Po tym jak Lilian wytłumaczyła Arii, najlepiej jak umiała swoją sytuacje, dziewczyna złapała się za głowę. Wiele się działo, to na pewno. Lilian pomimo wszystko oczekiwała, że przyjaciółka jej pomoże. Otrzeźwi lub wesprze.
Dziewczyna początkowo nie rozumiała tego co Lilly do niej mówiła. Dopiero po dłuższej ciszy się odezwała.
- Lil, masz problem... - wyszeptała, patrząc na nią z niezrozumieniem.
- Wiem, tylko... jak go rozwiązać? - zapytała z błaganiem w głosie. To była jej ostatnia szansa. Jeśli Aria nie znajdzie rozwiązania, to Lilly może się zamknąć w izolatce dla własnego bezpieczeństwa.
Lilian nie chciała tak dłużej żyć. Czuła, że to wszystko zaczyna ją przytłaczać. Odbiera wszystkie chęci. Jeszcze nigdy tak bardzo nie potrzebowała czyjejś pomocy.
- Może... Zastanówmy się nad tym. W sumie jest ich trzech, tak? Caleb, gostek z neta i Cody? - wymieniała powoli, akcentując każdy wyraz. Lilian od razu zauważyła, że brakuje czwartego.
- No i jeszcze jeden... - odparła zawstydzona.
- Co?! Kobieto, do reszty chcesz to wszystko skomplikować? Kto jeszcze?! - wybałuszyła na nią oczy.
- Ehm... Will. - wyszeptała, uważnie obserwując szpitalną podłogę, która teraz wydawała się jej niezwykle ciekawa.
- Kto? - zdezorientowana Aria wbiła w nią wzrok, zmuszając by na nią spojrzała.
- No... Pan Foster. Will. - na jej policzki wypłynął delikatny rumieniec.
- Że co?! Myślała, że już sobie dałaś z nim spokój.Wiem, że się świetnie bawiliście tamtego wieczora, ale to było za nim... on został naszym nauczycielem. Nie powinnaś się w coś takiego pakować! - słowa Arii z nieznanych przyczyń raniły dziewczynę.
Przyjaciółka miała rację, jednak nie tak łatwo było jej się z tym pogodzić. Zapominanie o nim było wyjątkowo trudne. Szczególnie w takich okolicznościach.
- Aria, przecież wiem. Chciałaś wiedzieć co się dzieje, więc podzieliłam się z tobą wszystkim co w tej chwili czuję. - próbowała ją uspokoić.
- Przepraszam. - posłała jej blady uśmiech. - Jakoś sobie z tym poradzimy. Musi być przecież jakieś rozwiązanie tej sytuacji. - usiadła bliżej tak, aby móc dodać jej otuchy uściskiem.
W tamtej chwili Lilian przez chwilę poczuła nadzieję, że w końcu zrozumie samą siebie. Uświadomiła sobie, że Aria zna ją lepiej, że teraz przetrwają to razem. Muszą.
- To... Caleb? Kochasz go? - Aria w końcu zadała jedno z pytań, których tak bardzo obawiała się Lilly.
- Kocham. Tak mi się wydaje. Mamy wiele wspólnych tematów i gdy jest w pobliżu uśmiech nie schodzi mi z twarzy. - dziewczyna mówiła z coraz większym zaangażowaniem. - Nigdy się na nim nie zawiodłam i chociaż minęło tak wiele czasu odkąd wyjechał, wciąż jest między nami ta chemia z przed lat.
- W takim razie co z Cody'm? - zapytała, szukając rozwiązań.
- Nie wiem. Kiedyś było nam cudownie, ale on mnie zranił. Myślałam, że on to już zamknięty rozdział. Tylko, że kiedy mówi o tym wszystkim, to widzę w jego oczach, że naprawdę żałuje. Widzę jak cierpi i wtedy odżywają wspomnienia, uczucia. Znów mam ochotę rzucić się mu na szyję, jakby nic się nie wydarzyło... - słowa wypływały z niej płynnie, bez żadnych przerw. To wszystko od dłuższego czasu krążyło w jej myślach. Teraz tylko ubierała to w słowa.
- Ehm... Ok, a co z tym gościem z internetu? Nie wiem o nim zbyt wiele. - Aria przyglądała się jej uważnie, jakby chciała dostrzec każdy, nawet najmniejszy ruch, jej mięśni.
CZYTASZ
Which one?
Romance"Shakespeare: Chyba zaryzykowałem, co? To może, później dowiem się na co cię stać? Calonita: Możesz mieć nadzieję w końcu ona umiera ostatnia." Nieznajomy z internetu? Seksowny nauczyciel? Wakacyjna miłość? Zdradziecki były? Stary znajomy? A może kt...