Rozdział IV

65 10 4
                                    

Potrafiłam przespać całe dnie, nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić z łóżka, tym bardziej nie było mowy o wychodzeniu z domu. Mijały tygodnie. Mama zapisała mnie na terapię, na szczęście nie musiałam wychodzić bo terapeutka przychodziła do mnie, raz w tygodniu. Leczenie przynosiło efekty i w końcu zaczęło się poprawiać. Od tamtego dnia, ani razu nie spojrzałam w jego okna.Owszem, myślałam o tym co się wydarzyło, bardzo mnie to zabolało. Czułam, jak moje serce pustoszeje z emocji. Mimo, że tak bardzo mnie zranił, ja nadal go kochałam. Można powiedzieć, że również nienawidziłam.Często gubiłam się w swoich odczuciach.  Ale jedno było pewne...nie było go teraz obok.Być może nie było go też kiedyś i zapewne nie będzie w przyszłości. Być może to wszystko co mówił i robił, było kłamstwem.Wiedziałam też, że muszę wziąć się w garść. Miałam wokół rodzinę, która mnie kochała, nie mogłam się poddać. Musiałam żyć z tym dalej, choć bywało niewyobrażalnie trudno...

*
 Pierwsze wyjście z domu było pełne strachu, strachu przed tym co miałam zobaczyć, choć doskonale wiedziałam co ukarze mi się po otworzeniu drzwi. Wychodząc, musiałam zmierzyć się z widokiem, którego unikałam jak ognia.Wszystko wyglądało tak samo. Słońce wciąż świeciło z tą samą mocą, trawa ostrzyżona była równo- jak zwykle, a okna zasłonięte były ciemnymi firankami..Nic się nie zmieniło, skorupa została nienaruszona, ale co z resztą?  Wszystko to, co  sprawiało, że niebo było tu na ziemi, przy nim, gdzieś wyparowało.Teraz to niebo zniknęło, stało się tylko obłokiem. Kiedy już ujrzałam dom i brak samochodu, zrozumiałam, że to już nie należy do mojego życia, że nieba nie ma. Każdy dzień przypominał mi o wszystkim, przecież wystarczyło wyjrzeć przez okno. 

 W końcu jednak zaczęłam w miarę normalnie funkcjonować, starałam się uczęszczać do szkoły. Przez pierwsze dni rozglądałam się, miałam nadzieję, że nie uda mi się wpaść na Austin'a.. Czułam się jak zabawka, która mu się znudziła i zwyczajnie ją wyrzucił, bałam się samej możliwości spotkania go. Tak jak myślałam- prawdopodobnie się przepisał.Gdy wychodziłam rankami do szkoły, pod jego domem nie było już samochodu. Widywałam jednak jego rodziców. Był dorosły, miał dosyć mieszkania z nimi. Pewnie się wyprowadził.

*

 Zbliżały się egzaminy końcowe, więc nauki było naprawdę sporo, musiałam jeszcze nadrobić zaległości.To wystarczająco zajmowało mój umysł. Powróciłam do rutyny, przygotowania do egzaminów szły pełną parą. W końcu czułam, że wracam do życia. Zrezygnowałam z terapii, bo naprawdę czułam się już w porządku. Po powrocie do domu, nie zajmowałam się leżeniem. Zaczęłam czytać książki, wciągnęło mnie też życie rodzinne. Wszystko szło w dobrą stronę.. Cieszyło mnie to.

Kiedy się obudziłam, na zegarku widniała już godzina 10:20.. Nikt mnie nie budził, więc mogłam spokojnie skorzystać i wyspać się. Postanowiłam jednak, że wstanę. Posłałam łóżko i udałam się do łazienki. Przebrałam się w uszykowane przez siebie ubrania, przeczesałam włosy szczotką i zeszłam na dół. Tam czekała już na mnie mama z  szerokim uśmiechem na twarzy. Od samego progu mojego pokoju prowadził mnie do niej zapach smażonych naleśników.

-Hej mamo- posłałam jej równie szeroki uśmiech co ona mi przed chwilą.

-Dzień dobry słońce, jak się spało?- spytała przyjaźnie, a ja w tym czasie usiadłam przy stole jadalnym wyczekując na śniadanie.

-Wspaniale, nie pamiętam kiedy ostatnio się tak wyspałam.

-Cieszę się- odpowiedziała z pełnym entuzjazmem.

W tym momencie dostałam swoją porcję naleśników z jabłkami, które tak bardzo lubiłam. Mama robiła wszystko, żebym czuła się jak najlepiej i naprawdę cudownie jej to wychodziło.Kiedy ja smakowałam jej wypieków, ona znów zaczęła rozmowę:

-Pójdziesz do sklepu i kupisz mi kilka brakujących składników. Nie uznaje odmowy, przewietrzysz się- właśnie teraz podeszła i ucałowała skromnie mój policzek. Nie miałam wyjścia, musiałam pójść. W sumie to dobrze..

-Dobrze mamo, więc pójdę na górę się przebrać, a ty zrób listę.

Po 5 minutach znów byłam na dole, mama podarowała mi kartkę z listą produktów, więc wsunęłam na nogi swoje ulubione trampki i chwyciłam za klamkę. Nie zwracałam już uwagi na puste okna w pokoju Austin'a. Już nie.

***

Byłam na dziale z przyprawami. Uporczywie szukałam kilku z nich. Kiedy w końcu je znalazłam, podniosłam się i podążyłam przed siebie. Wsłuchana w tekst piosenki , ze słuchawkami w uszach, byłam w innym świecie i nie zauważyłam mężczyzny, który stał na zakręcie. Niestety nie zdążyłam zareagować i mój wózek potrącił go jednocześnie wysypując zawartość jego koszyka..Kiedy się odwrócił, moim oczom ukazał się zdumiewający obraz.

Sky is fallingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz