16 - Jaja Sobie Robisz?!

29 3 3
                                    

Frank wpatrywał się we mnie jak w jakiegoś pieprzonego idiotę. 

- Ty jaja sobie robisz tak? - spytał z szeroko otwartymi oczami.

- Nie. To wszystko prawda. Jestem w środku takiego gówna. 

- O kurwa stary - mój przyjaciel chwycił się za czoło.

- Nic nikomu nie możesz powiedzieć jasne? Nawet Kim.

- Okej, ale czemu mi to mówisz? Cholera co ty kombinujesz?

- Bo muszę wyjechać, żeby ona była bezpieczna i ty też. 

Ufam mu, nigdy się na nim nie zawiodłem dlatego postanowiłem, co postanowiłem. W ten sposób ochronię moją miłość, która już niedługo miała przestać istnieć. Ona nie może przecież kochać kogoś takiego jak ja, a co dopiero kogoś kto ją po prostu zostawi.

- Frank... Zaopiekujesz się Kim, chcę wiedzieć gdzie chodzi, czy jest bezpieczna, czy jej nie śledzą i nie możesz dać po sobie poznać, że coś wiesz.

- Ona cię znienawidzi...

- To dla jej dobra. -  próbowałem przekonać sam siebie. 

Sam w to nie wierzyłem, ale wiedziałem, że nie ma innego wyjścia. Mogła mnie nienawidzić, ważne żeby była bezpieczna.

-Chciałbym żebyś to nosił.  -Wyciągnąłem z kieszeni małą skórzaną bransoletkę. 

- Mam nosić błyskotki? - zadrwił

- Nie błyskotki. Zostawiam ci coś po sobie.  Po prostu chciałbym żebyś to nosił. Cały czas. Sam ją zrobiłem. 

- Przerażasz mnie. 

Podałem mu skórzaną opaskę. Skórzany był tylko pasek, do tego przyczepiony był prostokątny drewniany kształt z wyrytym napisem. 

- Gdy będzie źle? Czego to dotyczy? 

- Wszystkiego. Podobno odgoni zło, ale to pewnie bujdy.

- U mnie nie brakuje złego, ale to wiesz. 

Wiedziałem to bardzo dobrze bo po wypadku to ja wyciągałem go z kłopotów.  Klepnąłem go w ramię. 

- Nie zobaczymy się już poza zakończeniem roku. Będziemy utrzymywać kontakt, ale bardzo rzadko. I tylko my. Kim nic nie może wiedzieć pamiętaj. 

- Jasne.  Trzymaj się bracie.  - uścisnął mnie bratersko.

Pomyślałem tylko, że najgorsze jeszcze przedemną. 

~°°~°°~°°~°°~

- I jak? - spytał wuja po moim wejściu do domu. Mimo mojej niechęci i komentarzy rzucanych w jego stronę nadal się stąd nie wyniósł.

- Myślę, że będzie nosił.

- Teraz jeszcze ta mała musi łyknąć tę bajeczkę o prezencie na odchodne.

- Z nią muszę załatwić to inaczej.  Najpierw musi to dostać, a potem musze odejść. Nie może to być w jednym czasie. - spojrzał na mnie jak na głupka - Jeżeli jej to dam i powiem, że odchodzę to rzuci tym we mnie i to będzie tyle.

- Charakterna -  stwierdził. 

Ja tylko klepnąłem się w czoło bo on był starszy, ale jakby nigdy nie miał dziewczyny. Logiczne, przecież każda by tak zrobiła.

- Ozdobię ją jeszcze tylko, nie dam takiego badziewia przecież.

- Nie chodzi o to, żeby była ładna tylko, żebyśmy wiedzieli gdzie się znajduje on jak i ona.

Chwile NamiętnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz