Rozdział 1

35.6K 767 51
                                    

Czułam się dziwnie z tą myślą,wyprowadzam się do Londynu,kawał drogi od rodziny. Moją jedyną opoką w tych chwilach miał być Eddie,mój starszy brat i najlepszy przyjaciel. Wpakowywaliśmy do samochodu kolejne bagaże,kiedy usłyszałam jak moja mama wylatuje z domu i woła mnie.
-Maya,dziecko! Pamiętaj o kremie z filtrem w czasie upałów i uważaj na siebie- głos jej drżał,kiedy to mówiła. Jej matczyna troska bardzo mnie poruszyła,czułam jak do oczu ciskają mi się łzy. Pozwoliłam sobie na chwilę słabości i mocno ją objęłam.
-Mamo mam dwadzieścia jeden lat,dam sobie radę- posłałam jej uśmiech. Spojrzała na mnie zatroskanymi oczami i powiedziała:
- Dla mnie zawsze będziesz dzieckiem- przytuliłam ją jeszcze raz a następnie tatę,pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę.
***
Obudziły mnie promienie słoneczne,przeciągnęłam się i zgarniając sweter z krzesła poszłam do salonu. Nasz apartament był ogromny,sama nie wiem jakim cudem udało nam się kupić go w takiej cenie. Od razu po wejściu do mieszkania znajdujemy się w dużym biało kremowym salonie,po prawej stronie połączony jest z czarno-białą kuchnią. Drzwi dalej znajduję się łazienka urządzona na szaro-czarno. A po lewej stronie nasze pokoje i gabinet.
Uśmiechnęłam się,wyczuwając w powietrzu zapach kawy. Mój brat stał przy blacie i właśnie nalewał mi do kubka.
-Oo wstałaś siostra- roześmiał się. Z nabożeństwem wzięłam kubek i upiłam łyka. Eddie podszedł do mnie objął ramieniem-I jak Ci się podoba? Zapytał. Uśmiechnęłam się promiennie.
-Jest świetnie- odparłam- A teraz wybacz braciszku,ale niektórzy muszą studiować- poklepałam go po ramieniu. Zamknęłam się w łazience. Wzięłam prysznic. Włosy upięłam w koka i zrobiłam delikatny makijaż. Założyłam białą koszulę i rozkloszowaną spódnice. Na stopy włożyłam czółenka a na koniec zarzuciłam garsonkę. Wzięłam jeszcze torebkę i klucze i wyszłam. Wczoraj wieczorem podstawili moje auto,więc spokojnie mogłam podjechać pod uczelnie. Odpaliłam mojego czarnego SUV-a.
Dziesięć minut później byłam pod gmachem uczelni,zaparkowałam na parkingu i zmierzałam w kierunku wejścia. Szkoła zapełniona byłam ludźmi,od studentów po lektorów. Podeszłam do jakieś dziewczyny.
-Hej-zaczęłam-Czy wiesz może gdzie jest aula? Zapytałam. Blondynka uśmiechnęła się do mnie i pokiwała głową.
-Tędy- powiedziała i ruszyła a ja za nią.
Godzinę później,kiedy lektor porozdzielał nas do klas i powiedział o regułach obowiązujących w tej szkole.
Poszłam z nową koleżanką,która miała na imię Melissa do klasy,bo okazało się,że studiujemy ten sam kierunek. Usiadłam obok niej i czekałyśmy aż sala się zapełni. Na podium stał bardzo przystojny mężczyzna na oko po trzydziestce ,ubrany w biały garnitur. Włosy postawione do góry,wysokie kości policzkowe,pełne usta i seksowny zarost na twarzy a do tego szerokie ramiona z czego wynikało,że musi dużo ćwiczyć. Poczułam,jak robi mi się gorąco. Wzięłam głęboki oddech i starałam się uspokoić. Gdy usłyszeliśmy głośny pomruk na sali zrobiło się cicho. Wszystkie spojrzenia były skierowane na niego. Z chwilą,gdy jego wzrok zatrzymał się na dłuższą chwilę na mnie,poczułam jak gorąc wpływa na moje policzki,poczułam skurcz w podbrzuszu.
-Witam wszystkich serdecznie- jego zachrypnięty głos,działał na mnie jak magnez-Nazywam się Adam Howard i od tej chwili jestem waszym wychowawcą oraz nauczycielem przedmiotu o nazwie: seksualność człowieka dorosłego oraz wf- dodał. Gdy zauważył podniesione ręce powiedział tylko-Tak na studiach wychowanie fizyczne także obowiązuje- chyba odpowiedział na ich pytanie. Jakiś czas później rozdawał nam rozkład zajęć i kluczyki do szafek. Niby przypadkiem otarł się dłonią o moją. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Poczułam jak prąd przechodzi przez nasze ciała.
Moje serce zabiło mocniej a po podbrzuszu rozlało się dziwne uczucie ciepła.
20 minut później było już po wszystkim,spojrzałam na zegarek:12. Przynajmniej pół dnia miałam dla siebie. Zanim się zebrałam sala zdążała już opustoszeć. Szłam właśnie w kierunku drzwi,gdy usłyszałam.
-Panno Andrews,proszę na chwilę- przywołał mnie do siebie. Wzięłam głęboki oddech i poczułam jak miękną mi nogi. Nie mogłam tego jednak pokazać. Przybrałam kamienną twarz i wyprostowałam się,podchodząc do niego dumnie. Moje starania spełzły na niczym gdy zauważyłam,że nawet na wysokich obcasach przerastał mnie o pół głowy. Spojrzałam na niego. Jak mogłam wcześniej nie dostrzec jego pięknych zielonych połączonych z nutką szarości oczu. Zaparło mi dech w piersi z takiej odległości był na prawdę piękny. Nie znałam innego określenia na to,jak wyglądał.
-O co chodzi? Starałam się,aby mój głos nie zabrzmiał ani pożądliwie ani ochryple. Na szczęście mi się to udało.
-Widzę,że zadeklarowałaś się w sprawie wf-u,co Cię powstrzymuje przed ćwiczeniem? Zapytał i skupił się na mnie. Dekoncentrował mnie.
-Nigdy nie lubiłam sportu i nie spodziewałam się spotkam się z nim tutaj- odrzekłam. Zamruczał na znak zrozumienia,zaraz potem nachylił się o wiele za blisko mnie i szepnął.
-Gwarantuje Ci,że będziesz tutaj zadowolona z aktywności fizycznej- nie umknął mi błysk,który pojawił się w jego oczach. Dlaczego wyczuwałam tu podtekst? Zamarłam- Jutro o 7 jest wf,proszę dopisać go do swojego planu,niestety nie ma możliwości,żeby Pani z niego zrezygnowała- dodał rzeczowo.
-Co to ma znaczyć? Nie rozumiałam-Najpierw mówi mi Pan o jakieś deklaracji a potem,że i tak nie mogę zrezygnować? Poczułam złość.
-Dla Pani nie ma takiej możliwości- byłam oburzona,jego bezpośredniością. Zadufany bufon. Już chciałam coś powiedzieć,kiedy wtrącił.
-Mogłaby już Pani wyjść? Chcę pozamykać salę- był taki chamski,że zabrakło mi języka w gębie. Wyszłam oburzona,kładąc nacisk na moje obcasy.
-Do widzenia- powiedziałam przed wyjściem. Poczułam na karku oddech i gdy się odwróciłam jego usta były kawałek ode mnie. Jego oddech pachniał miętą.
-Do widzenia-powiedział do mojego ucha. Przeszły mnie ciarki. Nic już nie mówiąc,wyszłam jak najszybciej. Obejrzałam się jeszcze raz,stał i patrzył na mnie z cwaniackim uśmiechem. Przyspieszyłam kroku i chwilę później byłam już na zewnątrz. Świeże powietrze na nowo pozwoliło funkcjonować mojemu mózgowi. Skierowałam się na parking i prosto do mojego samochodu. Odpaliłam silnik drżącymi rękami. Potrzebowałam chwili,żeby się uspokoić. Gdy drganie ustało,ruszyłam. Byłam w domu jakoś 10 minut później. Brata nie było,więc miałam chwilę dla siebie. Po telefonie do mamy i opowiedzeniu jej jak było otworzyłam wino,nalałam sobie lampkę i rozwaliłam się na kanapie. Włączyłam jakiś film i oglądałam. I tak spędziłam resztę wieczoru.

Zaczynam nowe!!! Miałam taką wenę,mam nadzieję,że wam się spodoba. Komentujcie,oceniajcie :)
Pozdrawiam!

Bad Boy Never Gives Up (zakończona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz