Stoję w tłumie obok mojego grobu. Nikt mnie nie widzi, choć ja widzę wszystkich. Przygladam się każdemu po kolei. Nie znam ani jednej z tych osób. Blasze pomiędzy nimi szukając diabła.
- No w końcu... - sycze pod nosem kierując się do niego.
Tym razem nie jest tak jak we śnie. Ni blagam go o litość tylko całkowicie się mu poddaje.
- Jestem Lucyfer, a ty?- powiedział niezwykle opanowanym głosem. Wygląda jak normalny człowiek. Jest bardzo przystojny. Ma czarne włosy, ciemną karnację, brązowe oczy, ksztaltny nos, pełne usta... Moglabym opowiadać o nim godzinami.
- Amber. Miło mi. - odpowiadam lekko się usmiechajac
- Już czas.
- Wiem. Jestem gotowa.
Złapał mnie za rękę i delikatnie pociągnął do siebie. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Nie przeszkadzało mi to. Mogłam dokładniej przyjrzeć się jego oczom. Były cudowne.
- Witaj na randce ze śmiercią - powiedziawszy to złączył nasze usta w długim namiętnym pocałunku.
Tak właśnie skończył się horror mojego życia.
KONIEC ( życia...?)
CZYTASZ
Żywe Sny
HorrorStrach. Strach o siebie? Nie, o bliskich. Co się może stać? Wszystko. Przecież to tylko sny. Jesteś pewien? A powinienem wątpić? Zdecydowanie. Dlaczego? Bo to nie są zwykłe sny. Jak to? Nie zauwazyłeś? Nie. One żyją. Co? Te sny ŻYJĄ...