13

2.9K 269 27
                                    

[Thomas]

Nie wierzyłem w to co się stało. Przez całą drogę do szpitala pocieszałem mamę Newta, choć sam ledwo się trzymałem. Nie miałem pojęcia kto to zrobił, celowo czy specjalnie, ale przysięgam,że dostanie nauczkę za to co zrobił mojemu chłopakowi. Jeżeli miałbym stracić jeszcze Newta... 'Nie myśl tak- skarciłem siebie w myślach.' W końcu karetka się zatrzymała, a Newta wynieśli na noszach do środka. Wraz z jego mamą próbowaliśmy podążać, za grupą lekarzy, ale zamknęli nam drzwi przed nosem. Ponoć musieli wykonać badania. Musieliśmy czekać. Przed oddaleniem się od sali w której leżał, spojrzałem na numer pokoju. 52. Zapamiętam ten numer na całe życie.

-------------------------------------------------------------*-----------------------------------------

Czekaliśmy z niecierpliwością. Po paru godzinach z pokoju wyszedł lekarz. Obydwoje zerwaliśmy się z miejsc jak poparzeni.

-Co z nim ?-zapytała mama Newta. W jej głosie było słychać załamanie. Zresztą kobieta cały czas płakała, już nie miałem słów pocieszenia.

-Mam dobrą i złą wiadomość- powiedział lekarz patrząc na nasze reakcje- Od której mam zacząć ?

-Prosimy od tej złej- powiedziałam wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z mamą Newta. Wydawało mi się, jakby wszyscy na świecie w tej chwili wstrzymali oddech.

-Proszę się nie martwić, nie jest tak źle jak się wydaje. Pan Sangster ma złamaną rękę i lekki uraz czaszki, trzeba będzie operować głowę. Jeśli chodzi o te dobre wieści, pacjent na pewno przeżyje, jednak teraz jest w chwilowej śpiączce pourazowej.

Jakoś słowa lekarza mnie nie uspokoiły. Przecież w trakcie operacji może zginąć, albo się nie wybudzić ze śpiączki... Boże, o czym ja myślę ?

-Dziękujemy- powiedziała po chwili ciszy kobieta. Lekarz pokiwał głową i odszedł. Zauważyliśmy wychodzącą pielęgniarkę. Podszedłem do niej.

-Przepraszam panią, można wejść do środka ?- zapytałem. Kobieta pokiwała głową i odeszła. Weszliśmy na salę. Newt wyglądał lepiej, choć nadal słabo. Był blady, ale wszystkie rany zostały opatrzone. Usiedliśmy po dwóch różnych stronach chłopaka. Marzyłem by się teraz obudzi, powiedział, że wszystko z nim okej. Jego mama trzymała go za rękę, ja nie mogłem, bo ta po mojej stronie była w gipsie. Nawet nieprzytomny wyglądał pięknie. 'Jak mogę myśleć o takich rzeczach w tej chwili ?' Nagle drzwi się otworzyły. Do sali weszła zdyszana Rose.

-D..Dzień dobry... Cześć- wysapała- Przepraszam, że tak późno... O tej porze są... Okropne korki- mówiła tym swoim cichym,słabym głosikiem. Nie wiem czemu, ale teraz nie chciałem z nią rozmawiać. Chciałem NEWTA.

-Wszystko z nim dobrze ?

Gdy nic nie odpowiedziałem, mama chłopaka wszystko jej wszystko opowiedziała. Nie słuchałem jej. Miałem wszystko gdzieś. Patrzyłem na chłopaka powstrzymując łzy.

----------------------------------------------*---------------------------------------

Dzięki za przeczytanie, do następnego :)

Always | NewtmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz