- Pora się zbierać. - Zayn wstał i przytrzymał mnie.
- Sprzeciw. - zaśmiałam się.
- Jesteś pijana. - chłopak pomógł mi założyć buty, które znajdowały się pod stołem. - Chodź. - chwycił moją kurtkę i nałożył ją na mnie.
- Narazie! - pomachałam wszystkim na pożegnanie. - Następnym razem u nas! - w końcu po długim spacerze znaleźliśmy się w samochodzie. Zayn pomógł mi usiąść, po czym zapiął mnie i sam usiadł na miejscu kierowcy. - Co teraz? - zapytałam po chwili milczenia.
- Nie rozumiem. - Zayn zerknął na mnie.
- Wywieziesz mnie do starej fabryki i zgwałcisz? - zaśmiałam się.
- Kuszące. - przyznał.
- A więc? - poprawiłam się na fotelu.
- Jedziemy do domu, gdzie grzecznie pójdziesz spać.
- A ty tatusiu? - przygryzłam wargę i uważnie zaczęłam przyglądać się Zayn'owi. Wyraźnie zarysowana szczęka. Długie, gęste rzęsy, kilkudniowy zarost, włosy postawione na żel. Przez błękitną koszule prześwitywały tatuaże. Przyznaje, dodają mu uroku, którego i tak ma już nadto. Gdyby nie jego chamski charakter, mogłabym się w nim zakochać. Chociaż w tym stanie stwierdzam, że nic nie stoi na przeszkodzie, abym go pocałowała. Jego wargi są do tego stworzone. I to w jaki sposób skupia się na drodze. Jego czekoladowe oczy dokładnie lustrują powierzchnie. Gdyby tak lustrowały co innego... Cholera! Co ja mam za dziwne myśli?! To po tym winie... Ale... On jest naprawdę przystojny.
- Tatuś przypilnuje, żeby szef cie nie zobaczył w takim stanie.
- Jest sobota. - zaczęłam bawić się kosmykiem włosów.
- I? - zauważyłam, że jego wzrok na chwilę spoczął na mnie. Po sekundzie Malik znów uważnie przyglądał się ulicy.
- Zróbmy coś szalonego.
- Aha... - nagle samochód zaczął dziwnie szarpać.
- Zayn, co... - po chwili staliśmy na środku totalnego zadupia, a genialny pan Malik bezskutecznie próbował odpalić swój złom.
- Może zadzwoń po kogoś. - wlepiłam wzrok w swoje paznokcie.
- Ciekawe jak ja ci zadzwonie, jak mi telefon padł... Ty zadzwoń.
- Zostawiłam telefon w domu. - zachichotałam. Chłopak walnął z pięści w kierownicę i spojrzał na mnie.
- Nie wkurwiaj mnie...
- Mówię serio, Zayn. - spojrzałam na niego. Miał lekko uchylone usta. Zagryzłam wargę. Czemu wściekły nadal jest taki pociągający?
- Zajebiście. - opadł na siedzenie. Przymknął oczy i odchylił głowę do tyłu.
- Zayn? - pisnęłam cicho.
- Hmm?
- Zimno mi.
- Gdzieś tu jest moja kurtka... - westchnął, wskazując tył samochodu.
- Zostawiłeś ją u Harry'ego. Przecież wylałam na nią wino.
- Ach, faktycznie.
- Naprawdę mi zimno. - Zayn wyprostował się i spojrzał na mnie.
- Przesiądź się do tyłu.
- Co? - przełknęłam ślinę.
- Oj, nie bój się. Nie zgwałcę cię w samochodzie. To strasznie niewygodne. - zaśmiał się. Po chwili dołączyłam do niego. Z wielkim trudem przedostałam się na tylne siedzenia. - Wiesz, że mogłaś wyjść drzwiami i wsiąść normalnie? - odwrócił się do mnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/55468571-288-k599728.jpg)
CZYTASZ
Lawyer ||Z.M
Fanfic- Jesteś adwokatem. - Co z tego? - Pomóż mu. - Niby dlaczego? - Bo sam sobie nie poradzi. Ja cię proszę. Pomóż mu. - Nie. - Jeszcze zobaczymy... - Co proszę?