>5<

295 23 4
                                    

  - Leo jest już w szkole! - usłyszałam obok siebie pisk dziewczyny. 

- I w związku z tym? - spytałam zirytowana. 

- Nie podejdziemy? Choodź! -poczułam, jak Violence łapie mnie za nadgarstek i ciągnie w jakimś kierunku. Niepewnie stąpałam po ziemi, aż się zatrzymałyśmy. 

- Cześć, pamiętasz nas? - powiedziała zafascynowana.

 Westchnęłam cicho, słysząc podekscytowaną przyjaciółkę. Poprawiłam przyciemniane okulary. 

- Cz-cześć... - odezwał się nieśmiało. - Coś się stało?

 - Chciałyśmy się spytać czy wszystko już dobrze - odchrząknęła, dając mi do zrozumienia, że mam coś powiedzieć.

 - T-tak... - wymamrotałam.

 - Jak widać już w porządku - zaśmiał się krótko. 

Powstała krępująca cisza, którą zakłócił dzwonek na lekcje. Poszłyśmy w innym kierunku, a Violence pomogła mi założyć plecak. 

- Mogłaś się odezwać! 

- Co ja miałam powiedzieć? To ty chciałaś z nim porozmawiać - prychnęłam.

xxxx 

- Gdzie my idziemy? - zdezorientowana zapytałam. 

Szłyśmy już tak od dłuższego czasu i jak na razie nigdzie nie dotarłyśmy. 

- Śledzimy Leo - szepnęła, a ja błyskawicznie się zatrzymałam.

 - Niby po co? 

- Bo za nim idzie Ben i Kondrad - rzuciła krótko, a ja westchnęłam, rozumiejąc że możemy wpakować się w kłopoty. 

Usłyszałam przed sobą huk, jakby ktoś się przewrócił. Szukałam ręki blondynki. 

- Co się stało? - niepewnie szepnęłam.

 - B-ben i Kondrad... - zaczęła się jąkać.

 Wyrwała się z mojego uścisku i poszła w jakieś miejsce. 

- Hej, zostawcie go! - krzyknęła, a ja zdziwiona stałam oparta prawdopodobnie o budynek. 

- A ty kim jesteś? Dziewczyną tego debila? - odezwał się rozbawiony Kondrad. 

Rozpoznawałam ich głosy, mimo że byli bliźniakami. Głos Kondrada był o wiele bardziej poważniejszy, niż Bena. 

- Co on wam takiego zrobił? - zapytała głośno. 

- Uciekaj! - krzyknął Leo. 

Wyjęłam komórkę i wymieniłam szeptem numer policji. Zapadła cisza, a ja nie wiedziałam, co tak właściwie się stało. Trzymałam się kurczowo budynku, martwiąc się o Violence. Nagle rozległ się głos radiowozu policyjnego. 

- Wracajmy... - ktoś złapał mnie za ramie, a ja rozpoznałam głos zdenerwowanej dziewczyny. Jej oddechy były przyspieszone.  


Invisible | LeondreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz