Rozdział 21

9K 400 48
                                    

Rano obudziło mnie silne ramię oplatające się wokół mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie i już wiedziałam,że to będzie dobry dzień. Starałam się jakoś powoli wyślizgnąć z jego uścisku,oboje w końcu musieliśmy iść do pracy. Jednak każdy,nawet mój najmniejszy ruch kończył się tak samo. Miałam ochotę się roześmiać. Gdy odwróciłam się w jego stronę,żeby sprawdzić czy nadal śpi,natrafiłam na parę pięknych ,jasnych oczu,które wydawały się uśmiechać do mnie.

-Wybierasz się gdzieś? przyciągnął mnie do swojego ciała i wtulił się we mnie,jak przylepka. To było naprawdę kochane,ale wiedziałam,że nie mamy czasu na takie czułości. Pogłaskałam go delikatnie po  policzku,na co zamruczał z zadowoleniem.

-Oboje musimy iść do pracy,kochanie-spojrzałam na niego,zdając sobie sprawę z tego co powiedziałam. Usiadł wyprostowany i przyjrzał mi się,jakby upewniał się czy mówię prawdę. Uniosłam brwi pytająco,ale on zbliżył się i nachylił,jego usta delikatnie musnęły moje. Oparł swoje czoło o moje i westchnął cicho.

-Cholernie podoba mi się,kiedy tak mówisz-wytłumaczył i przytulił mnie mocno.

-Jeszcze Ci to zbrzydnie,kochanie-pokazał mu język i wykorzystując chwilę jego nieuwagi wymsknęłam się do łazienki.

********

Po miłym poranku mogło być już tylko lepiej. Siedząc w biurze przejrzałam swój plan na dzisiaj. cztery rozmowy,w tym małżeństwo,Adeline i jakaś dziewczyna kilka lat starsza ode mnie.

Korzystając z tego,że miałam trochę luzu,postanowiłam wypić kawę z Dianą.

-Hej-przywitałam ją z szerokim uśmiechem,kobieta odpowiedziała mi tym samym. Podała mi kubek z gorącym napojem i przysunęła w moim kierunku krzesło,które przed chwilą uprzątnęła.

-No powiem Ci,wyglądasz,jakby ktoś Cię naprawdę dobrze przeleciał-ostatnie słowo wypowiedziała szeptem,na co ja parsknęłam.

-Zostawię to dla siebie,powiedz lepiej jak u Ciebie? zapytałam,starając się skierować rozmowę na inny temat. Najwyraźniej lubiła mówić o sobie,miałam wrażenie,że w ciągu kilkunastu minut poznałam cały jej życiorys. Była ciekawska,ale polubiłam ją.
-Nadal nie mogę rozgryść naszego szefa,nie dziwi Cię to,że taki przystojniak jak on wciąż jest sam? Zapytała. 
-Skąd wiesz,że jest sam? Udawałam zainteresowaną,nie za bardzo podobało mi się,że poświęca tyle czasu na myślenie o nim.
-Wątpie,żeby jakaś zdobyła jego serce,to typ ,,bzyknąć- zostawić", raczej się nie angażuję- już miałam ochotę powiedzieć jej prawdę,ale wiedziałam,że przy niej plotki szybko się rozniosą.
- Prosiłbym,żeby skupiły się Panie na pracy- nieoczekiwanie obok nas pojawił się Adam. Mężczyzna zgromił Dianę spojrzeniem-Pani Andrews,mam dla Pani kilka zadań- zwrócił się do mnie. Skierowaliśmy się do gabinetu.
-Mogłybyście proszę o mnie nie rozmawiać? Wydawal się być poirytowany.
-Dobrze,spokojnie- co go tak zdenerwowało?-Co Cię ugryzło? Dodałam,zanim skierowałam się do sie siebie.
-Nie chcę,żeby po pracy rozeszły się plotki,że jesteśmy razem- wytłumaczył,a ja pomimo tego,że go rozumiałam,poczułam lekkie uczucie w sercu.
-Kiedy to się skończy? Zapytałam,zmarszczył czoło,nie rozumiał o co chodzi- To ciągłe ukrywanie się, jestem tym zmęczona- powiedziałam z wyrzutem,chociaż wiedziałam,że to nie jego wina. Poszłam do siebie,chciał coś dodać,ale wyprzedziło go małżeństwo.
-Witam Państwa serdecznie-powiedziałam,kiedy już usiedli-Nazywam się Maya Andrews- dodałam i usiadłam.
-Robert i Olivia Johnson- powiedział mężczyzna,oboje byli po czterdziestce,facet był przystojny,a kobieta piękna,wydawali się być zgraną parą.
-W czym mogę pomóc? Zaczęłam standardowo,oboje popatrzyli na siebie,jakby zastanawiali się kto powinien się odezwać.
-Widzi Pani- zaczęła kobieta-Świetnie nam się układa,jesteśmy zgodnym i zgranym małżeństwem,jedyny problem to seks-dostrzegłam jak  rumieńce pojawiają się na jej policzkach.
-W czym leży problem? Zapytałam,nie chciałam,żeby się krępowali.
-Nie czujemy do siebie pociągu,nie odczuwamy podniecenia na swój widok-powiedziała,a ja zastanowiłam się przez chwilę.
-A jak było w państwa poprzednich związkach? Czy pojawiał się podobny problem? Patrzyli raz na siebie,raz na mnie.
-Nie- odpowiedzieli jednocześnie. Faktycznie zgodne małżeństwo. Dziwna sytuacja.
-A czy przyjaźniliście się państwo wcześniej? Sama nie wiem,dlaczego o to zapytałam.
-Tak,przez 20 lat- z wrażenia aż otworzyłam buzię.
-Być może to jest powód,musicie spojrzeć na siebie trochę inaczej,na nowo ,usiądźcie do kolacji,wypijcie wino,rozgrzejcie się- zaproponowałam.
-Być może,to coś da- powiedziała i wstała,a zaraz za nią jej facet- Dziękujemy Pani- podali mi dłonie i wyszli. Westchnęłam cicho i postanowiłam powypełniać notatki.
-Masz chwikę? Głos Adama odbił się echem w pomieszczeniu. Spojrzałam na niego.
-Kilka minut-nie odrywałam się od pracy. Usiadł naprzeciwko mnie. Czułam,że wypala we mnie dziurę wzrokiem.
-Nie chcę rozmawiać z Tobą w ten sposób- mruknął i spojrzał wymownie na miejsce obok siebie. Usiadłam i czekałam-Kochanie,przepraszam,dzisiaj się trochę zdenerwowałem,uwierz,chciałbym,
żeby już wszyscy wiedzieli,że jesteś moja i tylko moja- pogłaskał mnie po policzku i pocałował delikatnie w czoło. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Porozmawiamy wieczorem- puścił mi oczko i pokazał język,w momencie,kiedy wychodził przyszła Adeline. Gdy drzwi się za nim zamknęły,kobieta od razu mocno mnie przytuliła-Hej ,widzę że masz chyba dobry dzień,co? Rozpromieniła się jeszcze bardziej.
-Zrobiłam tak,jak mówiłaś- zaczęła-wystarczył jeden dzień,przyszedł do mnie na kolanach z kwiatami i drugi raz się oświadczył,poczułam się,jakbym odżyła na nowo- powiedziała wszystko na jednym oddechu.
-Cieszę się,ale i tak uważaj jeszcze trochę,nic na szypciocha,musisz mieć pewność- doradziłam jej,na co skinęła głową.
-W zasadzie dzisiaj chciałam Ci się tylko pochwalić i podziękować jeszcze raz,nie ukrywam,że się trochę spieszę- wyglądała na taką szczęśliwą,jej humor i mi zaczął się udzielać.
-Naprawdę bardzo się cieszę,wpadnij do mnie jutro,żebyśmy mogły omówić dalsze kroki-rzuciłam,kiedy już wychodziła. Postanowiłam zrobić sobie kawę,ledwo co mogłam ustać na nogach.
-Dokąd idziesz? Usłyszałam,parsknęłam cicho.
-Po kawę,chcesz też? Kultura zawsze na pierwszym planie. Odłożył segregator na miejsce i podszedł do drzwi.
-Pójdę z Tobą- otworzył drzwi,spojrzenia wszystkich skupiły się na nas. Adam zignorował to i ruszył w stronę kuchni. Szybko poszłam za nim.

********

Ostatnia pacjentka wtargnęła do mojego pomieszczenia,jakby się paliło. Przyjrzałam się jej,platynowy blond,tipsy i ubrana jak uczennica,była starsza ode mnie. Wiedziałam jednak,że ludzi nie ocenia się po okładce. Usiadła z beznamiętną miną. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Zapanowała chwila ciszy,przerwała ją rzuceniem mi koperty na biurko. Zmarszczyłam brwi,co to ma być?

-Co to jest? mruknęłam. Spojrzała na mnie bez wyrazu i rozsiadła się wygodniej.

-Sama zobacz-od kiedy byłyśmy na ,,ty"? zamiast się jednak czepiać,usiadłam i z drżącymi rękami sięgnęłam po kopertę. Miałam jakieś złe przeczucia. Ledwo co dałam radę ją odkleić i wyciągnąć zawartość. Moim oczom ukazało się,zdjęcie usg i potwierdzenie ojcostwa.... Adama Howarda. Poczułam jak wszystko wokół mnie wiruje,a mój brzuch skręca się w ogromny supeł.

-Dlaczego mi to dajesz? ból w moim głosie był namacalny. Na jej twarzy zagościł perfidny,wstrętny uśmiech.

-Źle trafiłaś,nie pozwolę mojemu dziecku wychowywać się bez ojca,poza tym byłam z nim dwa lata,nie oddam Ci go-prawie,że krzyczała.Słowa zamarły mi w ustach,nie mogłam uwierzyć,że to wszystko się działo naprawdę. Jedyne co byłam w stanie zrobić to wstać i wypchnąć ją za drzwi. Gdy zostałam sama,rozpłakałam się,jak małe dziecko. Usiadłam w kącie i pozwoliłam dać upust wszystkim moim emocjom. Nie wiem ile czasu minęło,kiedy Howard znalazł się przy mnie. Jak przez mgłę pamiętam,że odpychałam go od siebie,wybiegłam z biura. Nie mam pojęcia,jak znalazłam się w swoim mieszkaniu. Mojego brata nie było,pewnie znowu gdzieś wybył z kolegami. Owinęłam się kołdrą i bezcelowo wgapiałam się w sufit. Czy naprawdę myślałam,że mogę stworzyć z Adamem poważny związek? Dzwonił do mnie już chyba ze sto razy,wyłączyłam telefon. Zerwałam się z łóżka,kiedy usłyszałam,jak ktoś dobija się do drzwi. Zeszłam na dół,lekko przestraszona.

-Maya otwórz te cholerne drzwi! Głos Adama rozszedł się po całym mieszkaniu-W tej chwili,wiem,że tam jesteś-krzyczał. Kolejne łzy zaczęły  spływać po mojej twarzy-Mogę tu stać nawet całą noc,wiesz o tym-krzyczał,cały czas tłukąc w drzwi. Miał rację,wiedziałam,że był do tego zdolny. Wpuściłam go. Był wściekły,jego oczy były ciemne,ubrania całe wymięte,a mina mówiła,że chce mnie zamordować. Zatrzasnął za sobą drzwi i pewnym siebie krokiem zmierzał w moją stronę-O co tu kurwa chodzi? starał się uspokoić,co nie najlepiej mu wychodziło. Nie potrafiłam nic powiedzieć,rzuciłam w niego tą samą kopertą. Usiadł na ziemi i osunął się po ścianie,czytając to co mnie tak cholernie zraniło.

-Wyjdź stąd-tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. On wstał, w jego oczach dostrzegłam łzy.

-To było dawno,nie miałem pojęcia,że jest w ciąży-zaczął się tłumaczyć,co jeszcze bardziej mnie bolało-Co chcesz zrobić? zapytał patrząc mi w oczy.

-Nie wiem,a Ty? z sercem w gardle czekałam na jego odpowiedź,która zdawała się nie nadchodzić.

-Chyba musimy to zakończyć-szepnął,po czym wyszedł. Zniknął,tak po prostu zniknął.


Hej.

Co słychać?

Mam dla Was kilka informacji.

Został mi jeszcze do napisania ostatni rozdział tej książki. Pojawi się druga część.

Mam do Was takie pytanko,czy są tutaj osoby,które mają snapa? I chcą,żebym odpowiadała na ich pytania dotyczące wszystkich książek np jakimiś filmikiem,piszcie.

Co myślicie o rozdziale? Czekam na Wasze szczere opinie i komentarze :).

Trzymajcie się ciepło.

Pozdrawiam!

Bad Boy Never Gives Up (zakończona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz