Lilly spojrzała na zegarek w kształcie babeczki, który zajmował swoje honorowe miejsce, na szafce obok jej pokaźnego łóżka. Wyświetlał godzinę 23:54. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że od ponad dwóch godzin wymienia wiadomości z chłopakiem, a raczej mężczyzną, o którym wie stosunkowo niewiele. Unikała innych użytkowników, którzy pragnęli "dowiedzieć się na co ją stać". Jednak coś w nim ją zaintrygowało. Wręcz urzekło. Wydawał się wyjątkowy, a jednocześnie sprawiał, że ona też taka się czuła. O nikim wcześniej nie myślała w taki sposób, a miała w swoim życiu wielu adoratorów. To co się działo było nowe, a zarazem przyjemne. Uświadomiła sobie, że ostatnią rzeczą jaką by teraz chciała, jest zakończenie tej rozmowy. Jednak starała się zapanować nad tym co się z nią działo. To była tylko niewinna konwersacja, przynajmniej tak myślała. Zastanawiała się też nad tym co powie Arii, gdy ta zapyta o liczbę jej dzisiejszych adoratorów i nad jej reakcją, gdy usłyszy prawdę.
Gdy na zegarku wyświetliły się cztery czerwone zera, Lilly odczytała kolejną, z niecierpliwością wyczekiwaną wiadomość.
Shakespeare: Pytałaś o moje imię. Wtedy sobie uświadomiłem, że nie chcę tego zdradzać. Prawda jest taka, że czemże jest nazwa? To, co zowiem różą, Pod inną nazwą równie by pachniało... Uważam, że może się to okazać zbędną informacją. ;D
Nie wiedziała co o tym myśleć. Jednocześnie zawsze chciała znać prawdziwe imię osoby znajdującej się po drugiej stronie, ale nie do końca była pewna czy w tym przypadku też. Zastanawiała się nad tym chwilę i doszła do wniosku, że zadała to pytanie mimochodem, w rzeczywistości nie zależało jej na odpowiedzi.
Calonita: Tak bardzo tajemniczo ;3 Zaczyna mnie to kręcić. Ta atmosfera... niczym z kryminału? :DD
Shakespeare: Dopiero się rozkręcam. Zobaczysz to będzie najlepszy kryminał w jakim grałaś. ;D
Calonita: A co jeśli w żadnym nie grałam? ;)
Shakespeare: Więc musi być najlepszy, chociaż możemy z niego zrobić też genialny romans. :)
Lilly się śmiała. On nie miał najmniejszego pojęcia, jak bardzo chciałaby, żeby tak się stało. Nigdy nie była przesadną romantyczką, ale kto nie marzył kiedyś o swojej własnej historii miłosnej. Podczas tej niekontrolowanej chwili rozmarzenia, jej powieki zaczęły robić się niemiłosiernie ciężkie i nawet nie zauważyła momentu, w którym jej ciało opadło bezwładnie na materac. Obudził ją o godzinie 7:00 budzik. Spała w lekko nienaturalnej pozycji, co odbiło się na mięśniach otaczających jej kręgosłup. Rozejrzała się po pokoju, wciąż była delikatnie rozkojarzona. Przetarła dłonią swoje niebieskie, wpadające w odcienie szarego oczy i spojrzała w stronę laptopa. Był otwarty. W tamtej chwili uświadomiła sobie, co się stało i jak okropnie to musiało wyglądać. Przestała odpisywać na wiadomości bez słowa pożegnania. Rzuciła się niczym poparzona, kładąc ręce na klawiaturze. Na ekranie wyświetliła się informacja, dotycząca sześciu nieodczytanych wiadomości. Nie minęła sekunda, a ona już zaczęła czytać pierwszą, a później kolejne.
Shakespeare: Zły pomysł? Może zmieńmy temat? ;)
Shakespeare: Porozmawiajmy o tym czym się interesujesz. Ciekawi mnie to ;D
Shakespeare: Coś się stało? Dlaczego nic nie piszesz? Coś zrobiłem nie tak?
Shakespeare: Moje serce krwawi bez ciebie. Czuję pustkę. Proszę odpisz, spraw, aby na mojej twarzy powtórnie pojawił się uśmiech. ;) Naprawdę na ciebie czekam.
Shakespeare: Jest późno dlatego, mam nadzieję, że najzwyczajniej w świecie zasnęłaś. Nie mam ci tego za złe, wręcz przeciwnie, cieszę się. Powinnaś odpocząć, nie powinienem był tak długo cię zatrzymywać. ;)
CZYTASZ
Which one?
Romance"Shakespeare: Chyba zaryzykowałem, co? To może, później dowiem się na co cię stać? Calonita: Możesz mieć nadzieję w końcu ona umiera ostatnia." Nieznajomy z internetu? Seksowny nauczyciel? Wakacyjna miłość? Zdradziecki były? Stary znajomy? A może kt...