19 - Nie Ty Jesteś Problemem

19 0 0
                                    

Frank

Tak jak obiecałem przyszedłem do niej dzień późnej. Wpuściła mnie jej mama i dała namiary na pokój, w którym się znajduje.

- Włącz ten cholerny telefon!

Usłyszałem przez drzwi. Zapukałem i po pozwoleniu wszedłem do środka.

- Co robisz?

- Włącza się sekretarka. Nawet głupiego telefonu nie może włączyć. Czego się boi?

- Może tego, że bedziesz do niego wydzwaniać w dzień i w nocy? - spojrzałem na nią wymownie.

- Tylko to mi zostało. Nie umiem tak bezczynnie siedzieć. Ciebie to nie boli, że go nie ma?

- My faceci odczuwamy to w inny sposób. Pewnie, że mi go brakuje i będzie coraz bardziej. Ale nie sprawie żeby wrócił.

- Poszukajmy go. Daleko nie wyjechał, może ktoś go widział.

- Kim nie można szukać kogoś kto nie chce być znaleziony.

- To co mam robić? Dlaczego on mnie nie chce? Co zrobiłam? Co jest ze mną nie tak?

- Matko kochana! To nie ty jesteś problemem. Problemem jest cały ten pieprzony świat i nic nie zrobisz. Trzeba żyć dalej nawet jak nic nie ma sensu. A żeby żyć trzeba jeść, więc chodź zabieram Cię na śniadanie do mojej ulubionej knajpki.

- Nie chce nie jesten głodna.

- Twój brzuch mówi coś innego. Ile nie jadłaś? - jej brzuch naprawdę gadał jakby była w nim wielka niekończąca się otchłań, która wiecznie pragnie pochłaniać, a gdy braknie jej towaru zaczyna wydawać odgłosy.

- Dobra chodź, to bez sensu żebym sterczała nad telefonem jak on pewnie i tak nie zadzwoni.

Leo
Wylądowaliśmy i odrazu przeszliśmy do luksusowego auta z przyciemnianymi szybami, który zawiózł nas pod pewien dom można powiedzieć typowo między wszystkimi innymi domami. Trochę jak w Long Beach, ale tu było o wiele więcej ludzi w jednym miejscu.

Zabraliśmy się za wyciąganie bagaży.

- Mamy się ukrywać...  - przerwałem aby zwrócić na siebie uwagę bo wydawało mi się jakby każdy był w swoim świecie. A gdy oczy mamy i Enzo zwróciły się w moją stronę kontynuowałem - Jak to zrobić jeśli tu jest tyle ludzi?

- Najciemniej pod latarnią. Wśród tylu ludzi nikt nie zwróci na nas szczególnej uwagi. Nie uważasz?

- Uważam, że jakbyśmy zamieszkali na Antarktydzie to wcale by nas tam nie szukali. - powiedziałem.

Mama zaśmiała się pod nosem i zarzuciła mi rękę na ramię.

- Widzę, że humorek dopisuje - oczywiście ostatnie słowo musiał mieć jak zwykle on, ale ja już nie komentowałem.

Weszliśmy do dość dużego domu, którego hol był bardzo przestrzenny z centralnie umiejscowionymi schodami prowadzącymi na górę. Wszystko było w jasnych barwach. Ekri, beż czy cholera wie co to za kolor, mimo wszystko po prostu jasne. Na kilometr pachniało luksusem i elegancją.

- Po schodach na górę i ostatni pokój po prawej. - powiedział Enzo - Rozgość się i za pół godziny spotykamy się na dole. 

Przybrałem tylko minę niezadowolenia, że znowu będę musiał go oglądać i udałem się na górę. Marzyłem o prysznicu jak zmokły pies. Nie zmyje w ten sposób z siebie problemów, ale przynajmniej będę czysty.

Wszedłem do wyznaczonego pokoju. Jego wnętrze było niesamowite. Wszedłem jakby do pokoju w hotelu z centralnie ustawionym łóżkiem. Jakaś szafa, biurko, komoda pod ścianą. A wszystko to idealnie komponuje się z szarością ścian. 

Chwile NamiętnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz