6. Rozkazy toleruję tylko gdy sama mogę je wydawać

24 7 0
                                    

Śniadanie, praca w kuchni, praca w magazynie, obiad, praca nad ulepszeniami, praca w syntetycznym ogrodzie, kolacja, czas wolny, cisza nocna.

Nie, nie i jeszcze raz nie.  Taki plan dnia Loren przedstawiła mi rano. Jak by tu jej delikatnie to wyperswadować. Hmmm może tak:

-Nie zgadzam się.-skrzyżowałam ręce na piersi i patrzyłam w dal wyzywającym wzrokiem.

-Każdy z nas musi się dopasować do obowiązujących tutaj zasad, nie jesteś i nie będziesz wyjątkiem.- Loren, jak zawsze trafiająca w sedno sprawy. Myślałam nawet przez chwilę żeby być dla niej miła i wyjaśnić delikatnie dlaczego mi to nie pasuje, a potem przypomniałam sobie że jakoś nie mam najmniejszego powodu by być dla kogokolwiek miłą czy delikatną.

-Nie mam zamiaru się do niczego dostosować, nie jestem tu niczyją podwładną i nikt , a zwłaszcza ktoś taki jak ty  nie będzie mi rozkazywać. Czy wyraziłam się wystarczająco jasno? Mam nadzieję że tak.- tym optymistycznym akcentem przywołując na jej twarz wyraz kompletnego zdziwienia zakończyłam naszą uroczą konwersację i poszłam prosto do Selen by porozmawiać o moim nowym planie dnia, a raczej o jego braku. Selen tylko wzruszyła ramionami i powiedziała że w sumie to cały czas czekała na jakiegoś buntownika. Tak więc, muszę tylko stawiać się na wspólne posiłki, a poza tym mam wolną rękę. Oczywiście będę pomagać wszystkim, jak będzie taka potrzeba, ale wyswobodziłam się z grafiku w innym celu. 

Muszę w końcu dowiedzieć się prawdy. To miejsce, te sny, ci ludzie, tak wiele niewiadomych, a równanie tak ponoć łatwe. Mam dosyć tych wszystkich tajemnic, czas znaleźć klucz który otworzy przede mną te wszystkie drzwi, w przenośni i dosłownie.

 Ale najpierw sprawy organizacyjne. Pomyślałam sobie że przydałby mi się pewien gadżet, a dokładniej zegarek tylko z kilkoma dodatkami które byłyby wspaniałym uproszczeniem mojego  życia. Od razu zabrałam się do pracy, poszłam do Jim'a naszego speca od elektryki by pożyczyć parę części, powiedzmy że im mniej osób wiedziało o moich małych eksperymentach tym lepiej.

Jim był tak zaabsorbowany jakimś wynalazkiem że nawet nie zauważył mojego przybycia co było dla mnie na rękę jako że mogłam pracować w spokoju i tajemnicy.

Po dwóch godzinach zegarek był skończony, ale nie będę się przechwalać jakie cuda udało mi się zaprogramować, na to przyjdzie jeszcze czas, powiem tylko że mam teraz parę asów w rękawie. Zegarek wyglądem imitował raczej zwykłą opaskę, grubą, elastyczną i z dotykowym ekranem którego nie sposób było zauważył gdy był wyłączony, a uaktywniał się jedynie na mój dotyk, wspaniałe tworzywo z którego był zrobiony wykradłam od Jim'a wodo i ognioodporne cudo .

Wszyscy byli pogrążeni w pracy, toteż uznałam iż będzie to świetny moment by poszukać Kol'a i zmusić go do powiedzenia prawdy w ten czy inny sposób.  Istniała też druga opcja,  unikał mnie by tego uniknąć. Na jego nieszczęście postanowiłam wziąć wreszcie sprawy w swoje ręce i przestać być taka delikatna. Teraz to ja będę dyktować zasady.


Chaos duszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz