Byłam zdezorientowana. Kolejny raz dowodzę swojej głupoty. Jego urok zawładnął mną od razu, nie sprzeciwiałam się i w efekcie znaleźliśmy się w dwuznacznej sytuacji.. Cholernie niezręcznej sytuacji. Był moim sąsiadem, miałam do niego wiele zastrzeżeń, ale mimo to leżymy razem w moim łóżku całując się namiętnie. Co ja wyprawiam?
Dociskał swoje ciało do mojego wciąż muskając moje usta. Co jakiś czas otulał skórę mojej szyji ciepłym strumieniem oddechu, efektem czego, delikatnie odchylałam głowę z cichym jękiem. Ale ja przecież nie mogę, nie teraz... Ja prawie go nie znam. Jednak mimo to, nie zaprotestowałam ani razu. W końcu to Josh wyrwał się z mojego uścisku.
W ostatniej chwili ucałował mnie jeszcze swoimi lekko zwilżonymi wargami, po czym opuścił moją sferę bliskości i znalazł się obok na materacu. Spoglądał tak na mnie długą chwilę, na twarzy malował mu się szeroki uśmiech. Jego oczy wydawały się być bardziej wesołe niż dotychczas. Zbliżył się ponownie z tym swoim uwodzicielskim wzrokiem i raz jeszcze połączył nasze usta w krótkim, ale pełnym pożądania pocałunku. Czułam jak całe moje ciało przeszywają dreszcze. Zapomniałam o istnieniu świata, czułam że mogę wszystko. Cudowne stan...
Nie widziałam Josh'a, czułam jedynie smak jego słodkich jak malina ust. Nagle lekkie ciepłe powietrze otuliło nieco moje chłodne ucho.
-I co, twój chłopak chyba powinien być zazdrosny... Ma o co.- wyszeptał cicho, a ja natychmiast otworzyłam oczy i mój wzrok skierowałam wprost w jego zielone tęczówki.
Nie chcę kłamać, palnęłam głupotę i teraz wlecze się to za mną. Powinnam to wyjaśnić. Ale czy teraz? Gdy on leży obok mnie, właściwie nie wiem jak do tego dopuściłam. W moich myślach wciąż jest Austin i może dlatego powiedziałam, że mam chłopaka. Ja nigdy przecież z nim nie zerwałam, to on mnie zostawił. Powiedziałam tak może dlatego, że w głębi brakuje mi tego uczucia posiadania kogoś takiego. Nie wiem...Z każdą chwilą spędzoną z Josh'em czułam coraz dotkliwiej jakby, to ktoś inny zajmował powoli pustkę w moim sercu. Coś mnie do niego ciągnęło. Austin zawsze będzie tym bardzo ważnym, tym którego nie potrafię wymazać kompletnie, to moja pierwsza miłość. Ale może czas dać szansę życiu na podążenie własną ścieżką?
-Wiesz..bo właściwie, to nikogo nie mam. Nie wiem czemu to powiedziałam.- zaczęłam się tłumaczyć.
Nie spuszczał ze mnie wzroku. Zaczął ponownie się przybliżać. Serce przyspieszyło gwałtownie, oddech zaczął wariować, a on był coraz bliżej. Przygryzłam lekko dolną wargę, co podziałało na niego jak płachta na byka.
Po bardzo krótkiej chwili jego dłonie błądziły już bez celu po moim ciele, ja nie wiedząc co zrobić ze swoimi wpiłam je w ciemno brązowe włosy chłopaka, od czasu do czasu pociągając za kosmyki w efekcie podniecenia. Chwile dłużyły się, miałam wrażenie jakby każda minuta stawała się godziną. Josh wciąż obdarowywał mnie mokrymi całusami, kiedy nagle usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju..Nikt nie czekał aż, odpowiem i od razu pociągnął na klamkę.
***
Kolejny rozdział już niedługo :)
Gwiazdka? :)
CZYTASZ
Sky is falling
RomanceŻycie to pasmo wyżeczeń i trudnych wyborów. Czasami jednak ono samo pisze scenariusz...