Dzień balu 2/5

191 22 2
                                    

- Widzisz? Na co ci ten proszek? 

- Taka tam odskocznia. - opowiada zmachany,kiedy idziemy po coś do picia. 

- Ale mi tam odskocznia. - wskazuję na dzban z ponczem. Kiwam głową na znak,że chętnie się napiję. - Wystarczy,że zrobisz coś fajnego z drugą osobą. Ona da ci radość,czy coś i już masz odskocznie. Jesteś super gość,nie pozwól żeby ten szajs zniszczył ci życie,okej? 

- Postaram się specjalnie dla ciebie. 

- Nie zapominaj o sobie. - posyłam mu uśmiech. Dopijamy swoje napoje,po czym wracamy do tańca. I tak mija pięć szybkich piosenek a my wydurniamy się i bawimy w najlepsze. Aż nadchodzi powolna melodia. 

- Jak chcesz to możemy usiąść. 

- Nie,możemy raczej zatańczyć. - zbliżamy się nieco do siebie, Kładę dłonie na jego karku,a jego zajmują miejsce na mojej talii. Tańczymy do piosenki The Fray co jakiś czas spoglądając sobie w oczy. 

- Dzięki,że pokazałaś mi co to dobra zabawa. - a ja dzięki,że mogę dobrze się bawić bez niego. 

- Nie dziękuj. 

- Mogę ci się jakoś odwdzięczyć? - nagle jego twarz jest tuż przed moją. 

- Jest jedna rzecz. - lekko dotykam ustami jego ust. On zaczyna najpierw lekko muskać moje wargi,a później zaczynamy się całować. Całujemy się przez dłuższą chwilę. Nie pomyślałabym,że mój pierwszy prawdziwy pocałunek będzie ta wyglądał,ale tak widocznie miało być. Może i nie znaczy za wiele,ale zawsze gdzieś przy mnie będzie. Zresztą i tak myślę,że on doskonale o tym wie. To jest całkiem spontaniczne. I wcale nie żałuję. 

- Teraz jesteśmy kwita. - odzywam się  zaraz po tym jak odrywamy się od siebie. 

I'm not her | C.HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz