Miesiąc później...
Kim
Ja: O 12 pamiętasz? :*
Leo: Tak pamiętam słońce :*
Jedziemy dzisiaj do mojej babci i chcę przedstawić jej mojego chłopaka. Gdy zadzwoniłam, że przyjedziemy, powiedziała, że zrobi dla nas obiad. Myślę, że to dobry pomysł żeby poznać go z babcią zanim poznam go z rodzicami.
Dochodziła godzina 11 więc zaczynałam się szykować. Wybrałam z szafy jasną koszulkę na szerokich ramiączkach z koronką, do tego granatowy sweterek i jasne jeansy. Poszłam do łazienki i nałożyłam lekki makijaż. Miałam jeszcze chwilę więc posprzątałam trochę pokój. Skończyłam, gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Dostałam sms-a.
Leo: Czekam :*
Było ciepło, ubrałam białe, krótkie tenisówki i wyszłam z domu. Przed domem stało czarne bmw. Otworzyłam szeroko buzię, z auta wyszedł mój Leo.
- Zamknij buzię skarbie - powiedział całując mnie w usta.
- Nie mówiłeś, że jeździsz takim samochodem - zaakcentowałam słowo "takim".
- To tylko samochód.
Odwzajemniłam jego uśmiech, pozwoliłam aby otworzył mi drzwi i pojechaliśmy.
*****
Leo
Pokazała mi gdzie mam postawić auto, staliśmy pod starym domem, kiedyś mogła ty być stacja kolejowa i nawet ulica nosiła ku temu nazwę. Był murowany jasnego koloru cegłą, a przy oknach czerwoną. Zadzwoniliśmy do drzwi i już po chwili otworzyła nam starsza pani. Zdecydowanie to była babcia Kim, gdyż miała te same przepiękne oczy tylko, że miała ciemne włosy, które rozjaśniane były siwymi już ze starości kosmykami. Była dość niska i przy kości. Nie miałem własnej babci, ale chciałbym aby moja właśnie tak wyglądała. Babcia Kim była wzorcem wszystkich babć.
- Kim kochanie - powiedziała widząc wnuczkę - dawno cię nie widziałam.
- Dokładnie miesiąc babciu. - odpowiedziała Kim - Pozwól, że ci przedstawie Leo.
- Nie tak w progu, wejdźcie do środka.
Poprowadziła nas przez długi wąski korytarz, który prowadził na prawo do dużego pokoju. Stała w nim stara meblościanka, plazmowy telewizor dwa tapczany, stół z fotelami i stary kaflowy piec. Ściany były jasnozielone, a na podłodze wykładzina.
- Masz na imię Leo tak.? - spytała staruszka
- Leonardo Loretti, proszę pani.
- O włoskie nazwisko? - spytała zachwycona
- Tak, mój ojciec był Włochem. - zwróciłem uwagę na moją dziewczynę. Poraz drugi dzisiaj miała otwartą buzię ze zdziwienia.
- Pięknie, ja jestem Maria Pitterson - podała mi rękę więc odwzajemniłem uścisk. - Siadajcie proszę zaraz podaje obiad.
CZYTASZ
Chwile Namiętności
RomanceLeonardo zakochuje się w przepięknej Kim. I gdy sie wydaje, że wszystko jest tak jak być powinno, zaczynają się schody.