7. Upragniona prawda, może nie do końca

18 7 0
                                    

Pewnym krokiem ruszyłam przed siebie, był tylko jeden problem. Nie miałam pojęcia gdzie go szukać. Mógł być praktycznie wszędzie. Postanowiłam spróbować swojego szczęścia i wkroczyłam w mrok korytarzy tuż przed sobą. Ciemność już mi nie dokuczała gdyż w moim sprytnym zegareczku który od teraz będę miała zawsze na ręce znajdowały się takie cuda jak na przykład latarka. Nie zwracałam uwagi zbytnio na drzwi które mijam po drodze, ale jedne od razu rzuciły mi się w oczy. Po mojej lewej stronie biły po oczach misternie zdobione drzwi,  to było niemożliwe by były otwarte, lecz nie mogłam oprzeć się pokusie by ich dotknąć. Człowiek który nad nimi pracował musiał być artystą, rzeźba nie przedstawiała niczego konkretnego, to była abstrakcja niegeometryczna. Linie prowadzące z jednej nieskończoności w drugą. Każda z nich perfekcyjnie wyrzeźbiona, wyraźnie odznaczająca się ciepłym odcieniem brązu na delikatnych drzwiach z czarnej stali. Cudo. Drzwi nie miały klamki, i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu otworzyły się gdy tylko położyłam na nich większy nacisk dłoni.  

Liczne świece rozświetlały mrok pokoju i nadawały temu miejscu romantyczny nastrój, nie było tu za dużo mebli: sofa obita w czerwone jedwabie, mała biblioteczka, dwa krzesła i stolik,  meble wykonane były z wysokiej klasy mahoniu. Wszystkie te elementy składały się w spójną całość idealnie wkomponowaną w mały metraż tego miejsca. Przytulnie, romantycznie, takie było to miejsce. Jak piękna bajka pośród tej zimnej i metalowej rzeczywistości jaką jest Pure Dimensionem, czysty wymiar...ciekawe dla kogo..

Poszłam kilka kroków na przód i zauważyłam pewną drobnostkę na którą nikt normalny nie zawracał by uwagi tylko delektował się pięknem tego miejsca. Świece, rzucające na wszystko ciepłą poświatę musiały być zapalone tuż przed moim wejściem gdyż nie było na nich ani krztyny stopionego wosku, zaalarmowana tym że mogę nie być tu sama zaczęłam dokładnie lustrować wzrokiem cały pokój i rzeczywiście był tam. 

Stał nonszalancko oparty o ramę drzwi, ręce skrzyżowane na piersi i łobuzerski uśmiech który z miejsca skradł moje serce.

-Wiedziałem że w końcu mnie znajdziesz, nie spodziewałem się jednak że zrobisz to tak szybko.- nie był zły, nie był smutny, ani zdezorientowany czy przestraszony, spodziewałam się takich reakcji sądząc po wadze sekretów których mógł być strażnikiem. - Więc możemy od razu przejść do rzeczy, rozgość się i pytaj, bo nie popada pod wątpliwość że przyszłaś tu z pytaniami na które wierzysz że znam odpowiedzi.- Usiadł na krześle, ruchem dłoni zaproponował mi to samo, podparł głowę na dłoniach i czekał. 

Zdziwił mnie, sądziłam że będzie mnie unikać, że będę musiała wydrzeć te informacje z niego siłą, a tu proszę. Jego twarz była jak maska, byłam jednak pewna że z czasem uda mi się przez nią przebić. Posłusznie zajęłam wskazane mi miejsce i już miałam otworzyć usta by zadać jedno z pytań nie dających mi spokoju odkąd otworzyłam pierwszy raz oczy w tym otoczeniu, gdy zdałam sobie sprawę że to nie one interesują mnie najbardziej tylko zielonooki blondyn siedzący tuż przede mną. Pierwszy raz przyznałam sobie że coś mnie do niego ciągnie, nagle w mojej głowie pojawiły się miliony nowych pytań na które odpowiedzi musiały na razie poczekać. 

-Czyżby  było ich tak wiele że nie możesz się zdecydować? - był rozbawiony, a ja nadal trwałam w ciszy ciekawa dalszego rozwoju wypadków.- Pozwól że ułatwię ci sprawę i opowiem swoją skromną historię. Początek jest prawie taki sam jak twój własny z tym wyjątkiem że na mnie nikt nie czekał by wyjaśnić co się dzieje. Byłem pierwszy. Byłem tu sam. Nie bałem się jak to będzie, ani dlaczego tu jestem bo miałem coś czego nikt poza mną nie miał prawa zobaczyć, do teraz.- Dopiero gdy wstał zauważyłam że podczas jego opowieści mimowolnie pochylaliśmy się ku sobie. Podszedł prosto do biblioteczki i sięgnął po coś czego nigdy nie uznałabym za książkę którą jednak było. Metalowa okładka i grzbiet były idealnym zabezpieczeniem, w razie jakiegokolwiek wypadku zawartość książki i tak pozostawała bezpieczna. Była cienka, na moje oko raptem kilka, kilkanaście stron.

-Przeczytaj, mam nadzieję że odpowie na twoje pytania, przynajmniej na większość, ale najpierw chciałbym sam zadać ci jedno. Oto ono.- Podszedł do mnie, popatrzył mi głęboko w oczy i mnie pocałował.

Chaos duszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz