Rozdział 17

10.5K 479 56
                                    

Kilka dni później stało się coś czego obawiałam się najbardziej,moje życie zaczęło się sypać. Pieprzona Courtney doniosła na nas.

*******

KILKA DNI WCZEŚNIEJ...

Po tym,jak się pogodziliśmy wszystko zaczynało się układać. Pierwszy raz od dłuższego czasu czułam się naprawdę szczęśliwa. Byłam głupia,myśląc że tak będzie już zawsze. Dzień później przed zajęciami ta mała suka dorwała Adama,prosiła go o chwilę rozmowy. Zgodził się, w końcu nikt nie mógł przewidzieć tego co się stanie. Wrócili spóźnieni na wykłady,dziewczyna zapłakana,a on wyjątkowo spokojny. Coś musiało się stać. Poprosił mnie,abym została chwilkę po skończonej lekcji.

-Czego chciała? zapytałam go z niemrawą miną. On tylko uśmiechnął się zadowolony,spojrzał na mnie i powiedział:

-Dosyć dosadnie musiałem jej wytłumaczyć ,że nic między nami nie będzie oprócz relacji czysto ,,zawodowych"-rozpromieniłam się i poczułam niesamowitą ulgę. W końcu teraz już nic nie mogło pójść źle. Powstrzymałam się chęci rzucenia na niego,jednak on zrobił coś czego nie mógł. Pocałował mnie z pasją i żarliwością,oderwaliśmy się od siebie słysząc,że otwierają się drzwi. Mimo tego było za późno,ona i tak nas widziała. Tłumaczyliśmy jej,że to nie tak,jak wygląda,ale ona nie słuchała. Zresztą była rozgoryczona tym,że ją odrzucił. Nie chciała dopuścić do siebie myśli,że on może być z kimś innym.

******

TERAZ...

A teraz stoję przed drzwiami dyrektora i czekam aż wypuści Adama. Jestem tak cholernie zdenerwowana,mnie też czeka taka rozmowa,ale dopiero jutro. To się dzieję,Howard wychodzi,ze złością wymalowaną na twarzy. To nie złość to wściekłość,dyrektor również nie wygląda na zadowolonego.

-Myślałem,że spotykamy się jutro panno Andrews- usłyszałam głos bossa. Patrzy na mnie
tymi badawczymi oczami i wiem,że szuka czegoś co mogłoby potwierdzić oskarżenia dziewczyny. Jednak ja jestem nieugięta,nie daje po sobie poznać,jak bardzo boję się tego,co może się stać.

-Oczywiście,proszę Pana-zaczęłam,szukając jakieś wymówki na poczekaniu-Chciałam wejść do sekretariatu uregulować kwotę czesnego,ale Pani powiedziała,że nie wolno przeszkadzać,więc zdecydowałam się zaczekać-pokiwał twierdząco głową,uwierzył mi. Zniknął za drzwiami swojego gabinetu,a ja posłałam Adamowi pytające spojrzenie. Nie patrząc na mnie odparł:

-U mnie za 5 minut-wyszedł ze szkoły. Skierowałam się na parking chwilę po nim. Odpaliłam samochód i w ekspresowym tempie znalazłam się u niego pod domem. Bez pukania weszłam do środka. Siedział na kanapie,popijał whiskey i gapił się w telewizor.

-I co jest do cholery? Co Ci powiedział? usiadłam obok niego,nerwowo wyginając palce.

-Zawiesił mnie,na czas wyjaśnienia sprawy-z jednej strony to dobrze,bo znaczy,że facet się waha i nie ufa Courtney,ale z drugiej martwię się,jak on to zniesie. Wiem,że nienawidzi nic nie robić,nie chcę żeby się rozpił.

-Adam to nie koniec świata,jakoś to odkręcimy-chwyciłam go za dłoń,ale on się wyrwał i wstał.

-Gówno zrobimy-warknął,lejąc sobie kolejną porcję-Nie rozumiesz,że nawet jak wszystko się wyjaśni to i tak będę spalony? zdawałam sobie z tego sprawę,ale próbowałam myśleć pozytywnie.

-Uspokój się,niedługo wszystko ucichnie-podeszłam do niego i objęłam delikatnie,znowu mi się wyrwał.y

-Po co mi to było-syknął-Mogłem dalej pracować i mieć szacunek wśród innych wykładowców,ale wtedy musiałaś pojawić się Ty i wywróciłaś moje życie do góry nogami-rzucił szklanką w ścianę. Naczynie rozwaliło się na drobne kawałeczki,tak samo jak moje serce.

Bad Boy Never Gives Up (zakończona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz