Rozdział 34

492 39 6
                                    

previously

Już wiedziałam co mnie czeka. Sam wytrącił mi tace z rąk a potem zadał pierwszy cios wymierzony w moją twarz. Za tym ciosem potoczyła się lawina.

Bomba eksplodowała.

******

Około połowy więźniów wstało od stołu i w mrugnięciu oka znalazło się obok mnie. Jednocześnie strażnicy podnieśli alarm, a James próbował się do mnie dostać poprzez morze szarych kombinezonów. Po ciosie, który zadał mi Sam kręciło mi się w głowie i nie za bardzo wiedziałam, co się wokół mnie dzieje. Ktoś mnie odepchnął od centrum zamieszania przez co zobaczyłam, że większość strażników już siłuje się z więźniami, którzy podnieśli się od stołów. Zauważyłam też, że to tylko wyobraźnia płatała mi figle, gdyż - w rzeczywistości - okazało się, że to było tylko około trzydziestu więźniów. Także nie umknęło mojej uwadze, iż reszta skazanych została wyprowadzona ze stołówki.

Dotarło do mnie, że od centrum tego wszystkiego odepchnął mnie James. Właśnie bił się jednocześnie z Samem i Ashem. I szczerze mówiąc nie wyglądało to dobrze. James zdecydowanie przegrywał tą walkę. Kiedy rzuciłam się ku niemu, by uratować go przed mężczyznami, poznałam, że to oni. Gdy byłam już blisko, jeden ze strażników złapał mnie za nadgarstki i przycisnął mnie do swojej piersi tym samym mnie unieruchamiając.

Dlaczego nikt nic nie robił?!

Strażnicy uporali się już ze wszystkimi buntownikami, a teraz tak tylko stali i obserwowali rozgrywającą się przed nimi scenę. Zauważyłam, że nawet zaczęli robić zakłady kto wygra!

On tam umierał na moich oczach!

Kopałam, wrzeszczałam i błagałam ale nie dawało to żadnego efektu. Ash i Sam dalej go katowali. On naprawdę starał się bronić ale oni mieli przewagę. Zabijało mnie to, że nie mogłam mu pomóc. Mogłam tylko patrzeć. 

I właśnie w tym beznadziejnym momencie zdałam sobie sprawę jak bardzo głupia byłam. Ten facet wycierpiał dla mnie tyle, ile jeszcze nikt w moim życiu. Zrobił dla mnie o wiele więcej niż moja rodzina. Ten skazany był tak wyjątkowy. Za każdym razem mnie bronił, a ja odpłacałam się mu krzywdą.

W tym beznadziejnym momencie zdałam sobie sprawę, że kocham tego mężczyznę.

Kiedy James naprawdę był już na skraju świadomości, strażnicy wreszcie przerwali ten horror, odciągając od siebie tych trzech.

Nie pozwolili mi do niego podejść. Zabrali mnie i wrzucili jak psa do mojej celi. Z trudem podniosłam się z podłogi i rzuciłam się na łóżko, twarzą do poduszki. Zastanawiało mnie to jak oni dostali się do więzienia i zwerbowali nowych żołnierzy.

Oni to nielegalna rządowa organizacja, która zajmuję się mordowaniem ludzi, których zleci "góra". Chyba nikt oprócz samej "góry" nie wiedział kto zleca te wszystkie zabójstwa i dlaczego.

Ja do tego dotarłam wspinając się po trupach.

Byłam zdeterminowana, bo pragnienie zemsty ogarnęło mnie całą. Oni działali w następujący sposób: Werbowali ludzi, którzy wyrażali chęć wstąpienia do ich organizacji obiecując rożne, potrzebne tym ludziom rzeczy. Potem zabierali cię na "testy sprawnościowe". Mogę was zapewnić, że to nie były żadne "testy". Ludzie wchodzili do białej sali, w której znajdowało się tylko równie białe łóżko i stojący obok niego człowiek w równie białym kitlu. Zwerbowany kładł się na łóżko, a biały kitel go usypiał mówiąc, że będzie wykonywał zwykłe badania.

Budząc się nie byłeś już sobą. "Lekarz" wcale nie robił zwerbowanemu badań. Przeprowadzał operację na otwartym mózgu. Wszczepiał tam specjalnie opracowany prze ich naukowców chip, który powodował, że zwerbowany musiał wykonywać rozkazy człowieka, który siedział na samej "górze". Zachowywali swoją osobowość i charakter ale jeśli padał rozkaz "z góry" musieli go wykonać. To było okrutne i nieludzkie.

Kazać ludziom mordować innych ludzi! Czasem nawet własną rodzinę...

Skąd to wszystko wiem? ..... No właśnie....

Miałam dość ich rządów i tych wszystkich tajemnic oraz cierpień.

Czas opowiedzieć moją historię.

By marzycielka543

XXX

WOW! 634 słów! Jestem z siebie autentycznie dumna. Jak zauważyliście niestety powoli kończymy tą piękną opowieść. Myślę, że nie będzie więcej niż 50 rozdziałów. Trudno mi będzie żegnać się z tą opowieścią bo bardzo się przywiązałam. No cóż ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. W każdym razie... Do następnego!

XOXO

WięzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz