka z młodszej klasy. Znamy się jakieś 5/6 lat. Ma długie ciemne włosy, jest szczupłą w miarę wysoką czternastoletnią dziewczyną. Zazwyczaj ubiera się w dżinsy, luźny kolorowy T-shirt i bluzę. Niestety jest bardzo zapatrzona w siebie, uważa że jest najwspanialsza na Świecie i każdy chłopak ją pożąda. Twierdzi też że śpiewa wyjątkowo utalentowanie- gdzie w rzeczywistości ledwo można jej słuchać.

-Cześć Carla, jak tam lekcje?- Przyczepiłam najsztuczniejszy uśmiech na jaki było mnie stać i udawałam zainteresowanie. Carla często próbuje poderwać Jamesa, najczęściej w mojej obecności ale temu uparcie zaprzecza.

-Nawet dobrze ale teraz mam angielski *sztuczna smutna mina * -niestety nie trafiłaś ponieważ oboje kochamy angielski! – No ale mam już nowy pomysł na rozdział! -* zarzuca włosami i 'pięknie' się uśmiecha* oczywiście do Jamesa a nie do mnie, no ale cóż..- można też dodać że uważa się za najlepszą pisarkę i zawzięcie stara się to pokazać Światu.. z oczywistym efektem.

- Cieszę się i czekam aż pojawi się na stronie! – J. chyba wyczuł że udaje ponieważ przyglądał mi się z zainteresowaniem i oczywistym pytaniem w oczach ale udałam że tego nie widzę i kontynuowałam rozmowę z Carlą.

-Dobra, nie gadajmy już o tym tylko może o tym że nasza stołówka jest przeludniona! Zdecydowanie za dużo osób tu przychodzi i cały czas gadają!- powiedziała ta nic niemówiąca. Em.. Stołówka jest dla wszystkich i taki jest jej urok że prawie cała szkoła się tu zbiera w czasie przerwy obiadowej. Oczywiste jest to że rozmawiają i jest hałas ponieważ gdy około 1500 osób mówi w jednym momencie to nie ma innej możliwości żeby nie było głośno!

-Carla, tutaj każdy ma prawo być i rozmawiać na dany temat. Od tego jest stołówka- od jedzenia w swojej własnej grupie tzw. Przyjaznej atmosferze, ty też rozmawiasz a nie widzę żeby ktoś się skarżył. – Akurat skończyłam jeść, więc dla lepszego efektu ostatnie słowa wypowiedziałam już stojąc. Odniosłam swój talerz i ustawiłam się w kolejce po zupę.

-Wow! Nieźle ją zgasiłaś, nadal siedzi wpatrzona ze zdziwieniem w ciebie * uroczo się uśmiecha* stanowczo, władczo i naraz uprzejmie zwróciłaś jej uwagę. Mogę cię o coś zapytać?

- I tak już to zrobiłeś ale pytaj.- Czy on zawsze musi być taki nieśmiały? Jest uroczy, jak zawsze ale czasami zdecydowanie brakuje mu pewności siebie- uświadomiłam sobie że jestem dużo bardziej nieśmiała od niego ale no ok.

-Czemu udajesz fascynacje książką Carli? Widziałem że cię to nie obchodzi, więc po co te całe przedstawienie odnośnie jej pracy? – Sama tego do końca nie wiedziałam

-James, ja sama nie wiem. Wiem jedynie to, że nie mogę jej powiedzieć prawdy bo to by ją mogło zniechęcić do dalszej pracy, ja po prostu nie chce jej sprawiać przykrości.

-Ok. Rozumiem. Co z moją nagrodą za uratowanie cię zza kół tego samochodu? *porusza zabawnie brwiami*

-Zastanowię się, tak „wielki" czyn musi zostać doceniony! *obydwoje wybuchamy śmiechem*

-Mam taką nadzieję. Ale pamiętaj że zawsze jestem chętny do ratowania i dogadzania... - nalałam sobie zupę i ze śmiechem ruszyłam do stolika. Napisałam szybkiego smsa do Megg żeby przyszła na obiad, nawet nie wiem po co ale jakoś miałam wrażenie że powinna tutaj być ale jednocześnie wiedziałam że przyjdzie na chwile i pójdzie z powrotem skąd przyszła.

Szybko dokończyłam obiad gdy zobaczyłam godzinę na wyświetlaczu mojego kochanego telefonu, jest: 12;47 czyli zostały mi 3minuty na pójście do szafki,dojście do części sportowej-która mieściła się po drugiej stronie szkoły- i przebraniem się. Pożegnałam się z Jamesem i Carlą i jak najszybciej udałam się do szafki. Do części sportowej dobiegłam minutę przed dzwonkiem- akurat naprzebranie się. W chwili gdy zadzwonił dzwonek byłam gotowa do treningu.   








Sydney #ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz