Rozdział 18 ~ Impuls

58 4 0
                                    

- Wiesz, co, Jun... - zachlipał Koichi do przyjaciela. - Miyako i Miyoko nie mogą z nami
tworzyć zespołu... - zawył, przechylając się do tyłu. Jun tylko westchnął.

Koichi siedział na jego łóżku po turecku, jeszcze w piżamie. On sam był tylko w szortach, w których zazwyczaj śpi, również siedząc na łóżku i opierając o ścianę. Jego niebieskie oczy, na wpół otwarte, obserwowały ze znudzeniem i lekkim podirytowaniem przyjaciela.

Ledwo minęła 5 rano, gdy z głębokiego snu wyrwał go łomot zza drzwi. Wywlókł się z ociąganiem z ciepłego łóżka i poczłapał do wejścia. Nie był zbytnio zdziwiony wczesną porą odwiedzin. Po naradzie bojowej cud, że w ogóle dało się spać.

Wiadomością, że bliźniaczki zgrupują się z kimś innym, nie był również zaskoczony. Po zebraniu, gdy wszyscy zaczęli się automatycznie grupować w zespoły 4-osobowe, Koichi podbiegł bardzo szczęśliwy do Miyako. Nim Jun zdążył podobnie uczyć, Meiji go powstrzymał.

- Prosiłbym o wzięcie tego na logikę chociaż ciebie. - rzucił, posyłając wymowne spojrzenie w stronę brązowowłosego. Strasznie nieporadnie gadał z dziewczyną, która miała niestety wymalowaną odmowę na twarzy.

- Ale ja jeszcze nic... - zaczął blondyn usprawiedliwiająco. Meiji wzruszył ramionami, klepiąc go po ramieniu.

- Mamy ogarnąć się po 4 osoby, nie po 5, to po primo. Po drugie, waszą czwórkę za bardzo ciągnie do siebie, dzieciaki - ostatnie słowo wyraźnie podkreślił, a nim zdążył kontynuować, Jun mruknął pod nosem.

- Aż taki stary jeszcze nie jesteś.

Meiji puścił to mimo uszu i kontynuował swój wywód dalej.

-... a teraz potrzeba nam całkowitego skupienia. I po ostatnie i najważniejsze. - Meiji posłał mu poważnie spojrzenie. - Bezpieczeństwo sióstr. Nie pomyślałeś, że są od nas znacznie słabsze, co? Lub, że dostaniemy raczej specjalne misje? I, że to nas będą chcieli najpierw pozabijać?

Blondyn milczał, spuszczając oczy. Analizował chwilę informacje, choć i tak od razu się z nimi zgodził. Kiedy chodziło o logiczne myślenie, czarnowłosego nie wolno było podważać, bo zazwyczaj kończyło się to źle.

Jun westchnął, osuwając się w głąb łóżka. Oczy same mu się zamykały. W normalnych sytuacjach dużo sypiał, a pod wpływem stresu umiał przespać jakieś 20 godzin. Koichi posłał mu załamane spojrzenie.

- Jun, w ogóle nie jest ci tego żal! - rzucił oskarżająco. Chłopak starał się głośno nie westchnąć i starał się wymyśleć jakąś mądrą odpowiedź. Niestety to nie było jego mocną stroną. Od dziecka był tym od siły, mimo, że był najmłodszy. On był rękami i nogami, Koichi zmysłami, a Meiji mózgiem. Od kiedy tylko zaczęli się przyjaźnić. A na takiej malutkiej wyspie, która była ich domem trudno wybrzydzać.

Była. Jun westchnął na głos, a nim Koichi mógł to opacznie zrozumieć, powtórzył słowa Meijiego przyjacielowi. Po skończonym wywodzie, brązowowłosy zaczął się śmiać.

- Nie powtarzaj jego słów, durniu! - krzyknął, tłumiąc napad śmiechu. - Normalnie w mojej głowie odezwał się jego głos! Ahahahahahah!!!

Blondyn wzniósł oczy ku niebu (czy tam sufitowi), ale po kuksańcu dołączył do śmiechu. Przy okazji oddał starszemu koledze za uderzenie, poduszką w twarz. Śmiech zabójcy w pewnym momencie ucichł, a wyraz jego twarzy spoważniał. Jun też przestał się śmiać, czekając na to co powie tamten.

- To nie tak, że nie wiedziałem o tych... negatywach, tylko... po prostu... - przerwał na moment, szukając słów. Opadł na plecy, zasłaniając twarz ramieniem. - Po prostu wolałbym sam je chronić.

Krwawa Truskawka ~ Prolog MorderczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz