>18<

213 20 4
                                    

             Tak bardzo cieszył mnie widok Laury. Szczęśliwej, spełnionej Laury. Promieniała uśmiechem, choć mimo wszystko z dnia na dzień coraz bardziej się stresowała. Miała tyle myśli na raz,  wciąż powtarzała, jak bardzo się cieszy. Mogła wreszcie zobaczyć świat. Upragniony widok swoich rodziców czy mnie. Tak bardzo chciała zacząć żyć jak normalny człowiek. Bez ciągłego chodzenia z kijkiem, czy z kimś kto trzymał ją za rękę, aby się nie potknęła. Byłem z niej naprawdę dumny. Mimo braku wzroku, nigdy się nie poddała. Nie miała nawet chwili zwątpienia czy momentu kiedy naprawdę siebie nienawidziła. Przez cały ten czas miała nadzieję, wiedziała, że w końcu przyjdzie ten dzień. Dzień, w którym otworzy rano swoje powieki i nie będzie widziała jedynie, przeszywającej ciemności, ale ujrzy promienie słońca wpadające do jej pokoju przez uchylone okno, piękny widok z jej sypialni, jej dom. Że wreszcie poczuje się  bezpiecznie. Bez kijka w dłoni. 


xxx

Obudziłem się rano i już po kilkunastu minutach byłem gotowy. Wsiadłem do mojego auta i pojechałem po Laurę. Chciałem być z nią w tym ważnym dniu, tak samo jak i ona. Droga trwała około piętnastu minut. 

-Leo, to już dziś! Obudzę się jutro i zobaczę wszystko wokół mnie. A przede wszystkim ciebie. 

-Laura, będę przy tobie kiedy otworzysz oczy. Obiecuję.

Operacja Laury była dla mnie tak samo ważna, jak i dla niej. Cieszyłem się jej szczęściem, dlatego chciałem być przy niej, gdy po raz pierwszy ujrzy świat. Mimo wszystko bałem się, że podczas operacji mogą być jakieś powikłania, że coś pójdzie nie tak, a Laura już się nie obudzi. Ale odtrącałem te myśli na bok, chciałem pokazać Laurze, że jestem prawdziwym facetem i zaopiekuję się nią nawet w najbardziej niebezpiecznych sytuacjach. 


xxx

-Dzień dobry, nazywam się Leondre Devries. Moja dziewczyna, Laura Libery ma mieć dzisiaj operację, dzięki której odzyska wzrok- podszedłem wraz z Laurą do rejestracji i podałem jej nazwisko. Jedna z pań wystukała kilkanaście liter na klawiaturze.

-Ahh tak, mam. Niech zabierze pan swoją dziewczynę do pokoju numer 293, na drugim piętrze w sekcji B. Będą czekały tam na pannę Libery ubrania. Jednorazowa piżama oraz jednorazowe buty. Za około pół godziny powinna przyjść do was pielęgniarka. I jeszcze jedno poproszę tylko o podpis Laury- pani w rejestracji podała nam kartkę wskazując długopisem, gdzie ma się znaleźć podpis Laury. 

Zgodnie ze słowami rejestratorki, pojechaliśmy windą na drugie piętro. Kiedy odnaleźliśmy pokój, Laura przebrała się i pozostało nam tylko czekać. Po kilku minutach przyszła pielęgniarka.

-Dzień dobry, pani nazywa się Laura Libery? - spytała.

-Tak, to ja.

-Proszę połknąć tę tabletkę.Bez niej nie będziemy mogli pani uśpić. - pielęgniarka uśmiechnęła się i podała Laurze tabletkę oraz kubeczek z wodą - Dobrze, a teraz jedziemy na salę operacyjną. Może pani pożegnać się ze swoim chłopakiem.

Zrobiliśmy więc to.

-Leo, tak się boję.

-Nie ma czego. Nawet nie wiesz kiedy, obudzisz się szczęśliwa i z przywróconym wzrokiem. Pamiętaj, będę tu kiedy otworzysz swoje piękne oczka. 

-Kocham Cię, Leo.

-Kocham Cię, Laura. 


xxx

Wyruszyłem kolejny raz w drogę. Laura miała się za niedługo obudzić. Byłem napompowany emocjami - jakkolwiek to brzmi. Wysiadłem ze samochodu. Tak strasznie się cieszyłem. W pewnej chwili zamyśliłem się i straciłem lekko kontrolę. Szedłem przez parking, kiedy nagle poczułem bardzo mocne uderzenie w mój bok. Podleciałem lekko do góry  i upadłem z hukiem na ziemie, turlając się przez chwilę. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że właśnie potrącił mnie samochód. Słyszałem krzyki ludzi wokół mnie. Podlecieli do mnie ratownicy medyczni i szybko włożyli na nosze. Wszystko tak niemiłosiernie mnie bolało. Prawie nie czułem swojego ciało. Straciłem świadomość. Słyszałem tylko urywane głosy lekarzy: "Nie zamykaj oczu!". Robiłem co w mojej mocy. Nie chciałem zamykać powiek, starałem się wciąż oddychać mimo potwornego bólu. Robiłem to dla Laury.Nie mogłem jej zawieść. Między głosami lekarzy, przez chwilę usłyszałem głos Laury. Chciałem jej odpowiedzieć. krzyknąć, żeby się nie martwiła, że wszystko będzie dobrze. Ale nie mogłem. Walczyłem przez długi czas. Miałem lekką świadomość, kiedy lekarze mnie operowali. Próbowali zatamować moje krwotoki. Ale w końcu nie dałem już rady. Byłem wykończony, a moje serce przestało pracować...Zawiodłem ją. 

Laura, przepraszam. Ciesz się swoim przywróconym wzrokiem. Będę nad Tobą czuwał i zawsze będę przy tobie.

Invisible | LeondreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz