Epilog

242 14 3
                                    

Siedziałam na ławce w parku, przyglądając się mojej wnuczce, która bujała się na huśtawce. Była urocza. Trzymałam w dłoni list, który dostałam kilka dni temu. Nie mogłam się z nim rozstać, nawet po tym, jak odpisałam, mimo że nie darzyłam jego autora takimi uczuciami, jak dawniej. Nadal wiele dla mnie znaczył. Nie była to już miłość, dawno temu znalazłam sobie nowego wybranka, jednak było to dawne przywiązanie i wspomnienia. Nie odzywał się od kilku lat, zastanawiałam się, co skłoniło go do kontaktu. Okazało się, że choroba. Podejrzewał, iż niedługo nadejdzie jego koniec i chciałby poprzypominać sobie relacje, która nas łączyła. Byłam tym wzruszona dogłębnie. Ja, pięćdziesięcioletnia staruszka, mogłam pisać z pierwszą miłością mojego życia, nawet jedyną. Kochałam swojego męża niesamowicie, mieliśmy dzieci, wnuki, jednak to nie to samo. Byłam mu wdzięczna za to, że wychował Kristen, córkę Klausa, jak swoją własną. Klaus jednak nie wspomniał o niej w liście. Widocznie był to zbyt delikatny temat, nie chciał jej mieszać w głowie. Ja także, może kiedyś się dowie, może... Nie chciałam jej ranić. Tak więc siedziałam z listem w dłoni, czytając go po raz kolejny i z niecierpliwością oczekując kolejnego, patrząc na cudownie, szczęśliwe dziecko, które zostało wychowane przez moje. Jedna z najbardziej spokojnych i przyjemnych chwil mojego życia, która dla mnie mogłaby nie mieć końca.

Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i głosy. Wiem, że są osoby, które wolałyby inne zakończenie, ale wolę zakończyć to z jakimś sensem i nie ciągnąć tego na siłę. Jeśli ktoś miałby ochotę wiedzieć o nowym opowiadania, które zacznę za kilka dni może napisać w komentarzu, a powiadomię te osobę, kiedy dodam prolog x

Are You Monster? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz