W piątek Lilian nie zachowywała się normalnie. Chodziła podekscytowana, nie mogąc się doczekać wieczoru. Wciąż myślała o spotkaniu z Caleb'em. Nie wierzyła, że znowu tutaj był, że tak bardzo wyrósł. Jednak jego oczy mimo upływu lat wciąż były takie, jak kiedyś. Ciemnobrązowe. Zaczynała coraz poważniej myśleć o tym, jaką byliby parą. Wszystko idealnie poukładała. To byłby strzał w dziesiątkę. Rozmawiali jeszcze parę razy po swoim pierwszym spotkaniu i nie brakowało im tematów. Wszystko kleiło się tak, jakby nigdy się nie rozstali. Rozumieli się bez słów, zupełnie jak kiedyś. Przy nim w końcu potrafiła, choćby na chwilę przestać myśleć o Will'u. Udawało jej się nie żyć w ciągłym stresie, że gdzieś go spotka. Już nawet zapomniała, jak to było chodzić do szkoły, nie przejmując się, że tym razem mogłaby nie wytrzymać i w końcu zrobiłaby coś nieodpowiedniego. Coś, co sprawiłoby, że wszyscy domyśliliby się prawdy.
Gdy po lekcjach wróciła do domu, w budynku nie zastała nikogo. Lucas'a nie widziała już od ostatniego wieczora, co bardzo jej się podobało. Chciała jak najszybciej zacząć przygotowania do wyjścia, więc sprawnie zjadła, zrobiony wcześniej posiłek. Kiedy już znalazła się w swoim pokoju, nie zważając na dość wczesną godzinę, wyjęła zakupioną dzień wcześniej sukienkę. Stała przed lustrem, wpatrując się w swoje odbicie. Po chwili namysłu postanowiła, wziąć szybki prysznic.
Ciepła woda obmywała jej delikatną skórę. W końcu czuła się odprężona, nie chciała przerywać tej chwili relaksu. Ostatecznie musiała opuścić swoją małą 'oazę spokoju'. Gdy chciała wytrzeć mokre ciało, nigdzie nie mogła znaleźć ręcznika. Wszystkie jakby zapadły się pod ziemię. Nie rozumiała jakim cudem. Przecież ostatnio jej mama wkładała do szafki pod umywalką cały stos czystych, pachnących świeżością ręczników. Wtedy ją olśniło. Lucas. Nie zostawił jej nawet jednego. Nie raczył chociażby o tym wspomnieć. W tamtej chwili obiecała sobie, że jak tylko ten frajer łaskawie wróci, to będzie robił pranie. Kiedy uspokoiła nerwy, zastanowiła się nad jakimś logicznym rozwiązaniem swojego problemu. Nie mogła tutaj tak tkwić. Jeśli chciała wyglądać doskonale na tej randce, to zaraz musiała zacząć się szykować. Niestety do głowy przyszedł jej tylko jeden pomysł. Nie miała wyjścia, nie mogła już dłużej czekać. Musiała, niczym ninja, niezauważona, przejść do swojego pokoju. Ostatecznie była sama w domu, nikt nie powinien jej zobaczyć. Nic nie mogło pójść źle. Zebrała się w sobie i powoli poruszając nogami, podeszła do drzwi. Jej dłoń zastygła nad klamką. Wciąż się wahała. Nie była pewna czy powinna to robić. Odetchnęła głęboko i otworzyła drzwi. Wychyliła głowę i rozejrzała się po korytarzu. Pusto. Ruszyła na przód, aby jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Wciąż posyłała niepewne spojrzenie w stronę ciężkich drzwi wejściowych, w duchu modląc się, by żaden sąsiad nie wpadł na pomysł odwiedzenia ich skromnych progów. Gdy jakimś cudem, cała spocona z zdenerwowania, znalazła się przy poręczy schodów, poczuła ulgę. Połowa drogi za nią, była dumna z siebie. W tej krótkiej chwili samo pochwały zatrzymała się na chwilę u podnóża schodów. Wtedy usłyszała dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Momentalnie panika ogarnęła całe jej nagie ciało. Szukała wzrokiem miejsca, gdzie mogłaby się schować lub czegoś czym mogłaby się zakryć. Bezskutecznie. Zaklęła pod nosem. To był jakiś koszmar, nie było żadnej opcji wyjścia z tej sytuacji. Sekundy mijały, a ona wciąż stała w bezruchu, zaczęła w myślach błagać o ułaskawienie. Nie mogła się poruszyć, jakby ktoś przygwoździł jej stopy do podłogi. Drzwi już się otwierały, a ona usłyszała rozmowę.
- Mówię ci, to najlepszy pomysł na jaki wpadłem. - głos Lucas'a jeszcze bardziej ją zdenerwował. Już wiedziała, że nie był sam. Nie mogli jej tak zobaczyć. Nie dziś. Nie wiedząc co zrobić. Wbiegła do salonu i krzyknęła.
- Lucas stój, gdzie stoisz! Ani kroku dalej! - wpadła w panikę. Musiała coś szybko wymyślić, a jej mózg pracował tak opornie. Była pewna, że prośby na niego nie zadziałają. Potrzeba czegoś lepszego, żeby zrobił to czego chciała.
CZYTASZ
Which one?
Romance"Shakespeare: Chyba zaryzykowałem, co? To może, później dowiem się na co cię stać? Calonita: Możesz mieć nadzieję w końcu ona umiera ostatnia." Nieznajomy z internetu? Seksowny nauczyciel? Wakacyjna miłość? Zdradziecki były? Stary znajomy? A może kt...