Rozdział I

98 11 0
                                    


Byłam w trzeciej klasie liceum, co wiązało się z ogromem nauki, przebywałam w szkole zwykle od wczesnego ranka nawet do 16.00. Tego dnia byłam wyjątkowo zmęczona i niewyspana, więc gdy tylko przekroczyłam próg mojego domu od razu udałam się do swojego pokoju. Rodziców jeszcze nie było. Rzuciłam się na łóżko, uprzednio zdejmując buty i kurtkę. Leżałam tak długi czas.Nie miałam na nic siły. Niestety moje słodkie lenistwo przerwał dzwonek przychodzącego smsa. Zignorowałam go jednak i dalej leżałam bez ruchu. Nie minęło 5 minut, gdy znów usłyszałam sygnał.
Nie miałam wyjścia i sięgnęłam po komórkę. Odblokowałam ekran, a tam widniały dwa nieprzeczytane smsy od Austin'a.

Od Austin:" Jasmine..Nie dam rady
Muszę odpocząć. Kocham Cię "
W drugim smsie widniało tylko jedno słowo: przepraszam.

Czyżby kolejna awantura?Bałam się, że on w końcu tego nie wytrzyma. Rozwód jego rodziców powodował ciągłe kłótnie. Kiedy bywałam u niego, w całym domu rozbrzmiewały podniesione głosy jego mamy. Nigdy jednak nie powiedział mi dlaczego się rozwodzą.
Z zamyślenia wybiło mnie głośne trzaśnięcie. Odgłos dobiegał zza okna.Szybko wstałam z łóżka i skierowałam się w jego stronę. Wyglądając spostrzegłam bruneta za kierownicą jaguara.Po chwili odpalił silnik i odjechał. To był Austin.Coś musiało się stać.Kochałam go i zawsze robiłam dla niego wszystko, zawsze mógł do mnie napisać i skierować się z każdym problemem. Ale w tym przypadku nie potrafiłam mu pomóc.
Każda kłótnia właśnie tak się kończyła. Odjeżdżał z piskiem opon, zostawiając wszystko za sobą, zapominając o całym świecie.Po jakimś czasie jednak wracał i wszystko było w porządku.Niestety jedynie do następnej awantury.
Przykro było patrzeć na to, jak uchodzi z niego radość życia, jak się sypie...Po tym co zobaczyłam, od razu wzięłam telefon do ręki i wykręciłam niezwłocznie numer do Austina.

Zabrzmiało kilka sygnałów, po których w końcu odebrał.

-Jes, będzie w porządku. Odezwę się za jakiś czas.- po tych słowach rozłączył się i w słuchawce nastała głucha cisza.

Wiedziałam, że w końcu wróci, ale mimo to myślałam o nim i bałam się. Odłożyłam telefon na stolik nocny i bezwładnie opadłam na materac. Zaistniała sytuacja spowodowała, że łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Schowałam mokrą twarz w mięciutką poduszkę, przykryłam się kołdrą i zamknęłam oczy. Zmęczenie dało się we znaki i zanim się obejrzałam, już spałam...

Sky is fallingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz