16

2.8K 246 27
                                    

[Newt]

To wreszcie był koniec tortur. Wziąłem głęboki wdech, a następnie wydech, gdy policjanci wyprowadzili Rose ze szpitala. Co prawda groziła nam, ale jakoś się tym nie przejąłem. Byłem wreszcie z moją rodziną.W komplecie. Codziennie po lekcjach odwiedzał mnie Thomas, a po pracy moja mama.Czasami nawet Em wraz a Alim wpadali do starego wujka Newta. Byliśmy szczęśliwi, oby tak zostało jak najdłużej. Moja mama niespodziewanie zerwała się z krzesła.

-Przepraszam cię skarbie, ale muszę iść do pracy. Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli pójdę na spotkanie w sprawie awansu ?-zapytałam mnie pewnego dnia. Uśmiechnąłem się szeroko.

-Jasne, że nie. Tylko wpadnij do mnie jutro, przed operacją- potrzebowałem tych dwóch osób jako moje wsparcie. Operacja zdawała się być skomplikowana, jednak ja nie byłem specjalnie zestresowany. Od paru dni okropnie bolała mnie głowa, więc termin operacji został skrócony o tydzień. Lekarz kazał się nie martwić, ponieważ wszyscy pacjenci przeżywali ten zabieg. Gdy moja mama wyszła zostałem sam na sam z Thomasem. Chłopak pochylił się nade mną. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy, po czym złączyliśmy  nasze usta w namiętnym pocałunku. Nie wiem ile on trwał, ale była to najlepsza rzecz na jaką wpadł mój chłopak. Oderwaliśmy się od siebie. Cudowne oczy Thomasa wwiercały się w moje. Moje serce głośno dudniło, a mózg wariował. To się nazywa prawdziwa miłość. Byłem prawdziwym szczęściarzem. Rozmawialiśmy do bardzo późna. W końcu Thomas mnie pożegnał, musiał biec, żeby zdążyć na ostatni autobus pod jego dom. Ziewnąłem i przekręciłem się na drugi bok. Błagałem, by nie przyśnił mi się żaden koszmar.

Byłem ubrany na czarno wśród grupy ludzi klękających nad czyimś nagrobkiem. Płakałem i to jak. Piekły mnie oczy. Zaczął padać deszcz. Większość ludzi zbierała się do domu pochlipując cicho. To dziwne, większość była w moim wieku. Gdy zostałem sam ogarnęła mnie jeszcze większa rozpacz. Położyłem zgniecione róże na świeżym nagrobku. Spojrzałem na napis.

Tu spoczywa:

Thomas O'Brien. Kochający syn, przyjaciel, chłopak.

Obudziłem się przerażony. Dlaczego taki sen ?! Raptownie usiadłem. Od razu poczułem ból w głowie i zrastającej się ręce. Syknąłem i zacisnąłem powieki w nadziei, że ból minie. Gdy trochę mi przeszło otworzyłem oczy. Miałem przed oczami tańczące ogniki. Parę razy zamrugałem. W końcu zniknęły. Sięgnąłem po telefon, który leżał na półce obok mojego łóżka.

'Nie jest tak źle, przespałem całą noc'. Uwierzcie, to był nie lada wyczyn dla mnie. Przez cały mój pobyt w szpitalu, ani razu mi się to nie udało. Poczułem satysfakcję. Odetchnąłem z ulgą i oparłem ostrożnie głowę o poduszkę. Za godzinę przyjedzie do mnie Thomas i moja mama, a za półtorej będę miał zabieg. Tym razem trochę bardziej się zestresowałem.

-Spokojnie Newti, będzie dobrze. To tylko najzwyklejsza w świecie operacja głowy. Wcale nie możesz tam zginąć. Oczywiście cierpieć też nie będziesz, gdy przypadkowo obudzisz się w trakcie bez narkozy- moje serce zabiło szybciej- ale jestem idiotą.

Myślałem, że minęły wieki kiedy moja rodzina stanęła w drzwiach od mojego pokoju.

-Cześć- przywitał mnie Thomas z uśmiechem.

-Hej skarbie- odpowiedziałem odwzajemniając- Cześć mamo- przywitałem podchodzącą do mnie kobietę. Pocałowała mnie w czoło na przywitanie.

-Nie boisz się dzisiejszego zabiegu ?- zapytała trzymając mnie za rękę.

-Jasne, że nie- skłamałem. Oczywiście, że się bałem ! Trochę, ale jednak.

-To czemu wyglądasz jak posikana ze strachu, fretka ?- zaśmiał się Thomas. Wywróciłem oczami, ale chwilę potem zaśmiałem się.

Po godzinie do pokoju wparowali lekarze i pielęgniarki. Odczepili moje łóżko od.. Właściwie to od czego ? Ruszyli szybkim krokiem przez korytarz. Lekarz wykonujący zabieg szedł razem z Thomasem i moją mamą tłumacząc coś. Obydwoje byli biali jak papier, ale co chwilę posyłali mi uśmiech, który znaczył, mniej więcej to: Przeżyjesz chłopie.

Słyszałem otwierające się drzwi przede mną. Chwilę później prowadzący lekarz i moja rodzina zniknęli za nimi. Doktor wszedł pięć minut po mnie. Założono mi maskę, która miała mnie uśpić. Prawie od razu zasnąłem. Usłyszałem tylko ostatnie słowa mężczyzny.

-Zaczynamy operację.

Stałem w czarnym garniturze. Moją pierwszą myślą był znów czyjś pogrzeb, jednak szybko sam sobie zaprzeczyłem. Przecież był obok mnie Tommy. ŻYWY. Uśmiechnąłem się do niego, a on do mnie. Wyglądał na nieźle zdenerwowanego. Ja na pewno też. Poczułem, że trzęsą mi się ręce. Dopiero teraz zauważyłem, że po mojej lewej stronie stał ksiądz. To był mój ślub. Mój i Thomasa. Mężczyzna w sutannie wygłosił mowę ślubną po czym wyjął obrączki. Założyliśmy je sobie nawzajem.

-Teraz możecie się pocałować- powiedział ksiądz. Zrobiliśmy jak powiedział. Poczułem, że się budzę. Pierwszy raz miałem sen jak z moich najskrytszych marzeń.

---------------------------------------------------------*----------------------------------------------------------

Dzięki za 1k wyświetleń! Jesteście najlepsi. Co do rozdziału, uważam, że jest taki sobie, ale mam nadzieję, że wam się spodobał. Do następnego.

Always | NewtmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz