Rozdział 41

43 4 0
                                    

Rozdział 41

Czas zatrzymał się. Nie byłam w stanie nawet się podnieść, leżałam na śniegu oddychając spazmatycznie. Igarashi stał obok mnie, ale całą uwagę skupił na chłopaku stojącym kilka metrów przed nami.

Tsuneari stał do nas bokiem, nadal trzymając ramię wyciągnięte przed siebie, jakby dopiero co brał zamach. Opuścił je powoli, kładąc dłoń na rękojeści miecza. Nie spuszczał przy tym oczu z wroga. Chłopak miał napięte wszystkie mięśnie, gotowy do natychmiastowego ataku.

Wszystko zamilkło. Nawet dogasające zgliszcza pobliskiej świątyni wydawały się być martwe. Przełknęłam ciężko ślinę, wbijając spojrzenie w Tsuneariego.

Błagam cię, nie walcz z nim.

- Ohoho... - zawołał po chwili Igarashi, pstrykając palcami. - Tego to się nie spodziewałem. - uśmiechnął się z zadowoleniem.

Tsuneari zacisnął dłoń na rękojeści. Wyczułam, że specjalnie nie przerywa kontaktu wzrokowego z zabójcą, by spojrzeć na mnie. Nie chce, by Igarashi przypomniał sobie o moim istnieniu. Chłopak wyciągnął miecz płynnym ruchem, ale mężczyzna wydawał się tego nie zauważyć.

- Kiedy to się ostatnim razem widzieliśmy, Tsuneari Nakade? - posłał mu kpiący uśmieszek. - Trzy lata temu na wojnie? A nie, przepraszam, wtedy stchórzyłeś. - uniósł wyzywająco podbródek, gdy brązowowłosy zacisnął zęby. - Czyli jakieś 6 lat temu, gdy twój towarzysz stracił oko?

Tsuneari wypuścił ze świstem powietrze. Widziałam, że bije się z myślami, jednak nie miałam pojęcia o co im chodziło. Nie znam ich przeszłości. Chłopak posłał mordercze spojrzenie ciemnobrązowych oczu, w których pojawił się ognik.

- Nie bierz tego do siebie, ale mam cię zabić.

Ruszyli na siebie w gwałtownym zrywie. Moje serce stanęło przy pierwszym brzęku stali, ale Tsu sparował bez problemu cięcie Igarashiego. Z chwilową fascynacją dostrzegłam, że walczą na równi.

Podniosłam się chwieje, starając się nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi i poszłam po mój miecz. Wolałam nie sprawdzać ile czasu Tsu da radę walczyć z Żywą Śmiercią jak równy z równym. Muszę coś wymyślić.

Obejrzałam się z przestrachem przez ramię, gdy usłyszałam zduszony jęk chłopaka. Dostrzegłam tylko jak pada na plecy, a miecz Igarashiego spada na niego w zawrotnym tempie. Błyskawicznie rzuciłam się w ich kierunku, ale Tsu zdążył ponownie stanąć na nogi, nim broń w ogóle zdołała dotrzeć do celu.

- Wiesz, młody, denerwuje mnie tylko jeden fakt... - westchnął Igarashi, parując ciosy. Starał się przybrać znudzony wyraz twarzy, jednak musiał skupić się na cięciach Tsuneariego. - To, że mnie znalazłeś.

- Jakbyś nie zostawał w takich melodramatycznych miejscach, byłoby trudniej... - prychnął Tsu, uśmiechając się szelmowsko. Cofnął się o kilka kroków, by osłabić serię szybkich pchnięć.

Wzięłam głęboki oddech, odpędzając mroczki przed oczami i ból. Ledwo utrzymywałam się na nogach, mimo że nie straciłam dużo krwi. Poprawiłam chwyt na broni, zmuszając się do jeszcze chwili walki. Zrobiłam jeden bezszelestny krok w stronę odwróconego Igarashiego. I jeszcze jeden. I jeszcze jeden.

Tsuneari błyskawicznie ugiął jedno kolano, przygotowując się na spadające górne cięcie, ale drgnął, zauważając coś. Wyprostował się, gwałtownie odskakując od zabójcy, lecz ostrze, które pojawiło się w jego drugiej, wolnej ręce błysnęło groźnie.

Spojrzał na mnie z przestrachem. Wiedział, że nie uniknie tego, ale nie bał się o siebie, tylko o mnie.

- Ichigo, uważaj! - krzyknął, po czym zaklął, kiedy drobne ostrze rozorało mu ramię.

Krwawa Truskawka ~ Prolog MorderczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz