Od kilku dni wymiotuje całymi dniami i nie mam na nic sił.
Ian ciągle chodzi kolo mnie i się martwi dlatego umówił mnie dzisiaj do lekarza. Dopadła mnie jakaś grypa, zawsze tak reaguje.- Alex zbieraj się jedziemy do lekarza, podwoze cie i pojadę do pracy, a wrócisz taksówką.-powiedział gdy schodziłam na doł.
- wrócę na pieszo daleko nie mam.-posłałam mu uśmiech I założyłam buty.
____
Weszłam do gabinetu doktora i powiedziałam co się dzieje. Zrobił mi kilka badań i kazał poczekać na wyniki poczym wyszedł.
- mam dla pani dobra i zła wiadomość.-uśmiechnął się delikatnie a ja zamarłam.-jest pani w ciąży, w drugim miesiącu.
Świat w tym momencie mi się zawalił, jak ja powiem o tym Ianowi..- a taaa zła? -wyjakałam.
- wyniki nie są najlepsze, jest pani bardzo osłabiona a ciąża jest zagrożona,szanse na urodzenie są małe, musiałaby pani zostać w szpitalu na kilka dni.
Nie wierzę, nie mam nawet czasu by przygotować się psychicznie do rozmowy z ojcem mojego dziecka, a co dopiero na to by spędzić czas w szpitalu.- dobrze, przyjedzie ojciec dziecka i proszę by Pan mu nic nie mówił, poprostu jestem osłabiona.. tylko tyle może wiedzieć.
- skoro pani sobie tego życzy to wporzadku. Proszę za mną, pójdziemy na salę.
____
Dwie godziny później do sali wpadł Ian jak oparzony.
- boże Alex co się dzieje, nic mi się chcieli powiedzieć .. skłamalem ze jesteś moja narzeczona ale już wiedzieli że jestem tylko twoim przyjacielem. To coś poważnego?-mówił zadyszany a w ręce trzymał torbę z moimi ciuchami.
- spokojnie, jestem tylko osłabiona, zostane kilka dni i wrócę do domu.-posłałam mu uśmiech po czym trochę się uspokoił.
___
Po paru dniach Ian odebrał mnie ze szpitala i pojechaliśmy do niego do domu, w którym miałam pełno swoich ciuchów wiec równie dobrze mogłabym tam zamieszkać. I tak spędzam tu całe dnie i noce z nim.
Jedliśmy obiad a ja dalej myślałam jak powiedzieć mu dziecku, nie wiem jak zareaguje.- Tak sobie pomyślałem, że może wyjedziemy na kilka dni żebyś odpoczeła i nabrała siły.-
- jestem w ciąży.- przerwalam mu w połowie zdania i spuściłam głowę.
Słyszałam jak widelec wypadł mu z ręki.- mówisz poważnie?-usłyszałam po chwili.-spojrzalam na niego a w jego oczach zobaczyłam dwie iskierki, cieszył sie. Nie wiedziałam że tak zareaguje.
- Tak mówię poważnie.
Podbiegł, przytulił mnie i zaczął mówić do mojego brzucha.- ile masz miesięcy fasolko moja?-uśmiechał się I głaskał skórę ręką.
- dwa.-odpwiedzialam szybko.
Cieszył się jak dziecko. Ale musiałam mu powiedziec o wynikach ze szpitala.-Alex to dlatego leżałas w szpitalu? Wszystko jest wporzadku?- nie Ian, nic nie jest wporzadku.-rozplakalam się a on mocno mnie przytulił.
- kurwa Alex, co się dzieje mów!-krzyknął zdenerwowany.
- ciąża jest zagrożona, prawdopodobnie nie donoszę jej.. nie urodze ci dziecka.-płakałam jeszcze bardziej, a on wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył na łóżku i zajął miejsce obok mnie gładzac mój brzuch.
- kochanie damy rade wszystko będzie dobrze.
W jego oczach widziałam łzy, mam wrażenie ze go zawiodłam.- ale jak to się stało skoro brałas tabletki?widzisz? To przeznaczenie!.-oznajmił.
- nie wiem jak to się stało, ale się stało i tego nie cofne przepraszam.
- nie masz mnie za co przepraszać, ja-a tego chciałem Alex, naprawdę tego chciałem, z toba.-szepnął.
W sercu poczułam ból, jak coś się stanie nigdy sobie tego nie wybacze, on marzy o potomku, a ja nie wiem czy uda mi się urodzić, lekarz stwierdził że rokowania nie są dobre, ale nie ma sensu trzymać mnie w szpitalu. Musze chodzić regularnie na badania, brać tabletki i uważać na siebie. Zrobie wszystko by dziecko było z nami za 7 miesiący.Nawet nie wiem kiedy usnęłam a Ian razem ze mną.
•••
Dużo dzisiaj dodałam wiec są trochę krótsze.
Jakiekolwiek komamtarzr i gwiazdki dały by mi motywację do dalszego pisania. Jeśli ktoś to czyta to niech zostawi po sobie ślad. :)
CZYTASZ
I hate you asshole!
Romance- Przyjaciele? -zapytał ze smutkiem w oczach.. czego nie zauważyłam w tamtej chwili.. - Przyjaciele. - uśmiechnęłam się delikatnie, a w sercu toczyłam wojnę sama z sobą.. był z Magdalene.. Nie mogłam myśleć o niczym więcej.. Przeczytaj warto. Zawie...