Leo
Od rana chodzę jakby ktoś wydał dzisiaj na mnie wyrok. A przecież to tylko kolacja. "Ubiorę się ładnie i zrobię dobre wrażenie." To zdanie krążyło mi po głowie. Próbowałem sobie wmówić, że dam radę.
W mgnieniu oka doszła godzina 17. Ubrałem czarne prawie wizytowe spodnie i do tego szarą koszulę. Pójdę pieszo, świeże powietrze dobrze mi zrobi.
Po krótkim czasie stałem już pod ich domem. Zapukałem do drzwi i otworzył mi dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna. Zobaczyłem te same błękitne oczy co u Kim i jej babci.
- Słucham. - powiedział.
- Ddd.. dzzziieeee.. dobry wieczór - zrezygnowałem z dzień dobry, aby powiedzieć dobry wieczór, które bez jąkania wyszło z moich ust. Po schodach zeszła właśnie Kim, czyli moje wybawienie.
- Leo! Jesteś, nie stój na dworze wejdź do środka. - powiedziała Kim. Mężczyzna przyjął minę trochę spokojniejszą.
- To ty jesteś Leo? Wejdź proszę. - zaprosił mnie. Dołączyła do nas jeszcze kobieta z ręcznikiem kuchennym w dłoni.
- Jestem Leonardo Loretti. Miło mi państwa poznać. - powiedziałem podając mamie Kim bukiet róż. Następnie wyciągnąłem rękę do mężczyzny, którą on mocno uścisnął w geście powitania.
- Witaj! Ja jestem Anna i jestem mamą Kim, a to mój mąż Fredrich. Zapraszam do salonu, zaraz zawołam na kolacje.
Kobieta była ładna, wydawało się jakby nie mogła być mamą Kim, a co najwyżej jej siostrą. Miała ciemne włosy i oczy oraz szczupłą sylwetkę. Kim odziedziczyła po niej wzrost, a po ojcu odziedziczyła oczy. On mimo, że był wysoki posiadał też brzuszek znaczący o tym, że prawdopodobnie lubił sobie popić. Miał też jednak włosy czarne. Więc oznaczało to, że Kim musiała odziedziczyć blond po dziadkach.
Kim chwyciła mnie za rękę i razem usiedliśmy w salonie. Salon był skromny, składał się z szarego narożnika, plazmy i legowiska dla psa.
- Kim wpuść Afro - powiedział ojciec, dziewczyna wstała i otworzyła drzwi balkonowe, przez które wbiegł niewielki, kudłacz, który miał idealnie dobrane imię do swojego wyglądu. Zaczął węszyć i dotarł do moich stóp. Wskoczył obok mnie na kanapę i zaczął się przymilać.
- Rzadko kiedy tak szybko kogoś polubi. - powiedziała Kim. Przerwał jej hałas jakby ktoś walił pięścią w ścianę. Okazało się, że to brat Kim schodzi, a raczej zbiega ze schodów.
- Cześć jestem Matt. - powiedział chłopak o ciemnych oczach i włosach. Był bardzo podobny do mamy. Odwzajemniłem uścisk i również się przedstawiłem. - Mamo idę na miasto z Fioną, wrócę późno. - kobieta nie odpowiedziała, on raczej nie pytał o zgodę więc po prostu przyjęła to do wiadomości.
Po kolacji oczywiście podziękowałem i zapewniłem, że wszystko bardzo mi smakowało. Usiedliśmy na narożnik do małego stolika. Pierwszy rozmowę zaczął mężczyzna.
- Opowiedz nam coś o sobie.
- Mieszkam nie daleko, uczę się ostatni rok i od września zaczynam pracę na pełen etat. Nie jestem dość ciekawą osobowością nie wiem co bym mógł więcej powiedzieć.
- Rodzina? - spytał
- Zostałem z mamą, tata zginął w wypadku samochodowym, a rodzeństwa nie mam. - po tym zrobiła się dziwna cisza.
- Nic nie mówiłeś. - wyszeptała Kim.
- Nie ma o czym.
- To do technikum chodzisz? - zapytał
- Tak proszę pana, mam 20 lat. - zrobił dziwną minę, ale ja wiedziałem, że o to mu właśnie chodzi.
- Chodź ze mną młodzieńcze.
Jak nakazał tak zrobiłem. Przeszliśmy do jego gabinetu, nalał sobie szklankę whisky i zaczął:
- Kim to moja jedyna córka, chcę żebyś wiedział, że jeśli coś jej się stanie to choćbyś zapadł się pod ziemię to ja cie znajdę.
- Nie pozwolę aby cokolwiek jej się stało u mego boku. Jest dla mnie najważniejsza. - odpowiedziałem na co jej ojciec kiwnął głową, co oznaczało, że przyjął to co powiedziałem.
Wróciliśmy do towarzystwa, usiadłem obok Kim i pocałowałem w czoło.
- Chodźmy się przejść na spacer - zaproponowała. Skinąłem głową i wyszliśmy. - O co ci truł głowę?
- Jak o co? O ciebie. - powiedziałem.
- Jak o mnie? Co mu powiedziałeś?
- Musisz się tak dopytywać? Słuchaj jesteś dla mnie najważniejsza i nie ważne co on by mi powiedział to tego nie zmieni.
Uśmiechnęła się w odpowiedzi, chyba nawet lekko zarumieniła.
- Chciałbym Cię zabrać do siebie w najbliższym czasie. Poznasz moją mamę.
- A co jeśli jej się nie spodobam?
Stanąłem jak wryty. Chwyciłem jej policzki w moje dłonie.
- Kochanie, nie ma takiej możliwości. - powiedziałem stanowczo i pocałowałem ją namiętnie. Przywarła do mnie odwzajemniając pocałunek i poczułem, że jesteśmy bardzo blisko. I już nigdy nie chciałem być dalej.
-----------
Przedstawiam państwa Pitterson.
Hugh Jackman i Mila KunisOraz Matta
Colin Morgan
Tak właśnie wyobrażam sobie moich bohaterów. Mniej wiecej... Czekam na gwiazdki. :-)
CZYTASZ
Chwile Namiętności
RomanceLeonardo zakochuje się w przepięknej Kim. I gdy sie wydaje, że wszystko jest tak jak być powinno, zaczynają się schody.