*Miesiąc później*
Ten miesiąc był dla mnie okropny , nie widziałam Leo tylko przez skypa , a ja tak bardzo chcę go przytulić. W szkole było nawet spoko nikt się już ze mnie nie śmieje i zaprzyjaźniłam się z Wiki teraz to w trójkę ja , Wiki i Kaja chodzimy na zakupy itp. Jesteśmy po prostu nierozłączne. Szłam do szkoły i w auto busie spotkałam Wiki i Kaje zauważyłam jedno wolne miejsce obok nich , więc się przysiadłam:
-Hey!-Uśmiechnełam się do nich.
-Hey Oxi!-Zerwała się z rozmyślań Wiki.
-To jakie mamy plany na dziś po szkole?-Zapytała Kaja.
-Hmmm....możee..zakupy!-Zaproponowałam.
-Znowu...a może skate park?-Zapytała Wiki.
-Ooo...taak skate park tak dawno nie byłam!-Ucieszyłam się i po chwili uśmiech z mojej twarzy znikł.
-Ejjj...co jest Oxi?-Zapytała Kaja.
-Bo...Leo...-Polała mi się łza po policzku.
-Co się stało?-Zapytała Wiki.
-Ja bez niego dłużej nie wytrzymam.-Po moim policzku spłynela druga , trzecia i czwarta łza.
-Oxana będzie dobrze zobaczysz.-Pocieszały mnie.*Na przerwie*
Na przerwie spotkałam Wiki i Kaje , niestety Wiki musiała zmykać do biblioteki , a Kaje dorwała pani od Biologii , więc zostałam sama. Podeszłam do mojej szafki żeby schować niepotrzebne na razie książki i wyciągnąć potrzebne , nagle ktoś zamknął mi szafke i popchnoł na co ja się delikatnie zachwiałam:
-Ejj..uważaj!-Odwróciłam się przodem do osoby która mnie popchneła. Elwira szepłam pod nosem.
-Tak to ja wiesz jesteś mi zaległa pewną kwotę kasy.-Oparła rękę o moją szafkę.
-C..co? Ale niby za co!?
-Za gówno! Nie udawaj debilki...ups! Przecież ty jesteś debilką!-Zasmiała się.
-Jedyną debilką w tej szkole jesteś ty!-Postawiłam się.
-E..oważaj na słowa suko!-Panownie mnie popchła tylko tym razem upadłam...upadłam na oczach wszystkich."I ciągle widzę to odbicie twarzy w kałuży...Twarzy śmierci , która mnie prześladuje i wykańcza psychicznie".
Szybko wstałam i wybiegłam z budynku usłyszałam tylko wołanie Oxi! Lecz to zignorowałam i biegłam dalej nie zatrzymując się i nie odwracając za siebie tylko biegłam , biegłam prosto... z płaczem. Dobiegłam do parku i usiadłam pod wielkim drzewem i wyciągłam z mojej torby ŻYLETKĘ...chwyciłam ją i przewracałam chwile w rękach potem przyłożyłam ostre nażędzie do skóry i przycisłam następnie zrobiłam kręskę potem drugą i trzecią i czwartą i tak dalej....spojrzałam na rany , na krew dużą ilość krwi wszędzie była krew nawet na moich getrach i podkoszulku po prostu....WSZĘDZIE. Ten koszmar powrócił znowu mnie psześladują , a ja już myślałam , że wszystko będzie lepsze...jednak się myliłam bo NIC się nie zmieniło dalej prześladują , biją , kopią , kradną , wyśmiewają się i upokarzają.... Po co zyć? Tylko to pytanie chodzilo mi po głowie PO CO ŻYĆ?
"W dzień twarda emanująca siłą psychiczną , która ciśnie po wszystkich napotkanych ścierwach , a nocą bezbronna i cholernie wrażliwa dziewczyna , która dławi się łzami , bo nie może ogarnąc swojego życia".
Poszłam do apteki po bandarze , potem na pobliski plac zabaw i siadłam na chuśtawce następnie zawinełam rany i tak siedziałam bez sensu cały czas z jednym pytaniem , tym które nie daje mi spokoju. Siedziałam i siedziałam , nagle końcikiem oka zabaczyłam chlopaka chyba o rok starszy ode mnie usiadł na drugiej chustawce obok mnie ja nie zwracałam na niego uwagi nawet na biego nie patrzyłam , ale on uważnie mi się przyglądał muszę przyznać , że trochę się wystraszyłam. Po chwili ciszy zapytał:
-Co tu tak sama siedzisz?
-Bo moje życie jest do DUPY!-Powiedziałam z płaczem nie patrząc na chłopaka.
-Rozumiem.-Odpowiedział wpatrujac się w ziemię.
-Nie...ty nic nie rozumiesz!-Wstałam cala zaplakana i wkurzona.
-Akurat rozumiem i wiem co czujesz.-Spojrzal na mnie i powierział calkiem opanowany.
-Pff...na pewno.-Odwróciłam się do niego tyłem.
-A z kąd ty ogóle wiesz co czuje...ty gówno wiesz!-Wykrzyczałam po chwili ciszy.
-Wiem bo przechodziłem to samo co ty.-Chlopak wstał.
-K..kim ty jesteś ja cię nawet nie znam?-Zapytałam płacząc.
-Jesten Eryk chłopk przesladowany z domu dziecka.-Powiedział i odszedł.Dziwny jest ten Eryk nawet mnie nie zna , a mówi o swoim życiu...nie ważne idę do domu.
*W domu Oxi*
Poszłam szybko do kuchni z nadzieją , że mamy tam nie ma jednak niestety tam była:
-Oxana słońce co się dzieje! Czemu uciekłaś ze szkoły!
-Nie twoja sprawa.
-Oo...i tu się mylisz , owszem moja bo to ja jestem twoją mamą i chcę dla ciebie jak najlepiej , Oxana chcę ci tylko pomuc.-Ostatnie slowa powiedziała z płaczem.
-Chcesz mi pomóc? To z łaski swojej daj mi spokój!-Pobiegłam do pokoju i zamkłam drzwi , mama próbowała ze mną porozmawiać , ale ja ignorowałam wziełam telefon i napisalam do Leo:Oxi: Leo jesteś?
Leo: Tak , coś się stało skarbie?
Oxi: Nie tylko ja tak cholernie tęsknię!
Leo: Ja też , ale musimy wytrzymać do wakacji.
Oxi: Ale do wakacji jeszcze daleko ja nie wytrzymam.
Leo: Ja też nie , ale musimy damy radę księżniczko ❤
Oxi: Dzięki Leo kocham cię ❤
Leo: Ja ciebie też księżniczko :*Pisalismy tak dlugo dopóki nie pszyszła do mnie Wiki w odwiedziny , szczerze mówiac nie ucieszyłam się tak jak zawsze:
-Hey Oxi , wszystko okey?
-Nie , nie jest Okey!
-Co się stało? Nie musisz się już przejmować tą dziwką Elwirą.
-Fff...ja się nią nie przejmuję.
-No to o co chodzi.
-Wiki ja cię sorry , ale chcę zostać sama.-Położyłam się na łóżku twarzą do sciany.
-Okey..rozumiem pa.-Wyszła.Leżałam płacząc w pduszkę i coraz bardziej pogrążyłam się w smutku i rozpaczy czując jak depresja zżera mnie od środka...
Hey! Takie tam nuda :( ale mysle , że się podoba. Sorki , ale chyba przez przypadek usunełam nominację nr.1 XD nwm co pisac w notkach , ale nabrałam tyke weny , że mogłabym pisać roździał za roździałem.
Ps. Przechodzę żałobę , ponieważ moja świnka morska umiera :'(
Ps2. W załączniku takie śmiechne zdjątko XD wiem , że nie psuje do roździalu , ale nie mogłam się powstrzymać :'D
Nom to Bay!
CZYTASZ
Bars And Melody |L.D|
FanfictionOxana to zwykła 15-latka z marzeniami. Prześladowana w szkole , po śmierci swojego taty zaczyna się samookaleczać. Jej marzenie to spotkać Leo i Charliego z Bars and Melody. Jej marzenie spelnia się na jednym z koncertów BaM na które poszła Oxi wraz...