Rozdział 39

36 4 0
                                    

Rozdział 39

Chłopak schodził po schodach jak najdelikatniej, starając się za bardzo nie trzęść dziewczyną. Kiedy potknął się i prawie spadł, spojrzał z przestrachem na Ayako. Dziewczyna nawet nie drgnęła, wpatrując się pustym wzrokiem przed siebie. Tsuneari wziął głęboki wdech i poniósł ją dalej. Czuł, że jedyne co teraz może pomóc Ayako to czas.

Drzwi do gabinetu lekarza były uchylone, więc Tsuneari otworzył je stopą, zaglądając ze spokojnym zaciekawieniem do środka. Ryutaro biegał w te i we w te, rozczochrany i wyraźnie zestresowany. Rzucił się w kierunku regału zawalonego różnymi papierami i tylko w sobie wiadomy sposób chwycił od razu jakiś segregator, przekartkował go szybko. Kiwnął do siebie głową, podbiegł do zawalonego biurka i naskrobał coś na kartce, po czym zaczął otwierać po kolei kilka szuflad. Nim jednak znalazł czego szukał, spojrzał gwałtownie w stronę drzwi i wzdrygnął się.

- Jasny gwint, dostanę kiedyś przez ciebie zawału... - jęknął, przyglądając się chłopakowi, szukając automatycznie jakichś obrażeń. Po sekundzie przeniósł wzrok na Ayako i gwałtownie zbladł. - O nie.

Tsuneari spojrzał mu krótko w oczy i posadził dziewczynę na klozetce. Ayako nawet nie drgnęła, zostając we wcześniejszej pozycji. Chłopak otworzył usta, ale z jego gardła nie wydobyło się żadne słowo. Zacisnął mocno zęby i odciągnął Ryutaro w przeciwległy kąt pokoju.

- O mój Boże, o mój Boże... - powtarzał w szoku medyk. - Słyszałem wybuch, ale Fumiya powiedział, że mam zostać na wypadek, gdyby potrzeba było lekarza. - wytłumaczył szybko, wplatając palce we włosy. - O mój Boże... Błagam powiedz, że to nie on...

W odpowiedzi Tsuneari zwinął dłonie w pięści, odwracając wzrok.

Ryutaro tak dobrze znając przyjaciela zrozumiał od razu. Jego dłoń wypuściła orzechowe włosy i zakryła na chwilę oczy. Lekarz przygryzał przez moment wargę, ale po chwili uśmiechnął się smutno i odsłonił twarz.

- Tsuneari. - powiedział kojąco, kładąc chłopakowi dłoń na ramieniu. - Uspokój się. Wszystko jakoś się ułoży. - potrząsnął nim lekko.

Brązowowłosy spojrzał na niego z powątpiewaniem, ale skinął delikatnie głową. Posyłał zmartwione spojrzenia w kierunku Ayako, która siedziała w bezruchu, wpatrując się w przestrzeń. Ryutaro pobiegł wzrokiem w jej kierunku i poczuł ukłucie w sercu. Widzieć tą żywą i wygadaną dziewczynę w takim stanie było bolesne.

Widząc milczące rozdarcie Tsuneariego, położył drugą dłoń na jego ramieniu, obracając chłopaka do siebie, zmuszając by ten w końcu na niego spojrzał.

- Nic jej się nie stanie, Tsuneari. - powiedział powoli Ryutaro. - Zostanie tutaj, nie pozwolę jej w takim stanie walczyć. Jasne? Wszystko będzie dobrze...

- Nie będzie. - przerwał mu szorstko, odzywając się po raz pierwszy od wejścia do gabinetu.

- Tsuneari... - zaczął lekarz jeszcze raz, ale urwał i spojrzał na przyjaciela pytająco. - A gdzie Ichigo?

Tsuneari drgnął słysząc jej imię i spojrzał ze zdziwieniem na Ryutaro.

- Poszła walczyć. Zaraz do niej idę. - odpowiedział krótko.

Nastała martwa cisza.

- Dokładnie tak powiedziała? - spytał po chwili milczenia.

- Tak... Ale, Ryu, o co ci...

- Myślisz, że ona tam jest? Że walczy gdzieś między naszymi? - lekarz spojrzał na niego zatroskanym wzrokiem, starając się by chłopak sam to zrozumiał. - Że zostawiłaby teraz Ayako samą, gdyby nie zamierzała zrobić czegoś naprawdę szalonego...?

Krwawa Truskawka ~ Prolog MorderczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz