Wszędzie ten drażniący nos zapach. O co chodzi? Kłęby dymu zajmujące coraz znaczniejszą część pokoju, a co gorsza wypierają z płuc czyste powietrze, bogate w życiodajny tlen. Boję się, że niedługo zacznę się krztusić. Kręci mi się w głowie. Widzę tylko zieleń. Nie wiem, czy to moja wyobraźnia, czy rzeczywistość, ale ona mnie uspokaja. Znika przerażenie. Słyszę delikatny głos, ale już nie rozróżniam słów. Zamykam powieki i...
Kiedy otworzyła oczy, biel jasnego pomieszczenia niemalże je wypaliła. Nie wiedziała o co chodziło w tym śnie, ale przez chwilę bała się, że znalazła się po tej tak zwanej drugiej stronie. Jednak zaraz wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Momentalnie, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, uderzył ją przenikliwy ból głowy.
Czuła nieustające pulsowanie, a sama czaszka sprawiała wrażenie, jakby miała w najbliższych kilku sekundach eksplodować.
Odruchowo przyłożyła dłonie do skroni, delikatnie je masując, licząc na jakąkolwiek ulgę. Gdy tylko jej wzrok przyzwyczaił się do światła, z ogromnym cierpieniem rozejrzała się po wnętrzu. Nie miała pojęcia gdzie się znalazła.
Próbowała przywołać wszelakie wspomnienia z wczorajszego wieczora. Niestety w głowie miała zupełną pustkę. Kilkanaście ostatnich godzin to ciemność. Brak wspomnień, brak chociażby przebłysków wydarzeń.
Dopiero po chwili zorientowała się, w jakim miejscu przebywała. Lokalny szpital, jedna z tych sal, które zabijają swoim zapachem.
Nienawidziła szpitali. Na samą myśl o tym, że spędziła w nim całą noc, przechodziły ją ciarki. Te wszystkie przygnębiające, przyprawiające o depresję kolory, inni chorzy ludzie, zmęczony po kilkunastogodzinnym dyżurze, personel. W takich miejscach człowiek zdaje sobie sprawę z tego, jak fascynujące ma życie. Uświadamia, że zawsze mógł trafić tutaj i nigdy stąd nie wyjść.
Jedna z pielęgniarek zauważyła, że Lilian otworzyła oczy i właśnie dochodziła do siebie. Podeszła do jej łóżka, aby skontrolować obecny stan. Zajęło jej to dość długą chwilę, podczas której obie zachowywały grobową ciszę.
Lilian zastanawiała się, czy mówienie nie przyniesie ze sobą fali kolejnych niemożliwych bóli, dlatego tak długo zwlekała z zadaniem istotnych pytań. W końcu zebrała się w sobie i przeraźliwie cienkim, ledwo słyszalnym głosem, rozpoczęła rozmowę.
- Co... Co się stało? - wychrypiała, a na jej twarzy pojawił się dostrzegalny grymas bólu. Jak podejrzewała, cały przełyk płonął.
- Nie męcz się. Mówienie będzie sprawiać ci ból, naprawdę mocno podrażniłaś przełyk. Powinnaś odpocząć. - kobieta starał się ją uspokoić. Uśmiechnęła się przyjaźnie. Była całkiem ładna. Krótkie włosy, ścięte "na chłopca" dodawały jej rysą wyrazistości, a czekoladowy kolor podkreślał karnację. Całość dopełniały przenikliwe, szare tęczówki.
- Ja... Nie pamiętam. - przerwała, żeby wziąć głęboki oddech. - Dlaczego tutaj... leżę? - czuła się tak, jakby ktoś pociął jej gardło tępymi żyletkami.
- Niczego nie pamiętasz? - zapytała, na co Lilian pokręciła przecząco głową. - Dobrze, w takim razie powiem ci to, co sama wiem. - usiadła na krześle obok, przysuwając się jak najbliżej. - Więc przywieźli cię tutaj z pożaru. - odezwała się. Ostrożnie dobierała słowa, nie chciała jej przestraszyć.
- Z pożaru?! - Lilian wbiła w nią wzrok.
Za wszelką cenę próbowała przywołać wspomnienia, jednak nic nowego się nie pojawiało. Pamiętała, że była z Will'em w szkole, a później... później wróciła do domu, a tam zastała imprezę. Trochę przesadziła z alkoholem.
CZYTASZ
Which one?
Romance"Shakespeare: Chyba zaryzykowałem, co? To może, później dowiem się na co cię stać? Calonita: Możesz mieć nadzieję w końcu ona umiera ostatnia." Nieznajomy z internetu? Seksowny nauczyciel? Wakacyjna miłość? Zdradziecki były? Stary znajomy? A może kt...