3 - To Tylko Krew

38 3 0
                                    

Trzy miesiące później...

Leo

Zaprosić ją do kina? Może pogadać z nią? Ale o czym? Męczyły mnie te myśli przez całą noc. Miałem wrażenie, że nigdy tego nie zrobię, bo co jeśli odmówi?

Szedłem korytarzem lamentując aż momentalnie przede mną "wyrosły" wielkie bibliotekowe drzwi. Ktoś otworzył je w ułamku sekundy, nie zdążyłem już odskoczyć i dostałem w nos.

- Jezu!!! Nie widziałam cię, przepraszam... - usłyszałem.

Wiedziałem do kogo należy ten głos bo absolutnie nikt nie miał tak delikatnej jego barwy. Nikt tak jeszcze delikatnie nie pieścił moich bębenków zwykłymi słowami jak ona.

- Nic mi nie jest. - odparłem. Zauważyłem, że upuściła książki, więc nachyliłem się aby jej pomóc i wtedy poczułem, że coś spływa mi po twarzy.

- O matko! Ty krwawisz! - przestraszyła się - Mam chusteczki zaczekaj.

Ona szperała w torbie a mi zaczęło się robić słabo bo całe ręce i bluzę miałem już we krwi. Usiadłem na ziemi. Dostałem chusteczki i jakimś dziwnym sposobem udało mi się zatamować krwotok. Nie wiem jak bo nogi się pode mną ugięły, a ręce niemiłosiernie mi się trzęsły.

A ona cały czas przy mnie stała. Jak mój osobisty anioł stróż. Ubrana dzisiaj w ciemne jeansy i sweterek w jakimś zielono-niebieskim odcieniu. Wyglądała ślicznie, aż chciałem nie odrywać od niej wzroku lecz mój nos na to nie pozwalał bo gdy próbowałem podnieść głowę bolał jakby był złamany. Ale chociaż chęć omdlenia mi minęła, mimo że pewnie byłem blady jak ściana.

- Tylko mi tu nie zemdlej! Jeszcze tego brakowało żebyś się bał krwi. - mówiła do mnie, a ja próbowałem się podnieść. - Nie, nie! Lepiej siedź.

- To tylko krew. - podniosłem się mimo jej próśb.

- Na prawdę cię nie zauważyłam.

- Spokojnie, nic mi nie jest. - usiedliśmy na ławce, która teraz była jakoś bliżej niż kiedy osuwałem się na podłogę. Było już w sumie po lekcjach, więc ławki były wolne.

- Dziękuję za kartkę. - powiedziała.

- Co? - odpaliłem i momentalnie przypomniałem sobie o walentynce, którą wysłał Frank. - A tak walentynka! Głupie co?

- Nie głupie. Miłe, a nawet urocze. - powiedziała, a jej policzki znów zrobiły się pięknie różane. - Boli cię jeszcze? - spytała, a ja już w ogóle zapomniałem o jakimkolwiek bólu przy niej.

- Przeżyje, nie przejmuj się już tak.

- Pomału muszę już iść bo w domu będą na mnie czekać. Może w ramach rekompensaty za nos mogę coś dla ciebie zrobić? - spytała.

Zacząłem zastanawiać się co taka piękna istota jak ona może zrobić dla mnie. Pomyślałem, że teraz albo nigdy. Jak teraz przegapię okazję to drugiej takiej nie będzie. Dla tej chwili warto było cierpieć.

- W sumie to możesz. Może byś miała... mmm... eee... - o nie!! Znowu zacząłem się jąkać!

- Jesteś uroczy jak to robisz. - powiedziała, a ja chyba spaliłem buraka.

- Co robię?

- Jak nie wiesz co powiedzieć i się przy tym gubisz - patrzyła na mnie a jej błękitne oczy całego mnie pochłaniały. Kąpałem się w tym błękitnym morzu, a woda była przyjemnie chłodna podczas gdy ciepło bijące od niej rozpalało mnie całego.

- Chciałem zapytać... czy może byśmy poszli, gdzieś na kawę, albo na "coś" co będziesz chciała? - niepewnie biłem się z myślami, które dawały mi do zrozumienia, że gadam nie do końca zrozumiale.

- Kiedy i gdzie? - uśmiechnęła się. Tak to był ten uśmiech od którego brakło mi tlenu w płucach.

Pytanie padło ku mojemu zdziwieniu i nie miałem przygotowanych dalszych szablonów zdań, więc musiałem improwizować.

- Może jutro o 17? Tu pod szkołą, a potem gdzieś pójdziemy. - rzuciłem

- Dobrze, to do jutra! - rzuciła mi jeszcze jeden tak powalający uśmiech - Uważaj na nos. Cześć!

- Do jutra! - odpowiedziałem, a potem osoba moich westchnień zniknęła mi z pola widzenia. Po raz kolejny poczułem pustkę.

*****

- Coś ty jej powiedział, że cie tak załatwiła, że jesteś cały od krwi? - żartował Frank.

- Tłumacze ci, że to przypadek. Mimo wszystko warto było bo zaprosiłem ją jutro yyy.. właściwe to nie wiem gdzie. Gdzie mogę ją zabrać? - spytałem kumpla.

- Kino, spacer, cokolwiek stary. Wymyślisz coś.

- Ona jest wyjątkowa to i miejsce musi być wyjątkowe.

- Trzymam kciuki stary.

Rozeszliśmy się do domów. Byłem zmęczony jednak nie mogłem zasnąć. Biłem się z myślami aż w końcu wymyśliłem gdzie zabiorę moją Kim. Właściwie nie moją ale w moim sercu była już moja.

---------------

Ma być więcej.? Czyta ktoś.?

Chwile NamiętnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz