Nadszedł ten długo oczekiwany dzień. W końcu odbyła się wymiana. Wszyscy byli podekscytowani perspektywą spotkania nowych ludzi. Nie mogli się doczekać.
Lilian denerwowała się szczególnie. Dostała wypis ze szpitala, ale dopiero o godzinie siedemnastej. Cały ranek chodziła po swojej malutkiej sali. Minuty dłużyły się w nieskończoność, a ona nie wiedziała ile jeszcze wytrzyma. Bez przerwy myślała o tym jak poradzili sobie pozostali z organizacją. Nie miała wpływu na to co tam się działo. Poza tym nie miała okazji wybrać swojej sukienki. Nawet jej jeszcze nie widziała. Aria przez ostatnie dni nie pojawiła się u niej. Dzwoniła i informowała, że wszystko idzie zgodnie z planem, jednak to w ogóle jej nie uspokajało.
Kiedy wybiła godzina osiemnasta Lilian w końcu wróciła do swojego ukochanego pokoju. Odruchowo obeszła całe pomieszczenie, dotykając każdego przedmiotu. Musiała się upewnić, że naprawdę jest z powrotem w domu. To ją uspokoiło. Przestała się, aż tak bardzo stresować wieczornym wyjściem.
Odważyła się i wolnym krokiem ruszyła w stronę sypialni Lucas'a. Musieli w końcu porozmawiać czy tego chciał, czy nie. Sprawa powinna być jasna, a unikając jej niczego nie zdziała.
Nawet nie traciła czasu na pukanie. Gwałtownie otworzyła drzwi i weszła do środka. Chłopak siedział na łóżku i nawet nie oderwał wzroku od telefonu. Jakby w ogóle jej nie zauważył. Starał się ją ignorować.
- Musimy pogadać. - rzuciła swoim stanowczym tonem. Wciąż miała chrypę, wiec zabrzmiała groźniej niż zamierzała.
- Nie mamy o czym. - odparł niewzruszony. - A teraz wyjdź. Nie każ sobie pomagać. - dodał, wciąż nie obdarzając jej nawet jednym spojrzeniem.
- Tak łatwo się mnie stąd nie pozbędziesz. - podeszła bliżej. - Teraz pogadamy. - usiadła obok niego.
- Ja pieprze... Możesz dać mi spokój? Nic się nie stało! Zachowujmy się jak zwykle. - w końcu na nią spojrzał. W jego oczach dostrzegalne było błaganie.
- Dobra, nie będę znosić twoich fochów. Pieprz się. - wstała i wychodząc ostentacyjnie trzasnęła drzwiami.
&&&
Aria przyszła do domu Lilian dopiero około dziewiętnastej. Dziewczyna myślała, że już się jej nie doczeka.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam! - Aria zaczęła od intensywnych przeprosin. Wiedziała, jak bardzo przyjaciółka stresowała się nadchodzącym wydarzeniem.
- Dobra, wybaczam ci. Daj już tą sukienkę! Muszę ją zobaczyć, bo umrę! - Lilly wyrwała jej szarpnięciem pokrowiec z suknią, aby jak najszybciej przymierzyć strój.
- Oj czekaj! Najpierw makijaż! - ostudziła jej zapał. - Zobaczysz dopiero końcowy efekt!
Po dość długich przygotowaniach Lilian w końcu mogła zobaczyć swoją suknię. Suwak pokrowca otwierała wyjątkowo wolno. Drżały jej ręce. Ujrzała ciemnofioletowy materiał i odrobinę się uspokoiła. Wyjęła zawieszona na wieszaku kreację i zaniemówiła.
Suknia była idealna. Długa, obcisła z głębokim, zmysłowym wycięciem na plecach, zdobionym srebrnymi kryształkami. Miała koronkowy, wysoko zabudowany dekolt i długie, również koronkowe rękawy.
Kiedy ją założyła, miała wrażenie, że jest częścią jej ciała. Pasowała idealnie, a delikatny, leciutki materiał nie sprawiał żadnego dyskomfortu. Do tego przyjaciółka podarowała jej srebrne buty na wysokim obcasie. Spisała się na medal. Sama założyła długą czerwoną sukienkę bez ramion. Wyglądały cudownie.
O dziwo nawet Lucas postanowił wyjść na bal. Przygotowywał się dobra godzinę. Najwyraźniej nawet on był zainteresowany nowymi uczniami z Europy. Co najdziwniejsze chłopak opuścił dom bardzo szybko.
CZYTASZ
Which one?
Romance"Shakespeare: Chyba zaryzykowałem, co? To może, później dowiem się na co cię stać? Calonita: Możesz mieć nadzieję w końcu ona umiera ostatnia." Nieznajomy z internetu? Seksowny nauczyciel? Wakacyjna miłość? Zdradziecki były? Stary znajomy? A może kt...