5. Cruel

506 47 2
                                    

Powoli otworzyłam oczy, uświadamiając sobie, do kogo byłam przytulona. Wciąż był obok. Spodziewałam się bardziej tego, że sobie pójdzie, niż zostanie.

W tamtym momencie naszła mnie pewna myśl. Może nie był taki zły za jakiego uchodził? Na pewno nie mogłam uznać go za stu procentowego drania. Potrafił być choć trochę milszy, jednak wiedziałam doskonale, że był to tylko wyjątkowy i zapewne jedyny dzień. Ten czas z nim będę lepiej wspominać, niż pozostałe, które były dla mnie koszmarem.

W końcu zdecydowałam się od niego odsunąć. Nie mogłam z nim tak po prostu leżeć, zapominając o wszystkich krzywdach, które wyrządził.

- Długo spałam? - spytałam, przerywając panującą ciszę między nami.

Spojrzał na swój zegarek, znajdujący się na jego lewym nadgarstku.

- Dwie godziny - oznajmił i z powrotem spojrzał na mnie. Na jego twarzy widniał niewielki uśmiech.

I znowu zapadła ta cisza, która najwyraźniej mu nie przeszkadzała, ale mi już tak. Czułam się dość niezręcznie. Czekałam, aż sam coś powie, ale on chyba oczekiwał tego ode mnie.

- Cały czas ze mną leżałeś? - musiałam jakoś przerwać to milczenie.

- Tak, całe dwie godziny i czekałem, aż się obudzisz - w takim razie się doczekał.

Po raz kolejny zapadła cisza, jednak tylko na chwilę. Przysunął się do mnie i pocałował w policzek.

- Wychodzę - zszedł z łóżka.

- Przyjdziesz dzisiaj w nocy? - w końcu o tej porze najczęściej się zjawiał, a choć raz chciałam być na to przygotowana.

- A chciałabyś? - szeroko się uśmiechnął.

Mógł to odebrać trochę inaczej, niż powinien.

- Nie, po prostu chciałam się upewnić - uśmiech na jego twarzy nagle zamienił się w niezadowolenie.

Spodziewał się pewnie innej odpowiedzi, że chciałabym, aby przyszedł, ale po co miałam kłamać? To, że przez jeden dzień był znośny, nie oznaczało, że będę chciała, aby przychodził do mnie częściej.

- Do zobaczenia, Andreo - och, mogłam się spodziewać, że zna moje imię.

Szedł już w stronę drzwi, a kiedy nacisnął na klamkę, postanowiłam go jeszcze na krótki moment zatrzymać.

- Czekaj - zatrzymał się i skupił swój wzrok na mnie. - Znasz moje imię, więc powiedz mi, jakie ty masz - wyglądał, jakby się zastanawiał, czy powinien zdradzić mi swoje imię, tak jakby to była jakaś tajemnica.

- Klaus - powiedział, po czym od razu wyszedł z mojego pokoju.

Najważniejsze było to, że nie zignorował mnie. Mógł udawać, że nie słyszał i po prostu sobie wyjść, a widziałam, że nie za bardzo chciał mi powiedzieć. Może martwił się o to, że komuś o nim powiem? Fakt, rozmawiałam o nim z moją przyjaciółką, Emily, ale nie za wiele. Uznałam, że nie powiem nikomu jak ma na imię na w razie, gdyby okazało się, że tego nie chciał.

Tamtej nocy mimo swoich zapewnień nie zjawił się, jednak może tak było lepiej, przynajmniej zaznalam nieco spokoju.

Minęły dwa dni. Byłam już w pełni zdrowa. Od tamtego czasu nie widziałam Klausa. Wciąż miałam u siebie jego ubrania, które mi dał, gdy byłam chora. Leżały wyprane na mojej komodzie. Przy najbliższej okazji chciałam mu je oddać.

Stałam przed szafą, zastanawiając się, co na siebie założyć. Na dworze niestety było dość chłodno. Ostatecznie zdecydowałam się na czarne rurki, białą koszulkę w czarne paski, a na to założyłam czarną, grubą bluzę. Telefon schowałam do tylnej kieszeni. Rozczesałam włosy, które pozostawiłam rozpuszczone. W łazience zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia.

Are You Monster? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz