5 dni przed

194 20 4
                                        

Jeszcze tylko pięć dni do balu zimowego,a ja coraz poważniej zastanawiam się nad zrezygnowaniem z niego. 

-...pogoda na ten tydzień nie wygląda za dobrze. - słyszę pogodynkę kiedy wchodzę do kuchni. - Przewidywane są śnieżyce i to dość obwite. Na drogach lepiej zachować ostrożność...- wyłączam radio. Oj nie. To,że ja nie mam zamiaru się bawić nie znaczy,że inni także. 

Będąc już w szkole widzę jak wszyscy się ekscytują nadchodzącym wydarzeniem.A ja cały czas się zastanawiam co będzie,jeśli do Aspen przybędzie śnieżyca w dzień balu. Trzeba wymyślić plan awaryjny i to szybko. 

Pięć minut przed dzwonkiem wchodzę do klasy.Zajmuję  stałe miejsce obok swojej przyjaciółki,która dziwnie się do mnie uśmiecha. 

- Niech zgadnę,masz już towarzysza na bal? 

- Tak! - piszczy zwracając na siebie uwagę innych obecnych w sali. - O nie...przepraszam cię. Zapomniałam,ze miałyśmy iść same,bez facetów. 

- Przestań.I tak mam zamiar zostać w domu,a ty nie możesz od tak powiedzieć,że nie idziesz.-znam ją na tyle dobrze,iż wiem że byłaby w stanie to zrobić. - A tak  w ogóle to mają być jakieś śnieżyce. Iii trzeba coś wykombinować. 

- W domu? Pffff nie ma takiej opcji,laska. Idziesz i już.Jak ja kogoś znalazłam to ty też znajdziesz. A śnieżycą się nie przejmuj. To nie pierwszy raz,wtedy zostaję się na noc w szkole. 

- Super,to chociaż tyle. Ja nawet sukienki nie mam. A partnera? Ciekawe kogo. Wszyscy już kogoś mają tylko nie ja. To bez sensu...

- Poczekaj...skoro pomagałaś Calum'owi,to teraz niech on ci pomoże. Ma na pewno jakiś kolegów spoza szkoły. 

- No chyba cię pogrzało.W życiu go o to nie poproszę. 

- Jak nie ty,to ja to zrobię. 



I'm not her | C.HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz