7. Explosive

474 44 2
                                    

Wyszłam z wanny. Owinęłam się białym, puszystym ręcznikiem, a drugim zaczęłam wycierać swoje włosy. Od tej całej gorącej wody lustro było zaparowane.

Kiedy już cała się wytarłam, założyłam na siebie bieliznę, czarną, stanowczo za dużą bluzę, którą mi zostawił. Prawdopodobnie była właśnie jego.

Ubrana, z wilgotnymi włosami zeszłam do niego na dół. Czekał na mnie w kuchni. Podniósł mnie, a ja na początku się przestraszyłam, ale już po chwili posadził mnie na blacie.

- Więc co chciałabys zjeść, księżniczko? - ładne przezwisko mi wybrał, chociaż trochę denerwujące, ale nie chciałam mu o tym mówić.

- Zrób lub zamów, co lubisz - i tak to było miłe, że pozwolił mi cokolwiek wybrać. W końcu mógł podjąć te decyzje sam.

- Może być sushi? Kupiłem wczoraj, jednak jeszcze nie zjadłem - pokiwałam twierdząco głową. Raz w życiu je jadłam, ale nie było aż takie niedobre, jak niektórzy mówili, nawet mi smakowało.

Kiedy wyjmował je z lodówki w gotowych pudełkach, dzięki którym nie musiał go nam nakładać, przyglądałam mu się. Był idealny pod względem wyglądu. Szkoda, że pod względem zachowania już nie.

- Czemu na mnie patrzysz? - czy on miał szósty zmysł? Wiedział i czuł, kiedy ktoś na niego patrzył? Po tych słowach natychmiast odwróciłam wzrok.

- Nie patrze na ciebie - zaczęłam się przyglądać swoim dłonią i byłam pewna, że na moich policzkach pojawił się rumieniec. Szkoda, że ma oczy dookoła głowy, skoro spostrzega takie rzeczy.

- To dlaczego jesteś cała czerwona na twarzy? - kolor skóry musiał mnie wydać. Pewnie domyślił się, że to co powiedziałam, było kłamstwem, a mi zwyczajnie jest wsyd.

- Ponieważ jest duszno - tak naprawdę było zupełnie normalnie, ale tylko to niestety byłam w stanie wymyślić w tak szybkim czasie. Podszedł do mnie i położył dłonie na moich kolanach.

- Duszno ci? - spytał niby z troską w głosie, ale mogłam usłyszeć także rozbawienie.

- No... tak - szczególnie gdy był tak blisko, ale byłam pewna, że robił to specjalnie. Schylil się do mojej twarzy i jedną z dłoni położył na moim czole.

- Jesteś rozpalona, biedna - żadne słowa nie chciały przejść przez moje gardło.

Dłoń położył na moim policzku i powoli go pogłaskał, a potem delikatnie pocałował.

- Jesteś cała moja i doskonale pewnie wiesz, że równie dobrze mogłabyś należeć do diabła? - cóż, chyba lepszego określenia nie mógł znaleźć.

- Niestety tak - święty nie był, ale przynajmniej w tamtej chwili zachowywał się normalnie. Nawet słodko, jeśli mogłam tak pomyśleć.

- Mogę sprawić, że będziesz czuła się tak dobrze, niczym w niebie, albo tak źle, niczym w piekle, to na które z tych miejsc się zdecyduje zależy także od ciebie - pewnie również od jego humoru.Trochę mnie przeraził, już pokazał na co go stać. - Jestem bardzo zmienny, jak pewnie zauważyłaś - już nie mogłam się wycofać, uciec jak najdalej od niego. Było za późno i bałam się - No nie patrz tak na mnie - przewrócił oczami.

- Przecież patrze na ciebie normalnie - powinnam nauczyć się panować nad strachem, każdy z nas powinien dla własnego dobra. Powinniśmy także nauczyć się ukrywać dobrze to, co czujemy, bo okazywanie tego nie zawsze działa na naszą korzyść.

- Po prostu... nie musisz się mnie bez przerwy bać - powiedział cicho i były to raczej szczere słowa.

- Wiem, ale... - nie wiedziałam, czy powinnam to mówić, ale skoro już zaczęłam powinnam skończyć - pokazałeś już tak zwaną ciemniejszą stronę, kto wie, co jeszcze jesteś w stanie zrobić - wydawał się nieobliczalny.

Are You Monster? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz