Leo
Kolejne dni mijały spokojnie, póki któregoś dnia nie wpadła do mojego domu Kim.
- Część piękna! - rzuciłem w jej stronę, po chwili zorientowałem się że jest przestraszona, skierowałem się szybko w jej stronę i chwyciłem jej twarz w swoje dłonie. - Kim skarbie, co się stało?
- Nic mam chyba jakąś paranoje. - wydawała się rozkojarzona, obdarowała mnie ulotnym uśmiechem szybko cmoknęła w usta, a ja uniosłem znacząco brew, aby cokolwiek mi powiedziała. - Miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Wczoraj pod szkołą zauważyłam duży samochód, a dzisiaj jechał za mną aż pod twój dom.
- Kto siedział za kierownicą? - wydawało mi się to absurdalne dlatego nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji. Po co ktoś miałby ją śledzić?
- Nie wiem chyba mężczyzna, miał okulary przeciwsłoneczne, szyby były przyciemniane, nie widziałam. To nic takiego pewnie tylko mi się zdawało.
- Możliwe, że to zbieg okoliczności, ale jakby się coś takiego powtórzyło to mi powiedz, dobrze? - wiem, że się bała. Między innymi to w niej kocham. To, że mogę sprawić, że czuje się bezpieczna, że mogę jej pokazać, że przy mnie nic jej nie grozi.
- Dobrze - odpowiedziała.
- To teraz pocałuj mnie tak jak na moją dziewczynę przystało. - uśmiechnęła się i zrobiła to o co prosiłem.
Była niższa ode mnie, schyliłem się, a ona złączyła nasze usta.
- Może być? - spytała
- Zbyt krótko - powiedziałem pragnąc czuć jej usta na moich.
Przysunąłem się bliżej, wtedy ponownie nasze usta się spotkały. Ale tym razem było inaczej.
Chwyciłem w dłonie jej poliki i delikatnie starałem się połączyć nasze języki, tak aby się nie wystraszyła. Pozwoliła mi na to, wtedy chwyciłem ją jedną ręką pod plecy, a drugą za biodra i podniosłem do góry tak, że oplotła mnie nogami i oparłem nas o ścianę. Dopiero teraz byliśmy na jednej wysokości.
Wplotła palce w moje włosy, a ja czułem jak moje napięcie rośnie. Postanowiłem spróbować czegoś więcej. Skierowałem się do salonu i usiadłem na kanapie. Siedziała na mnie, ale nie chciałem żeby czuła co dzieje się w moich spodniach, więc położyłem ją na plecach.
Zacząłem błądzić dłońmi po jej ciele, wsunąłem rękę pod koszulkę i poczułem idealnie wyrysowane wcięcie w talii. Próbowałem podążyć wyżej jednak momentalnie przestała mnie całować i się spięła.
- Coś nie tak? - spytałem lekko zdezorientowany.
- Nie po prostu... - zamilkła
- Rozumiem. - odpowiedziałem, ale chyba powiedziałem coś nie tak bo wyskoczyła z kanapy.
- Nie rozumiesz! - prawie krzyknęła, ale na pewno była zdenerwowana. - Bo ja nigdy... Żaden chłopak jeszcze tyle dla mnie nie znaczył i ... - nie dane jej było dokończyć bo usłyszeliśmy otwieranie drzwi i głos mojej mamy.
- Jestem wcześniej! - weszła do salonu i zobaczyła nas w dość bojowej sytuacji, wyglądaliśmy jakby Kim miała się na mnie rzucić, a ja siedziałem zdezorientowany jakby przestraszony na kanapie. Dlatego spojrzała na nas jakby nigdy nas nie widziała i miała zdziwiony wyraz twarzy.
- Ja już pójdę - powiedziała Kim i skierowała się do wyjścia.
To wszystko działo się zbyt szybko jak dla mnie. Cholera 2 minuty temu zatapiałem się w jej ustach, a teraz wychodzi. Przypomniałem sobie o kolesiu w samochodzie i o tym, że pewnie będzie bała się wrócić sama do domu. Mama skierowała się do kuchni.
CZYTASZ
Chwile Namiętności
عاطفيةLeonardo zakochuje się w przepięknej Kim. I gdy sie wydaje, że wszystko jest tak jak być powinno, zaczynają się schody.