Wbiegłam do domu i choć było gorąco, ja ze zdenerwowania nie czułam nic. Chyba, że tym uczuciem jest rozczarowanie i żal. Cholerny żal, że ktoś bardzo mi bliski znów zawiódł.Czy ja jestem niewłaściwa? Nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak. Nie zniosę kolejnych porażek i niewyjaśnionych spraw. Czułam się oszukana.
Skierowałam się od razu w stronę swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami tak bardzo, że miałam wrażenie że wypadną z futryny. Rzuciłam się na łóżko i przykryłam miękkim kocem po sam czubek głowy.
Złość, tęsknota, ból, rozczarowanie, wściekłość, miłość, zawód.. Naprzemiennie ogarniały mnie całą powodując, że trzęsłam się i zalewałam twarz słonymi łzami. Nie chciałam nikogo widzieć, z nikim rozmawiać. Wszystko stało się jasne. Austin miał rację. Jedyne czego teraz żądałam to zapaść się i zniknąć. Błagałam o ukrucenie męczarni, którym zostawałam poddawana nie wiedząc czemu.
Leżałam i patrzyłam wciąż tępo w sufit, kiedy mój telefon zawibrował jednocześnie poświetlając swój ekran. Nie miałam najmniejszej ochoty go odblokowywać i w ogóle po niego sięgać. Miałam wszystko gdzieś.
Jednak po upłynięciu jakichś 10 minut, komórka znów wydała sygnał nadejścia powiadomienia. Potem zawibrował jeszcze kilka razy. Nie reagowałam nadal modląc się o spokój.
Nie było mowy o niczym takim. Do drzwi zaczął się ktoś dobijać. Zaszyłam się głębiej, żeby zminimalizować odgłosy uderzeń. Nakryłam głowę poduszką i leżałam dalej. W końcu pukanie ustało więc się "uspokoiłam". Zapewne jakiś zidiociały sąsiad.
Nie wiedząc czemu coś zaczęło uderzać w moją szybę. Dźwięk usłyszałam dwukrotnie więc postanowiłam, ze wstanę i odpędze kogoś kto próbuje zakłócić moje męczarnie. Wyglądając zobaczyłam stojącego po balkonem Austin'a. Typowe dla tandetnych komedii romantycznych.
Wpuściłam go choć nie miałam najmniejszej ochoty. Zrobiłam coś wbrew sobie..
Nie rozumiałam wielu rzeczy i miałam nadzieję, że być może on da mi odpowiedzi.
Zdołałam się uspokoić i otworzyłam drzwi, zza których wychylił się zielonooki chłopak. Od razu rzuciłam mu się w ramiona. To było coś czego potrzebowałam najbardziej.
-Chyba czas coś wyjaśnić..-tymi słowami rozpoczął rozmowę. Nie sądziłam, że wydarzy się to w takich okolicznościach.
Skierowaliśmy się do salonu i oboje usiedliśmy na kanapie. Nie miałam siły, żeby cokolwiek mu zaproponować więc po prostu czekałam na potok jakichkolwiek słów...
CZYTASZ
Sky is falling
RomanceŻycie to pasmo wyżeczeń i trudnych wyborów. Czasami jednak ono samo pisze scenariusz...