Rozdział 16 ~ Przekręt

45 3 0
                                    

Rozdział16

Przekręt

~Tsuneari Nakade~

Staję przed oknem, starając się dostrzec swoje odbicie. Niepewną dłonią poprawiam luźno (i krzywo) zawiązany czarny krawat. Wzdycham.

Czarne, rurkowate jeansy, markowe adidasy, naddarta biała koszula i ten cholery krawat. Cały zestaw jest na mnie lekko za duży i wyglądam jak...

- Jakaś francuska kaczka - mówię cicho, wzdrygając się na barwę swojego głosu. Od tak dawna nie słyszałem swojego głosu. Przejeżdżam dłonią po ułożonych włosach, mierzwiąc je. Znów sterczą naturalnie na wszystkie strony. Usiłuję je przylizać.

Siedzę tutaj ponad miesiąc i w końcu coś zaczęło się dziać. Zerkam na zegarek. Mam jakieś 20min na dotarcie. Poprawiam po raz ostatni krawacik, by choć trochę naturalnie leżał. Sięgając po broń, zastanawiam się przez moment. W końcu decyduję się na ciężki, niewygodny miecz Gihei'a. Ciąży mi w dłoni, przypominając o karygodnym czynie.

Cała misja ochrzczona została jako ''Ztrollujmy Jishin''. Innymi słowy, myląca. Według naszego szpiega Jishin miało pozyskiwać sojusznika w Okayamie. Do ustalenia informacji wysłali kogoś bardziej zaufanego - Gihei'a. Moim zadaniem było tylko ''unieszkodliwienie go" i pokrzyżowanie traktatu. Łatwizna.

Ta, łatwizna. Niech cię szlag, Fumiya.

Od miesiąca siedzę w mieszkaniu tego dziada, czekając aż wrócił. A teraz idę w jego niedopasowanych ciuchach do jakiejś organizacji skrytobójców, której nazwy nawet nie pamiętam, jeszcze licząc, że nie wiedzą jak wygląda posłaniec. Kto jest takim wariatem żeby to zrobić?

No tak. Ja.

Wczoraj wieczorem spotkaliśmy się przypadkiem. Wracałem ze sklepu, z zakupami, kiedy zobaczyłem zapalone światło. Wbiegłem po schodach licząc na otwarte drzwi. Skorzystanie z elementu zaskoczenia było wygodne.

W istocie drzwi nie były zamknięte na klucz. Mężczyzna chodził po mieszkaniu, z wściekłością w oczach. W sumie to mu się nie dziwiłem. Obaj sięgnęliśmy po broń w tym samym czasie. Zaatakowałem pierwszy, ale Gihei nie był idiotą. Sparował mój cios, a nieprzyjemny odgłos stali uderzanej o stal poniósł się na klatkę schodową. Przez głowę przeszło mi to samo co facetowi, ale on skorzystał z tego ułamka sekundy i wyminął mnie, zbiegając ze schodów. Zakląłem pod nosem, zeskakując na półpiętro. Jeśli wybiegnie na ulicę to koniec.

Wielkim szczęściem okazało się, że młody mężczyzna, mojego wzrostu, nie należał do szybkich, więc dogoniłem go na rogu ulicy. Nasze miecze znowu się skrzyżowały. Zaczęliśmy się siłować, mierząc się wzrokiem.

Zaczynałem rozumieć dlaczego akurat mnie wysłano. To nie były umiejętności. To był wygląd.

Mimo iż Gihei miał jakieś 24 lata, miał młodzieńczą twarz. Moja mimo wszystko była delikatniejsza, ale mógł uchodzić za mojego starszego brata. Mieliśmy identyczne ciemno-brązowe oczy i włosy w podobnym odcieniu. Jego jednak były ułożone.

Kiedy Gihei rozpoznał mnie, na jego wściekłą twarz wpełzł protekcjonalny uśmieszek. Odskoczyliśmy od siebie, a on przeciął powietrze mieczem. Zaczęła się bardziej dynamiczna walka.

- Poddaj się, a nie będę musiał cię zabijać. - rzuciłem wtedy. Mężczyzna mimo iż był silny, nie był wstanie dorównać mojemu instynktowi. Zbyt wiele lat minęło bym nie dawał sobie rady w walce jeden na jednego.

- Widzę, że Kaminari wypowiada nam wojnę, co, Nakade? - Gihei zignorował moje pytanie. Nadal się przy tym uśmiechał. Czas mu zetrzeć ten uśmiech mordy. Zacisnąłem mocniej dłoń na rękojeści i wbrew jego przewidywaniom, ostrze poszło prosto, nie z boku. Zdążył się uchylić, lecz po jego policzku pociekła krew. Zawahał się przy kolejnym ciosie, dając mi idealną okazję by go przewrócić. Skrzywiłem się na trzask żeber, kiedy podeszwa mojego buta uderzyła w jego pierś.

Krwawa Truskawka ~ Prolog MorderczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz