Rozdział 26 ~ Pokój zostaje naruszony

37 3 0
                                    

Rozdział 26

Pokój zostaje naruszony

Kiedy wkroczyliśmy na główną ulicę Akihabary dochodziła ósma rano. Po dwukrotnym zwijaniu się z metra z powodu kanarów, trafiliśmy na miejsce. Wiedziałam, że będzie dużo ludzi, jednak liczyłam na mniejszy tłum z powodu w miarę wczesnej godziny. Niestety, ludzie kłębili się wszędzie, pogrążeni w szale przedświątecznych zakupów, robionych na ostatnią chwilę.

Nadal nie zapytałam Takiego dlaczego sam nie mógł pójść po ten prezent. Nawet nie wiedziałam, co on chce jej kupić. Pozwoliłam się prowadzić przyjacielowi, który wymijał każdego bez żadnych problemów. Najwyraźniej miał wprawę.

Cicho gwizdnęłam, kiedy zobaczyłam szyld sklepu z biżuterią, do którego skierował kroki.

- No nieźle. - zaśmiałam się.

- Oj, zamknij się... - burknął w odpowiedzi, a czubki jego uszu się zaczerwieniły. Pacnęłam go przyjacielsko w plecy.

Od razu skierował kroki w róg sklepu, doskonale wiedząc, gdzie znajduje się wybrany prezent, nawet pomimo zaparowanych szkieł. Kiedy doszliśmy do stoiska z kamieniami zodiakalnymi, zatrzymał się i przeczyścił szkła.

- To ten malachit. - mruknął, unikając mojego wzroku. Jakby ta podpowiedź miała cokolwiek mi dać. Nie jestem geologiem, by rozróżniać kamienie.

Mimo to kucnęłam, wodząc granatowymi oczyma po naszyjnikach. Zastanowiłam się przez chwilę, jaki znak zodiaku ma Ayako. Chyba Koziorożec. Nadal nic mi to nie dało.

Taki westchnął cicho i przyklęknął koło mnie, biorąc w dłoń jeden z naszyjników. Obrócił go w palcach, jakby chciał sprawdzić, że to nie podróbka i wręczył delikatnie w dłonie. Przewiesiłam go swobodnie przez dłoń, by znajdował się w powietrzu. Oczy zabłysnęły mi gdy zobaczyłam malachit w całej okazałości.

Kamień nie był duży. Był raczej okrągły, z góry miał złotą zawieszkę, w kształcie liści. Wydawał się być jakimś cudownym owocem. Jego ciemnozielona barwa wręcz hipnotyzowała. Uśmiechnęłam się na myśl, jak Ayako może w nim pięknie wyglądać.

- Malachit według astrologii oczyszcza i otwiera wszystkie czakry, przynosi równowagę oraz harmonię, dodaje siły i.... - tu zawahał się, znów się lekko czerwieniąc. Odwrócił wzrok i wymamrotał: - I otwiera serce na wielką miłość.

Zagwizdałam.

- Ichigo!

- No co? - zaśmiałam się. - Chodziło mi tylko o to, że jesteś znawcą. O nic więcej.

- Tsa, na pewno.

Zaśmiałam się ponownie.

- No więc?

- Słucham? - chłopak nie zrozumiał o co mi chodziło.

- Dlaczego nie mogłeś sam go kupić?

- No wiesz... - zaczął. - Nie wiedziałem, czy to dobry pomysł, no i... tak głupio iść do jubilerskiego samemu...

Parsknęłam, klepiąc go po ramieniu. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, zaciągnęłam go do kasy. Kiedy wręczał pieniądze kasjerce, popatrzył się na mnie z wdzięcznością. Wystawiłam kciuk do góry.

Zapatrzyłam się w jedną z wystaw, a szczególnie w przypinkę. Wykonana cała ze srebra, wysadzana rubinami i białymi kryształami Swarovskiego. Przedstawiała soczysto-czerwoną truskawkę. Nim jednak zdążyłam sprawdzić jej cenę, usłyszałam koszt malachitu. Zakrztusiłam się śliną.

Krwawa Truskawka ~ Prolog MorderczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz