Frank wpatrywał się we mnie jak w jakiegoś pieprzonego idiotę.
- Ty jaja sobie robisz tak? - spytał z szeroko otwartymi oczami.
- Nie. To wszystko prawda. Jestem w środku takiego gówna.
- O kurwa stary - mój przyjaciel chwycił się za czoło.
- Nic nikomu nie możesz powiedzieć jasne? Nawet Kim.
- Okej, ale czemu mi to mówisz? Cholera co ty kombinujesz?
- Bo muszę wyjechać, żeby ona była bezpieczna i ty też.
Ufam mu, nigdy się na nim nie zawiodłem dlatego postanowiłem, co postanowiłem. W ten sposób ochronię moją miłość, która już niedługo miała przestać istnieć. Ona nie może przecież kochać kogoś takiego jak ja, a co dopiero kogoś kto ją po prostu zostawi.
- Frank... Zaopiekujesz się Kim, chcę wiedzieć gdzie chodzi, czy jest bezpieczna, czy jej nie śledzą i nie możesz dać po sobie poznać, że coś wiesz.
- Ona cię znienawidzi...
- To dla jej dobra. - próbowałem przekonać sam siebie.
Sam w to nie wierzyłem, ale wiedziałem, że nie ma innego wyjścia. Mogła mnie nienawidzić, ważne żeby była bezpieczna.
-Chciałbym żebyś to nosił. -Wyciągnąłem z kieszeni małą skórzaną bransoletkę.
- Mam nosić błyskotki? - zadrwił
- Nie błyskotki. Zostawiam ci coś po sobie. Po prostu chciałbym żebyś to nosił. Cały czas. Sam ją zrobiłem.
- Przerażasz mnie.
Podałem mu skórzaną opaskę. Skórzany był tylko pasek, do tego przyczepiony był prostokątny drewniany kształt z wyrytym napisem.
- Gdy będzie źle? Czego to dotyczy?
- Wszystkiego. Podobno odgoni zło, ale to pewnie bujdy.
- U mnie nie brakuje złego, ale to wiesz.
Wiedziałem to bardzo dobrze bo po wypadku to ja wyciągałem go z kłopotów. Klepnąłem go w ramię.
- Nie zobaczymy się już poza zakończeniem roku. Będziemy utrzymywać kontakt, ale bardzo rzadko. I tylko my. Kim nic nie może wiedzieć pamiętaj.
- Jasne. Trzymaj się bracie. - uścisnął mnie bratersko.
Pomyślałem tylko, że najgorsze jeszcze przedemną.
~°°~°°~°°~°°~
- I jak? - spytał wuja po moim wejściu do domu. Mimo mojej niechęci i komentarzy rzucanych w jego stronę nadal się stąd nie wyniósł.
- Myślę, że będzie nosił.
- Teraz jeszcze ta mała musi łyknąć tę bajeczkę o prezencie na odchodne.
- Z nią muszę załatwić to inaczej. Najpierw musi to dostać, a potem musze odejść. Nie może to być w jednym czasie. - spojrzał na mnie jak na głupka - Jeżeli jej to dam i powiem, że odchodzę to rzuci tym we mnie i to będzie tyle.
- Charakterna - stwierdził.
Ja tylko klepnąłem się w czoło bo on był starszy, ale jakby nigdy nie miał dziewczyny. Logiczne, przecież każda by tak zrobiła.
- Ozdobię ją jeszcze tylko, nie dam takiego badziewia przecież.
- Nie chodzi o to, żeby była ładna tylko, żebyśmy wiedzieli gdzie się znajduje on jak i ona.
CZYTASZ
Chwile Namiętności
RomanceLeonardo zakochuje się w przepięknej Kim. I gdy sie wydaje, że wszystko jest tak jak być powinno, zaczynają się schody.