#6

161 16 4
                                    

...a w nich stała moja przyjaciółka Olena.
- Bize! Amber! Ci się stało!? - odrazu do mnie podeszła, przytuliła i zaczęła kołysać.
- O-olena... Ja... Ja już nie chce. Nie dam rady, słyszysz? Nie dam rady... To dla mnie za dużo... Za dużo! - kolejny potok łez - Spójrz na mnie... Nie chce mi się walczyć, nie chce żyć... Kiedyś miałam wszystko... Teraz nie mam nic.. Nic! Rozumiesz? Nie mam nic, więc nie ma mnie...
- Nie mów tak kochana. Przecież masz mnie. Ja CIĘ nigdy nie zostawie. Obiecuje. Już zawsze będę przy tobie. Słyszysz mnie? Zawsze. Ale nigdy więcej tak nie mów. Proszę cię.

Trwalysmy w uścisku przez dobre pół godziny, aż w końcu trochę się uspokoiłam. Poszlismy di salonu. Olena zrobiła herbatke. Pijąc ją odpowiedziałam jej całe zajście. Olena wysłuchała mnie , a kiedy skończyłam opowiadać przytuliła mnie i bez słowa pocałowała w czubek głowy. Czułam się bezpiecznie. Olena zawsze była przy mnie. Kiedy moja rodzina została zamordowana ona jako jedyna przy mnie została. Właśnie wtedy stalysmy się najlepszymi przyjaciółkami. I mimo, że od tamtego zdarzenia minęło juz ponad pięć lat nasza przyjaźń nie zmieniła się ani odrobinę. Za to właśnie ją kocham.

Olena postanowilam, że zostanie że mną przez parę dni. Byłam jej wdzięczna. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby jej teraz przy mnie nie było.

Dochodziła druga w nocy, gdy zasnelam. Polozylam się już dużo wcześniej, ale nie mogłam zasnąć.

W końcu jednak się udało.

***sen***
Idę z Oleną i dwiema siostrami. Jesteśmy w moim rodzinnym miasteczku. Jest koło północy. Idziemy nie zamieniając ze sobą nawet słowa. Nagle Ola staje jak wryta wpatrujac się w dal. Patrzę w końcu samym kierunku. Ujzalam jak jakaś ciemna postać zbliża się do nas.
- Uciekajcie! - krzycze do nich - Uciekajcie! Już!
One jednak nie sluchaly.
Ciemna postać była już bardzo blisko nas, a one zachowały się za krzakiem. Ja stalam na swoim miejscu. Postać podeszła do mnie, nachylila się i powiedziała.
- Wybierasz swoją śmierć, czy ich? - mówiąc ostatnie słowo postać wskazała na krzak, za którym schowaly się dziewczyny.
- Moja. - mówię i podnosze głowę patrzac temu czemuś prosto w czarne ślepia.
Postać wyciągnęła nóż i z uśmiechem psychopaty wbiła mi go w klatkę piersiową. Odwróciłam się w stronę dziewczyn i ostatnim tchem powiedziałam.
- Kocham was... Bardzo was... Kocham. Zrobilam to dla was, żeby was chronić...
Po tych słowach upadłam na ziemię. One do mnie pod biegły. Plakaly mówiąc coś do mnie. Jednak ją ich nie slyszalam. Leżałam już martwa, zimna jak lód.

Zerwalam się z łóżka. Znowu to samo. Obudziłam się cała we łazach i zalana potem. Czy to się kiedyś skończy!?

Żywe SnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz