Kim
Ubrałam się ładnie, chciałam zrobić dobre wrażenie, w końcu to przyjaciel mojego chłopaka, więc dobrze byłoby jakbyśmy mieli dobry kontakt.
Jutro mam urodziny, nie lubię tego dnia, nigdy nie obchodziłam go hucznie, dlatego nic nie mówiłam Leo. Może dlatego żeby nie głowił się nad żadnymi prezentami? Bezczelnie odebrałam mu możliwość złożenia mi życzeń.
Czekam już na werandzie pogoda jest przepiękna dlatego wybrałam krótkie, jeansowe spodenki modnie wycierane i luźną bluzkę z krótkim rękawem, a do tego krótkie tenisówki. Właśnie przyszedł mój przystojniak w trzy-czwartych, czarnych spodenkach z zawiniętymi lekko nogawkami. W ten sposób czerwona kratka na podwiniętej nogawce dodawała uroku. Do tego miał biała koszulkę z jakimś napisem, którego nie rozumiałam.
- Cześć piękna! - pocałował mnie w usta - Gotowa?
- Jasne! - odpowiedziałam i poszliśmy w niewiadomą mi stronę widocznie Frank mieszkał gdzieś niedaleko.
I tak własnie było. 10 minut spacerkiem spod mojego domu. Jest tu dużo ulic, uliczek i domów więc trudno gdyby każdy się znał. Nawet jak mieszka tak blisko jak my. Poza tym w Long Beach* nikt nie interesuje się życiem sąsiadów, jeśli się znają to znaczy, że albo często się widują, albo kiedyś na siebie wpadli i się lubią.
-Jesteśmy za wcześnie- powiedział, gdy stanęliśmy pod domem Franka
- Leo...
- Tak skarbie?
- Gdzie ty się urodziłeś? To że masz włoskie korzenie już wiem, ale nie wiem skąd się tu wziąłeś.
- No wiesz... Mama kochała tatę, a tata bardzo kochał mamę i tak się czasem dzieję, że dwoje ludzi darzy się pewnym uczuciem i idzie do łóżka i...
- Leonard! - dopiero się zorientowałam co on tak naprawdę mi tłumaczy przez co wypowiedziałam jego imię trochę głośniej niż chciałam.
- Kochanie, ale jesteś czerwona. - teraz już nie mógł powstrzymać śmiechu i chichrał się na całego.
- Wiesz, że nie o to pytałam. - przyłożyłam dłonie do policzków i poczułam, że się zarumieniłam.
Uspokoił śmiech i zaczął mi opowiadać za co byłam mu wdzięczna bo nienawidzę tych tematów.
- Urodziłem się w Taranto** we Włoszech, ale zaraz potem wyprowadziliśmy się.
- Dlaczego? - spytałam, bo przecież miejsca urodzenia nie opuszcza się od tak.
- Nie mam pojęcia. Przeprowadziliśmy się do Katanii*** i mieszkaliśmy tam przez 7 lat, a potem przylecieliśmy tutaj i już tu zostaliśmy.
- Ja w sumie to nic o tobie nie wiem. - spuściłam wzrok
- Pytaj o co chcesz, wszystko ci powiem.
- Czym się zajmuje twoja mama?
- Jest ogrodnikiem, uwielbia przyrodę, ale to tylko z pasji. Pracuje jako projektantka wnętrz, jedno drugiego nie wyklucza bo mogłaby projektować też ogrody, ale stwierdziła, że wtedy by tak tego nie lubiła bo traktowała by to jako obowiązek. Dlatego wnętrza to praca, a ogród to pasja.
- No tak wnętrze domu macie śliczne.
- Nie widziałaś jeszcze ogrodu za domem, to jest dopiero fantazja.
Zrobiła się cisza, nie chciałam pytać go o tatę, może zepsułabym atmosferę.
- Tata... - zrobił krótką przerwę. - O niego pewnie mnie nie zapytasz - a to skubany wyczuł mnie - Był jakimś ochroniarzem. Miał tatuaż za uchem, taki niewielki. Nie szło go zauważyć, nawet nie wiem co wyrażał i nie zapamiętałem wzoru. Jak kiedyś go zapytałem to dziwnie się zmieszał i kazał mi zając się sobą. Był wysportowany i dobrze zbudowany. Często nie było go w domu.
CZYTASZ
Chwile Namiętności
RomanceLeonardo zakochuje się w przepięknej Kim. I gdy sie wydaje, że wszystko jest tak jak być powinno, zaczynają się schody.