Rozdział 29

32 2 0
                                    

Po zjedzonym śniadaniu które swoją drogą było pyszne, poszłam pod prysznic. Cieszyłam się ze Ian potrafi się zająć Rose i faktycznie bardzo mi pomaga. Po odbębnieniu porannej toalety zeszłam na doł i zabrałam się za ogarnięcie kuchni i pokoju.

- macie ochotę na spacer?-zapytał i posadził małą w foteliku.

- szczerze?jedyne o czym marze to łóżko.-odpowiedziałam nie przerywając sprzątania.

- ok! Da się zrobić.-klasnął w ręce i uśmiechnął się od ucha do ucha.-tylko trzeba wysłać Rose do mojej mamy lub twojej, albo moze Camile się nią zajmie?.-ten natłok słów wyrzucił z siebie z predkoscia światła na co się zaśmiałam.

- Ian, Ian... marzę o łóżku ale nie ma w tych planach Ciebie.

- Ah... no przecież wiem, żartuje słońce.-zabrał mi ścierke, wziął Rose na ręce a mnie pociągnął za sobą. Szliśmy po schodach poczym położył mała na łóżku i podszedł do mnie, chwycił mnie w stylu panny młodej i zaraz wylądowałam kolo córki. Sam też położył się po drugiej stronie.

- no to przepraszam, ale zrujnuje wam te plany. Łóżko w gościnnym nie było super wygodne a w nocy miałem mały problem.-wskazał palcem na swoje bokserki na co tylko wybuchłam śmiechem przypominając sobie wczorajszy wieczór.

Leżeliśmy juz dobre dwie godziny, Rose zasnęła a żadne z nas nie miało zamiaru wstawać. Opowiadał mi różne historie związane z jego praca a od jakiś dwudziestu minut z mojej szafki nocnej zrobił się wibrator.. na początku myślałam że to mój ale gdy spojrzałam na czarny aparat wydający te wkurzające dźwięki wiedziałam że to telefon Iana.

- odbierz do cholery ten telefon, bo naprawdę zaczyna mnie to irytować.
Przewróciłam oczami i opadłam na poduszkę.

- powiedziałem juz ze nie przynosze pracy do domu, niech sobie dzwonią ja nie mam zamiaru odbierać.

- to wyłącz ten telefon.-mówiłam coraz bardziej zdenerwowanym głosem.
Jak prosiłam tak zrobił, wziął telefon z szafki, odblokował urządzenie a moim oczą ukazała się jego tapeta i na niej nasze zdjęcie którego nawet nie pamiętam.

- ładna tapeta.-oznajmiłam i obrucilam się w jego stronę.

- mam ja odkąd odeszłaś.. nigdy jej nie zmieniłem.-uśmiechnął się i tez odwrócił się przodem do mnie. Nasze twarze leżały bardzo blisko siebie i czułam jego oddech na czole. Podniosłam głowę by być na równo z nim, taki cholerny kompleks mniejszości.

- mogę?-zapytał po chwili a ja zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi.

- co możesz?

- czy mogę cię... pocałować?- zaskoczył mnie tym a po chwili odgarnął pasmo włosów które opadło mi na twarz.

Nie wiedziałam co mam mu powiedziec, ale chciałam. Tak bardzo chciałam znów poczuć jego usta na swoich.

- t-taak możesz.-wyjakałam po chwili a jego uśmiech stał się jeszcze większy. W jego oczach widziałam szczęście i miłość.

Zbliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta tak jakby nie był pewien co robi, po chwili znów mnie pocałował tym razem mocniej i odwajemnilam odrazu całusa dając mu większy dostęp.
Całowalismy się namiętnie, jego wargi idealnie pasowały do moich co wiedziałam od naszego pierwszego spotkania.
Kciukiem przejechał po moim policzku, a usta przeniósł na szyję na której składał mokre i czułe pocałunki. Poczułam delikatne pieczenie i zdałam sobie sprawę ze w miejscu w którym zassał moja skórę powstała malinka, nie byłam zła ale też nie za bardzo mi się to podobało, bo prowadziło tylko do jednego.
Odsunelam go od siebie pod pretekstem ze obudzimy Rose która smacznie spała obok nas. Mruknął niezadowolony i opadł na poduszkę, odgarnął ręką moje włosy i z uśmiechem przyjrzał się swojej pracy z której wyraźnie był zadowolony.
Przewróciłam oczami poczym wstałam ale ręką oplotł mój nadgarstek i pociągnął mnie tak ze opadłam na jego tors.

- długo będziesz tak jeszcze udawać, że tego nie chcesz?-mówił patrząc mi prosto w oczy, a usta wyginały się w szczery uśmiech.

- ja nie udaje Ian.. ja poprostu... Poprostu nie możemy, i tak to za daleko zaszło.
Wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam do łazienki. Osunełam się na zimnych kafelkach i rozbeczałam jak Rose gdy ząbkowała. Przecież oczywiste jest to ze tego chciałam, kocham go, zawsze kochałam i pragnę mieć normalną rodzinę.. wiec dlaczego ja się hamuje przed tym? Nie da się uciec od miłości, tej pierwszej i prawdziwej z którą łączy cie teraz już dziecko.

- Alex.. otwórz proszę, przepraszam.-powiedział smutnym głosem. Podniosłam się, opłukałam twarz pod woda i otworzyłam drzwi.
Odrazu przytulił mnie do siebie najmocniej jak tylko potrafił.

- nie płacz proszę, każda twoja łza mnie rani.. kocham was Alex i to się nigdy nie zmieni.

- nienawidzę Cię..-szepnełam ledwo slyszalnie na co cały się spiął.-nienawidzę Cię za to.. że tak bardzo Cię kocham.
Odsunął mnie od siebie i popatrząc prosto w moje oczy, przeniósł dłoń na mój policzek głaszcząc go i ścierając łzy.

- dam ci czas.. na twoją szanse warto czekać.. tak jak na słowa ktore przed chwila padly z twoich ust.-ucalował mnie w policzek i pociągnął w stronę kuchni.- a teraz siadaj zrobie jakiś obiad i będę uciekać, wtedy możesz odpoczywać.

- mógłbyś jeszcze dzisiaj zostać?-zapytałam ze spuszczona głową.

- nie chce ci się narzucać Alex, wystarczy że już wczoraj mnie przenocowałaś.

- proszę.-podeszłam do niego poczym wspiełam się na palcach i złożyłam delikatny pocałunek w kącikach jego ust.

- dobrze zostane.-westchnął i przytulił mocno do swojej klatki. Słyszałam bicie jego serca i tak doskonale zapamiętałam jego rytm.

•••

Do później.

I hate you asshole!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz