Każde zdanie, każde słowo, każda litera były jak tlen. Jak wdech świeżego powietrza, po latach spędzonych w smogu który potocznie nazywa się życiem. Który był kłamstwem. Który nie dość że był tylko zwykłym kłamstwem to ośmielił nazywać się prawdą.
Jedno zdanie, tylko jedno i aż jedno wyryło mi się w pamięci a wraz z nim pewien obraz. "Krew, żal, cierpienie, smutek to przeznaczenie tych którzy się nie zaadaptują szukając wyjścia." Ujrzałam oczami wyobraźni obraz który za wszelką cenę chciałam odrzucić w niepamięć. Kol, cały we krwi, wyczerpany i skatowany. I jest tylko jedna osoba która może mi pomóc, pomóc mi zrozumieć.
Nie jestem cierpliwą osobą, toteż te godziny oczekiwania na poranek przedłużałyby mi się niemiłosiernie. Pobiegłam na palcach do sypialni chłopaków i lekko uchyliłam drzwi. Rozkład pokoju był taki sam jak u dziewczyn. Wszyscy smacznie spali. No prawie wszyscy. Jedno łóżko było puste. Zamknęłam ostrożnie drzwi i zawróciłam z powrotem do pokoju. Postanowiłam zrezygnować z prób szukania go, mógł być dosłownie wszędzie.
Snułam się korytarzami w zamyśleniu.
Musiał być jakiś powód dlaczego się tu znalazłam. Dlaczego my wszyscy się tu znaleźliśmy. Szłam przed prosto przed siebie w ciemności gdy uderzyłam w coś głową, mocno. Otrząsnęłam się z szoku, zapaliłam latarkę i przyjrzałam się dokładnie mojej przeszkodzie.
Klapa od wentylacji. W sumie to przyda mi się odrobinka adrenaliny. Chwyciłam za krawędź i podciągnęłam się na rękach do tunelu. Kroczyłam na czworaka przed siebie kilka minut, gdy przede mną pojawiła się drabina. Kilkanaście metrów wspinaczki zaowocowało następną klapą i powiewem świeżego powietrza. Tym razem musiałam przetorować sobie drogę siłą, byłam zdeterminowana by zobaczyć co jest na końcu mojej trasy toteż nie miałam problemów z wyważeniem jej z zawiasów. Wychyliłam się nieco i widok zaparł mi dech w piersiach.
Zobaczyłam niebo. Nocne niebo pełne gwiazd, chłodny wiatr targał moje włosy. Poczułam się wolna. Byłam na dachu. Wyskoczyłam przed siebie upajając się tym widokiem. Dookoła mnie tylko niebo, czarne, rozgwieżdżone niebo. Piękno, po prostu piękno. Podłoga była nie równa, każdy kawałek bach ułożony był pod innym kątem co utrudniało moją wędrówkę, szłam do krawędzi, chciałam zobaczyć więcej. Nie wiedzieć kiedy moje spokojne i wyważone kroki zmieniły się w szalony bieg, jakby na końcu miało być wyjście z tego świata, ze świata zimna, stali i lodu. Nie wiem ile tak biegłam, niezbyt długo, gdy wpadłam na ścianę. Szkło, a za nim tylko niebo, nie widać horyzontu, nie widać nic, tylko to piękne niebo. Wytężyłam wzrok i zobaczyłam resztę tej pułapki, szkło otaczające wielkim kołem. Moja wolność, jest w zasięgu ręki. Cierpliwości. Może następnym razem.
Położyłam się na dachu i mimo zimna przenikającego mnie do szpiku kości, mimo nierówności płyt, mimo rozbicia jakie chwilowo czułam, byłam szczęśliwa, szczęśliwsza niż jakiegokolwiek innego dnia, bo poczułam się przez chwilę wolna. Widok nieba, gwiazd, księżyca, właśnie ten widok uczynił mnie taką, uczynił mnie osobą która wie że wojna nie kończy się na jednej przegranej bitwie. .
Miałam tyle pytań, na żadne z nich nie potrzebuje odpowiedzi, bo mam już jedną, tę najważniejszą te najcenniejszą. Nie muszę już martwić się co przyniesie nowy dzień, bo wiem. Każdy nowy dzień przyniesie mi nadzieję. Nadzieję na odnalezienie wyjścia, pomimo wszystko, pomimo bólu, pomimo cierpienia. Jestem gotowa na wszystko w poszukiwaniu prawdy, albo chociażby szczęścia. A jest tylko jedna osoba przy której to wszystko nie ma znaczenia, wiele bym dała by właśnie w tej chwili znaleźć się w jego ramionach. Zatraciłam się w chwili która mogłaby trwać wiecznie, nie zwracając uwagi na cokolwiek.
-Oddałbym wszystko by dowiedzieć się o czym myślisz.
CZYTASZ
Chaos dusz
RastgeleJestem idealną dziewczyną, która ma idealnych przyjaciół, idealną rodzinę i idealne życie / tak było... Życie mnie nie rozpieszczało, zobaczymy co jeszcze przede mną...