Rozdział 38

49 4 0
                                    

Rozdział38

Nie pamiętałam praktycznie niczego z tego szaleńczego biegu. Stawiałam tylko nogę za nogą, krok za krok, cały czas przed siebie, coraz szybciej i szybciej.

Czułam, że wpatruję się w plecy Ayako, która biegła daleko przede mną.

Ona zawsze była taka szybka? - moje myśli ledwo przebiły się przez szum krwi. Krążyła we mnie przenikliwie, choć byłam pewna, że moje serce stanęło.

Pustka.

Przerażenie.

A potem ból.

Osunęłam się na kolana, zostając w bramach organizacji. Zaczerpnęłam gwałtownie powietrze, ale nie poczułam go w płucach.

Boli. Tak bardzo boli.

Dotknęłam dłonią swojej szyi, nie mogąc zrozumieć skąd wydobywa się źródło cierpienia. Smagnięcie moich palców było niczym dotyk kostki lodu. Wydusiłam stłumione westchnienie, a moja dłoń spoczęła w miejscu serca, zaciskając się powoli i mocno w pięść, mnąc nadaremno kurtkę. Jakby miało to coś zmienić.

Kiedy Tsuneari mnie dogonił, nadal wpatrywałam się w biegnącą daleko przede mną Ayako.

Jeśli ktoś zapytałby się mnie o najboleśniejszą rozpacz jaką widziałam, przywołałabym w pamięci obraz biegnącej Ayako.

Z lewego skrzydła budynku nie zostało praktycznie nic, oprócz wielkiej wyrwy i sterty gruzu przykrywającej dwa zawalone piętra. Oraz dym i przygasający ogień.

- Taki!!! - wrzasnął chłopak i popędził w nagłym zrywie za Ayako.

Czemu krzyczysz, Tsu? Przecież to nic nie da.

Podniosłam się chwiejnie na nogi, nadal patrząc się tępo przed siebie. Postawiłam jeden krok. Potem jeszcze jeden. Szłam bezsensownie w stronę gruzów, a z każdą kolejną sekundą coraz bardziej pragnęłam, by to wszystko okazało się jedynie koszmarem.

Zobaczyłam Tsuneariego stojącego w połowie urwanego korytarza. Jego ręce zwisały bezładnie, a on po prostu wpatrywał się z szczątki budynku. Stanęłam obok niego, również się tylko przyglądając.

- No ruszcie się! - wrzasnęła dziewczyna, odwracając się do nas. Odrzuciła jedną z cegieł. - Szybciej! Musimy ich wyciągnąć! - jej wrzask przeszedł w piskliwy szept, a w kącikach oczy pojawiły się łzy. - Tsuneari! Ichigo! - spojrzała na nas rozpaczliwie.

A myśmy po prostu tam stali. Nie widząc żadnej reakcji po twarzy Ayako przepłynęła panika. Dziewczyna odwróciła się i odrzuciła kolejną cegłę. A potem kolejną i kolejną. Jej ramiona drżały, nie mogąc wytrzymać ciężaru, ale cały czas przekopywała się dalej, jakby to była jedyna rzecz utrzymująca ją przy życiu.

- Ayako... - głos Tsuneariego drżał. Spojrzałam na niego pusto. Widać było, że powstrzymuje płacz, a dłonie zacisnął w pięści. - Przestań... Błagam... Przestań...

Dziewczyna jakby go nie słyszała, pogrążona w rozpaczy. Spojrzałam na nią pusto, chciałam coś do niej powiedzieć, ale z moich ust nie wydobyły się żadne słowa. Może do mnie też nie docierała prawda. Może chciałam by wydarzył się cud.

- Taki! - wykrzyknęła piskliwie, z niedowierzaniem. Odgarnęła resztką sił ogromny kawał ściany i upadła na kolana, cała drżąc. - Taki! - wyciągnęła rękę przed siebie, wpatrując się z radością w punkt przed siebie.

Nie zrozumiałam od razu.

Tsuneari zareagował szybciej. Rzucił się na dziewczynę i mocno przytrzymując w pasie, odciągnął jak najdalej. Ayako po chwili osłupienia, zaczęła się mu wyrywać, okładając jego ramiona pięściami i kopiąc go z całych sił. A on jej nie puszczał, przygarniając ją bliżej siebie.

Krwawa Truskawka ~ Prolog MorderczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz