4. Caring

553 52 0
                                    

Leżałam w łóżku przykryta kocem. Zasnęłam dość szybko, myśląc, że przyniesie mi to pewnego rodzaju ulgę, a jednak się myliłam.

Gdy tylko się obudziłam, odczuwałam ogromny ból. Każdy mięsień, którym ruszałam, sprawiał, że wolałam pozostać nieruchoma na zawsze. Wydawało się to znacznie gorsze niż jakbym miała być męczona w średniowiecznej sali tortur.

Wstając, ledwo udało mi się podejść po telefon. Dzwoniłam do przyjaciół i najbliższej rodziny, prosząc o pomoc. Sama nie mogłam dać sobie rady.
Jednak nikt nie miał dla mnie czasu i był czymś zajęty. Nienawidzę narzucania się, więc o nic nie prosiłam i kończyłam rozmowę. Przykre było to, że każdemu pomagałam, a gdy sama potrzebowałam pomocy brakowało chętnych.

Westchnęłam i wróciłam do łóżka. W łazience miałam jakieś leki, ale nie miałam już siły, by po nie pójść. Było mi zimno i podejrzewałam, że mam gorączkę i to dość wysoką, bo zaczęły mnie piec oczy. Nic dziwnego skoro leżałam w lodowatej wodzie, a następnie musiałam zamknąć każde okno w domu. Nie miałam zamiaru być mu wdzięczna za to, że przewietrzył mi mieszkanie. W końcu nie taki miał zamiar. Zdawał sobie sprawę z tego, co robi.

Starałam się zrelaksować. Straciłam poczucie czasu.

Ktoś wszedł do domu. Szedł na górę. Miałam nadzieję, że to ktoś do kogo dzwoniłam, ale jeśli zmienili by plany, raczej dali by mi znać. W progu zobaczyłam jednak tego, który jest wszystkiemu winny. Bawił się nożem trzymanym w dłoni, a na jego twarzy widniał głupkowaty uśmiech. Schowałam twarz w poduszkę.

- Odejdź - powiedziałam, czego już po chwili żałowałam. Mój głos był zachrypnięty, ale to nic w porównaniu do tego, jak musiałam mieć spuchnięte i czerwone gardło. Bolało i czułam się jak przeziębione dziecko bez opieki i mamy, która mogłaby podać herbatę na poprawienie humoru.

Poczułam, jak materac się ugina, a po chwili po mojej ręce jeździło coś zimnego i ostrego. Mogłam się domyślić, że to ten sam nóż, którym się przed chwilą bawił. Powoli odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam na niego.

Po raz pierwszy mogłam mu się przyjrzeć w świetle dziennym. Za każdym razem zjawiał się nocą i myślałam, że nie chciał, abym wiedziała, jak dokładnie wygląda.

Mówią, że kolory naszych ubrań odzwierciedlają naszą osobowość, to jak się czujemy, więc kolor czarny idealnie do niego pasował. Ani razu nie widziałam go w innym. Czarne spodnie, czarna koszulka, a na to czarna marynarka. Buty pewnie też były tego koloru.

Nie ważne, że był draniem, musiałam przyznać przed samą sobą, że był przystojny i dobrze zbudowany. Z pewnością miał dwadzieścia parę lat. Wyglądem pewnie wywierał pozytywne wrażenie. Włosy były lekko kręcone koloru ciemnego blondu. Na twarzy miał delikatny zarost, a jego oczy były niebieskie. Bynajmniej na takie wyglądały.

Z wyglądu jak najbardziej był idealny, ale z charakteru już niestety nie. Uwielbiał zadawać drugiej osobie cierpienie.

Chyba stanowczo zbyt długo na niego patrzyłam, bo niestety to zauważył, przez co na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Wiem, że jestem przystojny, ale bez przesady, bo zaraz zaczniesz się ślinić na mój widok - czułam jak pieką mnie policzki i nie było to spowodowane gorączką.

- Masz marzenia - burknęłam i się odwróciłam. Jednak jego wzrok wypalal wręcz we mnie dziurę. - Możesz zrobić to okropne coś, co tam sobie planujesz i wyjść? Nie mam siły na twoje zabawy, wszystko jest mi już obojętne - zamknęłam oczy. Chciałam po prostu odpocząć, mieć odrobinę spokoju. Nie prosiłam o wiele, prawda?

Are You Monster? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz