Rozpoczęłam moją zmianę. Do kawiarni przyszło parę osób. Co dziwne byli to sami mężczyźni. Wszyscy w garniturach i pod krawatem. Kiedy podeszłam do ich stolika, każdy po kolei zmierzył mnie wzrokiem. Poczułam się nie zręcznie. Po chwili na ich twarzach zagościły łobuzerskie uśmiechy. Czułam, że się rumienie.
- Co podać? - powiedziałam; przerywając niezreczna ciszę.
- W karcie nie ma tego co byśmy chcieli, kochanie. - odpowiedział jeden z biznesmenów, a reszta spojrzała na mnie z porządliwym wzrokiem. Byłam zarzenowana.
- Dobrze, skoro tak - odezwał się ten sam biznesmen co wcześniej - to po prosimy pięć Espresso.
- D-dobrze zaraz przyniose. - odpowiedziałam i od wrucilam się na piecie kierując się w stronę baru.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za pośladek. Natychmiast się odwróciłam. Spojrzałam na mężczyznę, który był tego sprawcą i z całej siły strzeliłam mu z liścia. In wyraźnie zaskoczony moją reakcją wstał, przycisnol mnie do ściany jedną ręką, a drugą masując obolaly policzek.
- Widzę, że nie nauczyli CIĘ dobrych manier Skarbie. Trzeba będzie to naprawić. - powiedział z ironicznym usmieszkiem równocześnie składając mokry pocałunek na mojej szyji.
Udało mi się wydostać z jego uścisku i szybkim krokiem szlam w stronę baru. Byłam roztrzesiona. Co to w ogóle miało być!? O co chodziło temu mężczyźnie!? I w ogóle co to za miejsce!? Bo z tego co widzę nie jest to zwykła kawiarenka tylko jakiś pierdolony burdel czy coś w ten deseń. Powinnam się tym przejmować? Raczej, tak... Dobra jakoś dam radę.
Wstałam z podłogi, na której usiadlam przed chwilą i poprawilam uniform. Wytarłam policzki i poszlam zrobić tym zboczeńcą Espresso. Zajęło mi to 15min. Ustwilam kawy na tacy po czym kierowalam się do stolika, pożal się boże, biznesmenów. Bez słowa rozstawilam napoje i odeszlam od nich starając się ignorować ich komentarze. Zawsze mogło być gorzej. Prawda?
***
Dochodziła dwudziesta. Kiedy miałam już wyjść z kawiarni, ktoś złapał mnie za ramię i delikatnie odwrócił. To był mój szef.
- Możemy porozmawiać?- spytał i wskazał dłonią drzwi do swojego gabinetu.
CZYTASZ
Żywe Sny
HorrorStrach. Strach o siebie? Nie, o bliskich. Co się może stać? Wszystko. Przecież to tylko sny. Jesteś pewien? A powinienem wątpić? Zdecydowanie. Dlaczego? Bo to nie są zwykłe sny. Jak to? Nie zauwazyłeś? Nie. One żyją. Co? Te sny ŻYJĄ...