-H-hej...Nie musiałyście się przedstawiać, słyszałem o was. Laura strasznie przykro mi z twojego przypadku...musi być Ci strasznie ciężko bez zmysłu widzenia...- powiedziałem, widząc, jak po policzku niewidomej spływa łza – Ojj...przepraszam, nie chciałem Cię urazić.
-Nie, to nic takiego, spokojnie – kąciki ust Laury podniosły się lekko, sugerując uśmiech.
-Nie martw się, ona jest po prostu bardzo wrażliwa na ten temat – powiedziała Violence– Jak się czujesz? Dowiedziałyśmy się w szkole, że coś Ci jest.
-Nie musiałyście tu specjalnie dla mnie przychodzić. To tylko mały wypadek na schodach, potknąłem się, gdy z nich schodziłem.
Bardzo nie lubiłem kłamać. Kiedyś odbiło się to przeciwko mnie. Ale nie mogłem powiedzieć im, że moi prześladowcy pobili mnie, aż do takiego stanu. Zwłaszcza im. Prawie ich nie znałem. Nie mogłem mówić o moim problemie nikomu, nawet najbliższym. Zagrozili mi, że jeśli komuś ich wydam, pobiją mnie na śmierć.
-Hej! Dobrze wiemy co się z tobą dzieje! Możesz nas nie okłamywać?! Ahh nie, lepiej kłamać niż powiedzieć prawdę! - Laurze podskoczyło chyba lekko ciśnienie.
-Laura! Uspokój się! - widać było, że Violence żałowała za zachowanie koleżanki – Przepraszam Cię, Leondre. Ona ma straszne huśtawki nastroju...Wybacz.
-Tak, przepraszam – Laura również zaczęła tego żałować – Po prostu wiemy jaka jest twoja sytuacja. Wiemy o prześladowcach- mówiła rudowłosa dziewczyna szukając ręką krzesła, na którym mogłaby usiąść.
-To nic takiego, rozumiem twoje wahania nastroju Laura. Natomiast, chyba mnie z kimś pomyliłyście...- zacząłem, ale po chwili przypomniałem sobie, że to przecież je widziałem w parku, więc nie będę w stanie ich skłamać – Ehh... No dobrze. Ale słuchajcie oni są strasznie niebezpieczni! Błagam, nie zadzierajcie z nimi. W końcu im się znudzę.
-...a wtedy przejdą na kogoś innego.- dokończyła moją wypowiedź Violence – Chcesz tego? Co jeśli będzie to któraś z nas? Pozbądźmy się ich raz na zawsze!
W tym momencie do pokoju wszedł lekarz ordynator.
-Witam młodzież. Witam pana Devries. - przywitał się – Przykro mi dziewczęta, ale musicie już iść. Czas wizyt się zakończył.
-Dobrze. Cześć, Leo. Do zobaczenia – pożegnały się dziewczyny.
-Do zobaczenia, pamiętajcie co wam mówiłem. Nie róbcie niczego nieodpowiedniego.
-Coś nie tak? Złe towarzystwo? Chcą obrabować bank czy jak?- zapytał żartobliwie lekarz, który oglądał jak goi się moja rana.
-Nie, to tylko taka przenośnia. Miałem na myśli, żeby nie szły beze mnie do kina. - wymyśliłem coś na poczekaniu, mówiąc kolejne kłamstwo.
-Rozumiem. Mam dla Ciebie dobrą wiadomość, Leo. Twoja rana wygląda bardzo dobrze, ale musimy cię potrzymać jeszcze jeden dzień, aby poobserwować twój stan zdrowia. Jutro Cię wypiszemy.
Słuchałem ordynatora i ucieszyłem się, ale potem poczułem ucisk w brzuchu. Przypomniałem sobie o jednym. Jutro wracam do szarej, a wręcz jeśli można tak powiedzieć, czarnej rzeczywistości. Bałem się co tym razem zrobią ze mną Ben i Kondrad.
CZYTASZ
Invisible | Leondre
RomanceJedna niewidoma i nieufna dziewczyna odmienia przyszłość prześladowanego w szkole 15-letniego Leo. On również zmienia jej spostrzeżenia. Więc jak zachowa się obserwująca całe zdarzenie przyjaciółka dwojga odmiennych charakterów? xxxx - Ach, więc to...