>9<

223 21 1
                                    


Nie przeszkadzało mi granie sztuki z Leondre. Było mi to szczerze obojętne, mimo że w głębi duszy ucieszyłam się, że to z nim będę grać. Romeo i Julia to typowa sztuka, która jest wydawana przez naszą szkołę od półtorej roku. Oczywiście nie zanudzamy innych i wprowadzamy nowe sytuacje, informując, że nie jest to zgodne z wizjami autora. Lubiłam nasze zajęcia teatralne, bo mogłam się czymś w końcu wykazać. Nie musiałam widzieć moich towarzyszy, ale znałam każdy kąt pod jakim powinni stanąć, żebym rozmawiała z kimś twarzą w twarz. Przyznam, że to najtrudniejsze w graniu sztuki. Nie tylko dla mnie, ale dla osoby grającej. Z rozmyślań o teatrze zbudziła mnie Violence. Nadal zastanawiało mnie jej zachowanie, a jej przesiadywanie u Leo jeszcze bardziej. Przeanalizowałam sytuację i uznałam, że nie mogę tyle czekać. Sama się tego nie dowiem.

- Um, Violence? - stanęłam, spuszczając głowę w dół. - Rozmawiałaś ostatnio z Leo? - spytałam zaciekawiona.

- Err, z Leo? - usłyszałam w jej głosie zakłopotanie. - T-tak, ostatnio tak... - przyznała.

- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? - westchnęłam cicho.

- ... To nie jest zbytnio interesujące - zaśmiała się nerwowo. - Po prostu robimy projekt, to wszystko... - odpowiedziała, a ja już o nic nie zapytałam.

- Gram z nim sztukę - wydudkałam, słysząc zdezorientowanie dziewczyny.

- Jaką? - podeszła do mnie.

- Romeo i Julia - uśmiechnęłam się pod nosem. - Coś w tym złego? - w odpowiedzi dostałam głuchą ciszę.

- Nie. Przepraszam, muszę iść na zajęcia - odeszła, zostawiając mnie samą sobie. Blondynka wydawała mi się być zazdrosna i zdenerwowana. Leo musiał jej się ewidentnie podobać. Zostawiłam tę sprawę na boku, wchodząc do swojej sali lekcyjnej.

xxxx

Violence nie czekała już na mnie przed szkołą, żeby mnie odprowadzić. Zastanawiałam się, co się stało, ale postanowiłam samodzielnie dojść do domu. Wyciągnęłam kijek i kierowałam się w zapamiętaną mi stronę. Usłyszałam za sobą groźny i głęboki głos.

- To ty byłaś wtedy z Leo w parku, co nie? - zaśmiał się pod nosem, wywołując u mnie zaciekawienie.

- Kim jesteś? - moje oddechy przyspieszyły.

- Zgadnij - wyszeptał mi na ucho, a ja się wzdrygnęłam. Odsunęłam się do tyłu, wpadając na kogoś. Pasma moich włosów wpadły na moją twarz, więc poprawiłam je w nieznanym mi kierunku. Rzuciłam krótkie przeprosiny i wyprostowałam się, żeby wyglądać na pewniejszą siebie. Nieznajomy zaczął się chichrać. - Powiedzmy, że jestem kolegą Leo - poczułam jego oddech na swojej szyi. Chłodny powiew wiatru musnął moją skórę, przez co przeszły mnie dreszcze. Próbowałam odejść, ale ,,kolega Leo" przybliżał się do mnie z każdym moim krokiem. Dostałam gęsiej skórki, kiedy ktoś dotknął mojego odkrytego ramienia. Do moich uszu dotarł dźwięk jego śmiechu. Wystraszona przełknęłam głośno ślinę, a chłopak zahaczył o moje ramiączko od stanika. Odepchnełam go, upuszczając kijek. Usłyszałam huk, co było spowodowane wywróceniem się nieznajomego. Wyszukałam przedmiotu i przyspieszyłam krok, docierając w jakieś miejsce. Usiadłam przestraszona na ławce, oddychając z ulgą.

- Wszystko w porządku? - poznałam głos, którego źródłem było miejsce za mną.

Invisible | LeondreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz